Trudno w to uwierzyć, ale dokładnie rok temu nasze wakacje na Malcie dobiegały już końca. Mimo, że od tamtego czasu minęło aż 12 miesięcy, ja wciąż czuję ciepło Morza Śródziemnego na swojej skórze, a we wspomnieniach mam nasze wycieczki po całej Wyspie Malcie i po maltańskiej Wyspie Gozo. To zaskakujące, że rok ten zleciał na tylu innych wydarzeniach - głównie pozytywnych, mimo sytuacji pandemii. Wszystko co związane z naszym życiem przebiegało bardzo przyjemnie, spokojnie w domu. Skłamałabym, że brakuje mi odległych podróży, mimo iż uwielbiamy poznawać nowe Kraje, cały czas wyciszenia w tym temacie przebiegał na naszych nowych, ciekawych zajęciach.
Jeśli chodzi o mnie, odkryłam nowe pasje, w których się rozwijam. Podobnie zresztą jest w przypadku moich chłopaków. O tym będę pisała innym razem. Nie mam też pojęcia, kiedy wyruszymy w kolejną dłuższą, gorącą podróż, ale wiem, że przyszedł czas, aby opowiedzieć Wam wreszcie o stolicy Malty, w której spędziliśmy łącznie kilkanaście godzin. Co można tam zobaczyć, co robić, i co tam jest ciekawego? Dlaczego Valletta została wpisana na listę Światowego Dziedzictwa Unesco?
Valletta jest maleńką, najniżej wysuniętą na południe europejską stolicą, przepełnioną aż ponad 325 zabytkami. To, co mi osobiście spodobało się w niej, to możliwość przejścia całej centralnej części w dosłownie kilka godzin, a przy tym zachwyt każdą uliczką, najmniejszym zakamarkiem Valletty. Valetta jest bardzo słoneczną stolicą, wręcz skąpaną w słońcu, gorącą. Na szczęście kilka uliczek ma bardzo wysokie zabudowania, dzięki czemu, podobnie jak w Mdinie
KLIK, można chodząc, odpocząć w cieniu. Poza tym fajne jest to, że mimo niewielkiego obszaru i ponoć sporej liczby odwiedzających turystów czułam, że nie ma tutaj tłumów.
Mamy możliwość porównania pod tym względem paru znanych stolic europejskich. Wszyscy turyści Valletty zgromadzeni są w Górnych Ogrodach Barrakka (Upper Barrakka Garden), tam spacerują i podziwiają wspaniały widok z tarasów widokowych na zatokę Grand Harbour i oczekują na oddanie salw (trzy razy dziennie) przez członków Malta Heritage Society ubranych w mundury Artylerii Brytyjskiej. My mieliśmy szczęście wziąć udział w tym widowisku, choć nie było wówczas szans na wymarzone fotografie przestrzenne z powodu ścisku. Ponieważ byliśmy w Vallettcie dwa razy, ten rodzaj zdjęć zrobiliśmy za drugim razem.
KLIK. Było warto wrócić tutaj choćby dla ponownego przechadzania się w ogrodach Barrakka!
Mimo iż nie są one wcale bogate w kwiaty, szalenie mi się podobały. Myślę, że są jednymi z najpięknieszych na świecie ze względu na widoki jakie stąd można obejrzeć. Ogrody Barraka są obleganym miejscem, ale też takim do wypoczynku - zielonym od krzewów i drzewek. Mają sadzawkę z czynną fontanną, kilka monumentów i parę ławek, gdzie można się zrelaksować. Oprócz przechadzek po tarasach widokowych, możecie zjechać specjalnie oszkloną windą na nadbrzeże Valletty, gdzie jest niesamowicie romantycznie. My byliśmy tam zaledwie chwilę, szybko wracając na górę w celu dalszej wyprawy po wyższych poziomach Valletty.
Zajrzeliśmy też do drugich ogrodów Lower Barrakka Gardens, które są na niższym poziomie od górnego, lecz co zaskakujące umiejscowione są po drugiej stronie od bramy wjazdowej. Ogród jest nieco mniejszy, pełen roślin i z ciekawym pomnikiem doryckim w centralnym punkcie. Co pozostali turyści robią w Valletcie? Tak naprawdę rozprzestrzenieni są po całej stolicy. Dzieje się tutaj dużo, są różne wydarzenia kulturalne, projekcje, teatr. Ludzie odwiedzają kościoły Valletty, muzea i pałace. W Valletcie najbardziej popularnym pałacem jest Grandmaster's Palace (Pałac Wielkiego Mistrza).
My dotarliśmy tutaj przy okazji drugiej wizyty, na krótko. Zdecydowałam się wejść sama dosłownie na 20 minut, gdy moi chłopacy usiedli w kawiarence. Jednak Wam polecam przeznaczyć na jego zwiedzenie minimum godzinę. Ponoć najważniejszym, choć dla mnie niekoniecznie interesującym miejscem w tym pałacu, jest zbrojownia. Dla mnie fascynujące okazały się podłogi, i ścienne obrazy Pałacu, oraz zbroje rycerskie. Ponieważ planowaliśmy odwiedzić Konkatedrę Św Jana, a mieliśmy tego dnia wylot do Irlandii, zdecydowałam się opuścić Pałac na rzecz innych atrakcji. Ale o Pałacu opowiem Wam więcej w artykule za tydzień.
My lubimy spacery, i w pierwszym dniu nie przeznaczyliśmy ani chwili na czasochłonne wydarzenia, tym bardziej, że były już godziny popołudniowe. Przechadzając się łatwo zauważyć, że sporo turystów po prostu odpoczywa od upału, np. pijąc mrożoną kawę w letnich kawiarenkach, które są położone na placach Valletty. Zdecydowanie po paru godzinach spędzonych w gorącej Vallettcie to jedno z przyjemniejszych zajęć. W godzinach popołudniowych wszyscy kierują się właśnie do kawiarenek i na zakupy w butikach, które jeszcze są czynne. Największa ilość turystów gromadzi się przy Konkatedrze Św. Jana Chrzciciela, którą my odwiedziliśmy następnym razem. O kościele, wewnątrz pełnym barokowych zdobień, wręcz tryskającym bogactwem, pisałam już w artykule odrębnym.
KLIK.
Zdecydowanie zachęcam Was, aby zorganizować sobie zwiedzanie tego miejsca. My wróciliśmy do Valletty właśnie po to, aby Konkatedrę zobaczyć. W kolejnym wpisie zobaczycie sporo zdjęć zrobionych właśnie wtedy, za drugim razem. Jeśli po raz pierwszy odwiedzicie stolicę Malty, niech Was nie zmyli surowa fasada budynku, której projektantem był architekt militarny. Ale niech Was zachęci dodatkowa informacja, że wewnątrz znajdują się dzieła Carravagio. Więc mam nadzieję, że uda Wam się zobaczyć wnętrze. Ponieważ my chcieliśmy spędzić pierwszy dzień wizyty w Vallettcie aż do samego wieczora, mieliśmy jeszcze kilka godzin na rekonesans i na jedzenie.
Będąc tutaj na wakacjach maltańskich zrealizowaliśmy swoje plany na wyjatkowy wypoczynek, a właśnie podczas dzisiejszej wycieczki spełniłam też moje małe marzenie. Po raz pierwszy w życiu miałam zrobioną ozdobną hennę dłoni. Wybrałam ją spośród kilkudziesięciu innych wzorów. Wykonanie to jakieś 20 minut, a koszt 20 Euro. To właśnie Turczynka, która robiła mi hennę, poleciła nam powrócić aby zobaczyć Konkatedrę. Mojemu dziecku tak bardzo spodobało się barwienie dłoni mamy, że zapragnął jakiś mały 'tatuaż' na ręce. Motywem przewodnim stały się współrzędne Valletty z ikonką samolotu, czyli tego detalu, który w podróży najbardziej fascynuje nasze dziecko.
Bardzo przyjemnie spędziliśmy wczesny wieczór, kupując kilka gadżetów 'z Malty'. Jeśli fascynuje Was sztuka użytkowa, będąc w Vallettcie zaglądajcie do butików z naczyniami szklanymi, z których słynie Malta.Tradycyjne, pełne barw zastawy, dzbanki, obrazy, a nawet klosze lamp wiszących przykuwają oczy turystów. Co jeszcze? Kapliczki, wąskie uliczki, kolorowe balkony z których słynie Valletta, Narodowe Muzeum Wojny, Oraz Narodowe Muzeum Archeologii, gdzie między innymi zobaczycie takie znalezisko: Bezgłowa Wenus z Malty - figurka płodności. Dla miłośników takich starych skarbów jest to idealne miejsce zwiedzania. Można też udać się w rejs łódką, co ponoć jest ciekawym doświadczeniem.
My kierując się z powrotem do wypożyczonego auta, które ustawiłam w tym dniu w jedynym wolnym miejscu na wzniesieniu wąskiej uliczki, przy ogrodach (nie polecam), mijamy grających w zagłębieniach starych kamienic muzyków. W Valletcie panuje cudowny klimat, który przypomina mi ten z naszego pobytu w Atenach.
KLIK Wieczorem dotarliśmy do miejsca przyjazdu, i zjedliśmy tam ciepłą kolację w jednym z barów na placu - przy cudownie oświetlonej fontannie Trytona. To miejsce, gdzie dzisiaj kończymy nasze zwiedzanie, a jednocześnie to samo w którym zaczniemy naszą wycieczkę kolejnym razem. C.D.N..
Piękne miejsce :) widzę, że dobrze się bawiliście :) planuję kiedyś zwiedzić Maltę. Nie zdawałam sobie sprawy z tego, że jest tam tak ciekawie :)
OdpowiedzUsuńZapraszam po wiecej w najnowszym wpisie o Malcie :) Malta jest piękna, i polecam spędzić wakacje właśnie na tej wyspie :)
UsuńLubię te relacje z Malty w Twoim obiektywie i słowach :) Chciałabym kiedyś tam polecieć
OdpowiedzUsuńFajnie, że Cię zainteresowałam i zachęciłam do podróży :) :) :)
UsuńJeszcze nie widziałam Malty, dlatego z przyjemnością czytałam i ogladałam zdjęcia i czekam na druga część, pozdrawiam ciepło.
OdpowiedzUsuńZapraszam na drugą część :) Pozdrawiam! :)
UsuńW tym roku z jeszcze większą intensywnością oglądałam zdjęcia z dawnych podróży, wakacyjne plany musiały ulec diametralnym zmianom.
OdpowiedzUsuńZawsze zdjęcia potrafią nas przenieść do tych pięknych wspomnień.. Ale planować wciąż możemy. :)
UsuńMalta jest cudowna :) Mam nadzieje,że ta cała pandemia się w końcu skończy i będę mogła tam polecieć :)
OdpowiedzUsuńJa również wierzę, że polecimy w piękne i wymarzone destynacje :) Pozdrawiam
UsuńMarzy mi się Malta, a po przeczytaniu wpisu czuję sie jak bym tam była i chciała koniecznie wrócić!
OdpowiedzUsuńFajny efekt, dokładnie to chciałam zafundować czytelnikowi :) Dziękuję.
UsuńNigdy nie byłam na Malcie. Twój wpis bardzo zachęca do odwiedzenia tego miejsca. Może kiedyś 🧐
OdpowiedzUsuńOczywiście, warto być otwartym na takie podróże.. Polecam
UsuńMyślę sobie, że po pandemii spróbuję wybrać się albo do Grecji (marzę o Atenach, śnię o nich nocami), albo właśnie na Maltę, słyszałam o niej same dobre rzeczy, a i Twój wpis mnie dodatkowo zachęcił. Uwielbiam to, że piszesz o zabytkach i trochę o historii, świetnie się to czyta! Idę teraz do wpisu o Atenach :D
OdpowiedzUsuńGdybym miała zdecydować gdzie pojechałabym najpierw... miałabym dylemat. Dla mnie Akropol to zabytek KONIECZNY do odwiedzenia, Grecja jest piękna. Ateny mają w sobie coś magicznego. natomiast Malta jest cała przepięna, wyjątkowa, wspaniała.. Oj trudny wybór będziesz miałą :)
UsuńOj rozmarzyłam się :0 cudne zdjęcia i wspaniale opisujesz.pozdrawiam
OdpowiedzUsuńDziękuję, bardzo mi miło :)
UsuńAle pięknie na tych zdjęciach, rozmarzyłam się. Z chęcią poczułabym to słońce na swojej twarzy
OdpowiedzUsuńJa też ;) To wspomnienia.. marzę o słoneczku
Usuń