sobota, stycznia 30, 2016 6

Ikea - nasze łupy



W styczniu wzięliśmy się z mężem zdecydowanie za ostateczne ogarnianie naszych pozostałości w nowym pokoiku synka. Zajęliśmy największa sypialnię w której mamy pełną wygodę i pełne wyposażenie. Ponieważ w roku ubiegłym nieco zmieniliśmy plany co do ulokowania Alexandra w innej sypialni, nasz remont przesunął się w czasie. Teraz synek zajmuje średni pokój na górze i po mału dopełniamy Mu wnętrze. Plan jest taki, aby całkowicie wykończyć wszystko do lata. Ostatecznie wstrzymaliśmy się z przemalowaniem jednej ze ścian - ze względu na możliwe nadchodzące zmiany w pracy mojego męża. Zagospodarowaliśmy zabudowę w sypialni na szafki dla synka - przemalowując je z koloru kremowego na biel. Ten kolor jeśli chodzi o umeblowanie będzie przewodnim motywem sypialni naszego dziecka. Również w białym kolorze jest nowe łóżko synka. Pozostaje tylko dopełnić wnętrze, aby nabrało dziecięcego wyrazu, oraz kolorów. 


Właśnie w tym celu pojechaliśmy do Ikea w mieście Belfast. Wcześniej na stronie internetowej, oraz w katalogu upatrzyliśmy sobie już kilka produktów, ale tak naprawdę  będąc na miejscu w salonie okazało się, że tylko jeden z nich kupiliśmy. Za to przywieźliśmy trzy inne fajne artykuły. Oczywiście po wejściu do sklepu nasz synek czuł się tak wyluzowany, że początkowo to za nim musieliśmy nadciągnąć kroku. Trochę wyszłam z rytmu - ponieważ ostatni raz w Ikei byłam chyba z dziesięć lat temu w Warszawie i od tego czasu - do momentu pojawienia się dziecka w moim życiu nie widziałam sensu tam zaglądać. Idąc już nieco swobodniej, po salach wystawowych odkryłam, że znam dokładnie ten sklep. Tak naprawdę jest taki sam, jak wiele lat temu, gdy po raz pierwszy w nim byłam. Można powiedzieć, że tylko produkty na sprzedaż się zmieniły (ale to też nie wszystkie), no i fakt, że tym razem chodzę po krętym, wyznaczonym kierunku zmierzając do kasy wraz z rodzinką. Także cel chodzenia zmienił się -  kiedyś był nim zakup mebli do nowo organizowanego sklepu, a teraz kupno wyposażenia do pokoiku dziecięcego. No, chyba, że dodać jeszcze zabawę naszego dziecka, wraz z innymi dziećmi (zamiast zjedzenia posiłku w bufecie), która zajęła mniej więcej połowę czasu spędzonego w Ikea, dzięki której nasze dziecko spało tego dnia aż dwa razy! Tak więc mamy znakomity bilans dnia, ponieważ wszyscy wróciliśmy pod wieczór zadowoleni i zmęczeni, ale za to z dobrymi zakupami i jeszcze nawet trochę wypełnionym portfelem. 


Jakie są nasze łupy? Przede wszystkim mnie najbardziej cieszy plastikowe krzesełko - kupione w fajnej cenie, a także tania papierowa lampka, choć niezwykła - zamiast zaplanowanej drogiej z funkcją otwierania - którą już widziałam (w wyobraźni) w pokoiku Alka, ale postanowiłam, że dostanie ją (lub podobną) gdy trochę podrośnie. Kupiliśmy dywan do pokoju synka, jaki sam wybrał, a który także nam przypadł do gustu. Co prawda na dywanie ja widzę zapałki (kolorowe). To wzór chyba nie za bardzo idealny dla dziecka, a już na pewno nie pasujący do naszej rodziny, w której nikt nie pali papierosów. ;) Pokoik synka uzupełniliśmy też o pojemniki przypominające walizki, i zapełniliśmy nimi jedną część wnęki w zabudowie. Zamierzam w nich trzymać nieużywane pluszaki które w tej chwili zdajdują się w kilku miejscach w domu. Po dotarciu do domu wymierzyliśmy jeszcze jedną część w zabudowie, którą chcemy zapełnić szafką wypatrzoną w salonie, więc lada moment powtórzymy wycieczkę do odległej od naszego miasta Ikei. Tym sposobem na pewno znowu dokupimy kilka detali potrzebnych do  naszego domu.



Jak oceniam sklep? Przede wszystkim bardzo zatłoczony, czysty, dobrze wyposażony. Nurtuje mnie jednak wysokość cen. Przykładowo cena lampy, która w Polsce kosztuje w granicach do dwustu złotych, tutaj w Northern Ireland jest w cenie 50 - 70 funtów. Nie jest to jedyny produkt. pytanie czy ceny w ikea w Polsce zostały obniżone, czy cena w UK jest zawyżona? Może to tylko przypadek, choć śmiem twierdzić, że nie - ponieważ znalazłam i porównałam kilka innych artykułów jeśli chodzi o cenę. Pomimo wszystko, my jesteśmy bardzo zadowoleni i znaleźliśmy to - czego szukaliśmy.

6 komentarzy:

  1. Super :) My nie mamy osobnego pokoju dla dziecka i zaczynam wysoce ubolewać nad tym faktem... ;)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Wszystko można zmienić. Poza tym w Ikei właśnie jest sporo propozycji umeblowania i dekoracji dla systemów łączonych wnętrz - czyli np. takich, jak podejrzewam możecie zorganizować sobie Wy. Chodzi o kacik dziecięcy w salonie, bądż dodatki dla dziecka w klasycznych dużych pokojach przystosowanych dla dwóch, trzech pokoleń.

      Usuń
  2. Świetne rzeczy kupiliście. Mi się bardzo podobają białe meble :-). A w Ikei dawno nie byłam, podoba mi się tam sporo rzeczy, choć uważam, że przesadzają z cenami niektórych produktów.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Dzięki. Gdybym tylko miała taka potrzebę kupiłabym tam więcej rzeczy :) sa dobrze wykonane - sama się zdziwiłam, bo do tej pory w Polsce widziałam produkty Ikea gorszej jakości.

      Usuń
  3. A czy nie jest tak, że one są wykonane z lepszej jakości produktów?
    Ja lubię ten sklep, ale jako kupowanie dodatków. mam wrażenie, że cena nie idzie w parze z wykonaniem i jakością materiałów. Może tak jest w Polsce, bo o ile mi wiadomo ceny ubrań również są inne, ale też wykonane z innych materiałów -- bardziej trwalszych.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Możliwe, ze tak jest. Przyglądałam się produktom w UK - i wydaje mi się, ze są wykonane bardzo dobrze. Wręcz byłam zdziwiona. Poza tym wyczytałam gdzieś wzmiankę, że Ikea posiada głównie produkcje w Polsce. Pewnie skoro wysyła część produktów - ceny są wyższe. Ja nie mam zastrzeżeń co do jakości zakupów, ale też wszystkich artykułów, które widziałam w ofercie w Belfaście. Dla porównania te, które widziałam w Polsce - uważam za gorsze jakościowo.

      Usuń

Dziękuję za Twój komentarz :)

Komentując wyrażasz zgodę na przetwarzanie danych, które są m.in. wykorzystywane w analizie statystyk poprzez Google Analytics. Blog nie zbiera w sposób automatyczny żadnych informacji, z wyjątkiem informacji zawartych w plikach cookies tak zwanych "ciasteczkach".

Znajdziesz mnie tutaj

Copyright © 2017 weekendownik