sobota, czerwca 09, 2018 14

pachnące truskawkami pola, drewniane domki nad jeziorem - Karczma na Lednicy


Ile to już lat minęło, gdy ostatni raz jako licealistka wraz z grupą szkolną wypoczywałam w domku drewnianym. Przyznam, że miało to swój niezapomniany urok, i wtedy nie zwracało się uwagi na rodzaj drewna z jakiego były wykonane domki, liczył się klimat i towarzystwo przyjaciół ze szkolnej ławy. Czasy się zmieniły, i owszem, może gdzieś tam jeszcze po drodze w życiu pojawił się nocleg w domku a'la drewnianym. Ale takiego zapachu drewna, i zarazem wygody w dobrym wydaniu jak w Domkach należących do właścicieli Karczmy na Lednicy nigdy wcześniej nie zaznałam.

Podczas tego urlopu w Polsce chcąc obejrzeć nieznane nam do tej pory wypoczynkowe atrakcje Wielkopolski, postanowiliśmy poznać otoczenie Jeziora Lednickiego i tutaj właśnie skupić swój pobyt. Właściwie te ostatnie dni naszego pobytu w Polsce stały się jego kulminacyjnym i najważniejszym punktem. Dlatego właśnie postanowiłam zrobić cykl artykułów z tego miejsca. I jako pierwsze pojawią się wrażenia z samej miejscówki, gdzie spaliśmy, ale też jedliśmy i wypoczywaliśmy. Bo jak się okazało sama Karczma posiada ogrom atrakcji do zaoferowania dla swoich klientów. Dlaczego to miejsce tak bardzo mnie zachwyciło, że postanowiłam napisać o nim, mimo iż wpis nie jest sponsorowany? Nie zdarza się to często, a przecież rocznie odwiedzamy hotele i tego typu obiekty co najmniej kilka razy.
Może zacznę od samej tradycji tego miejsca, której źródła  na dzień dzisiejszy nie poznałam (może uda się porozmawiać na ten ciekawy temat z właścicielami obiektu przy okazji kolejnych odwiedzin, bo przecież Pan Ryszard jest niesamowicie miłym i rozmownym człowiekiem) ale za to poznałam istotę jej działalności, jak przypuszczam. Już pierwszego dnia po przyjeździe do Karczmy i na teren całej posiadłości, zauważyłam jaki urok posiada, i jak bardzo jest zadbana. Po przebudzeniu o poranku, gdy moi mężczyźni jeszcze spali wybrałam się obejrzeć wszystko to, czego wieczorem nie zauważyliśmy.
Przeogromny spokój, mimo wielu budynków, pachnące truskawki na polu, które już pięknie dojrzały i są gotowe do zbioru. W polu pracowało kilka osób, a ja chcąc chłonąć bardziej zapach świeżych owoców, chodziłam tam wzdłuż pola i czułam się jak nowo narodzona. Ponoć nieopodal jest pole kukurydzy w kształcie labiryntu, należące do właścicieli. To nasz drugi dzień pobytu i nadal nie poznaliśmy wszystkiego tu na miejscu, a przed nami jeszcze sporo atrakcji na terenie całego Parku Lednickiego.

Całe gospodarstwo opiera się głównie na kulinarnej działalności. Państwo Henzel szalenie dbają o teren i wielką opieką obdarzają nie tylko klientów, lecz również zwierzęta, którymi się zajmują w specjalnych drewnianych domkach tuż za Karczmą, gdzie odwiedzającym ukazują się dodatkowe atrakcje. Dużą pielęgnacją, co widać, obdarzają rośliny i kwiaty z 'własnego ogrodu'. Właściciel wspomniał o truskawkach, a pod koniec pobytu, podczas naszej krótkiej rozmowy chwaląc obiekt i smaki kuchni, które poznaliśmy głównie na śniadaniach nie wyszczególniłam w tej rozmowie truskawek. A truskawki... One były po prostu boskie! Otrzymaliśmy je również jako dodatek do śniadania.
Ale zgodnie z propozycją właściciela pozwoliliśmy sobie zerwać trochę 'do koszyczka' wieczorem. I wiecie co? Nigdy takich dobrych truskawek nie jadłam! Trafiło się kilka zielono-żółtych i te były jak poziomki. Smaczne, słodkie, soczyste, nie gorzkie - tego nie da się opisać :) Wibrujący smak, słodycz z kwaskiem. Jeśli takie truskawki są w Wielkopolskim, to ja chętnie na zbiory przyjadę każdego roku. A prawdę poznałam nieco później.. Czytając jeden z artykułów o grupie lokalnej - Stowarzyszeniu Światowid, do której Państwo Henzel należą. Jako jedyni w całej broszurce dysponują plantacjami truskawek, a nawet ekologicznych malin. Firma Henzel z wielkim zaangażowaniem zajmuje się też ogrodnictwem. Byłam, odwiedziłam - potwierdzam, zbiory są wspaniałe i smaczne.
Dotarliśmy do miejsca wspaniałego, w którym pod nazwą 'Karczma na Lednicy' jest ukrytych wiele 'rarytasów'. Już skoro świt widać pracę osób zaangażowanych w rozwój tego miejsca. Właściciel jest osobą nie narzucającą się, a jednocześnie otwarty na klienta, opiekuje się obiektem i wszystkiego dogląda osobiście, i zatrudnia też bardzo pracowite osoby. W dzień przyjazdu (niedziela) Karczma tętniła życiem, organizowane były tutaj uroczystości rodzinne, komunie i urodziny. Właśnie tym 'żyje' Karczma. Jest to obiekt znany z jakości obsługi klienta, oraz ze smacznego jadła.
Co prawda my ulokowani byliśmy jakieś 200 metrów przed Karczmą - w domku drewnianym, więc w niczym nie przeszkadzało nam to biesiadowanie, a wręcz przeciwnie - mogliśmy z dala przyglądać się jak wszystko ładnie jest zorganizowane. Zaraz przypomniał nam się nasz ślub w Karczmie Kummerówka z naszego regionu. Niesamowite wrażenie! Ogrom aut parkujących przed karczmą bardzo nas zaskoczył. W samym obiekcie naliczyłam co najmniej kilka oddzielnych pomieszczeń na parterze i na piętrze, gdzie można zorganizować spotkanie, szkolenie, party, czy wesele. Do tego dochodzą jeszcze zadaszone budki na zewnątrz obiektu, z możliwością grillowania, z ustawioną tutaj wędzarnią (na śniadanko pyszne kiełbasy z własnej wędzarni) oraz kolejne drewniane budki z miejscami na ognisko - te również należące do obiektu tuż przy samej linii brzegowej.

Wszystko w drewnie. Karczma, domki i budki osłaniające stoły zewnętrzne. Nawet karta dań w dwóch wersjach drewnianych - oprawa. Karczma  jest ogromna i wykonana jest z głównie z drewna. Każdy szczegół jest solidnie dopracowany i czysty. Stoją tu stoły o różnych wielkościach i z różnym przeznaczeniem, niektóre są pięknie rzeźbione. W oknach znajdują się firanki pochodzące z rękodzieła, a na balkonach doniczki z kwiatami. Króluje tu drewno i kwiaty. Co ważne z Karczmy można wyjść nie tylko jednymi drzwiami, ja naliczyłam co najmniej 6. Świetne rozwiązanie, bo można znaleźć tutaj swój kąt i szybko się przedostać do podjazdu lub do części w której znajdują się atrakcje usytuowane w kierunku jeziora.


Domki są trzy duże przed Karczmą i dwa mniejsze za Karczmą. Właściciel opowiedział, że poszerzył o tę rozbudowę cały obiekt dosłownie niedawno. Prawda jest taka, że domki są nadal budowane, możliwe, że, gdy przyjedziemy tu za rok, lub dwa - naszym oczom ukaże się osiedle domków. Póki co na środku dostojnie umieszczone są trzy słomiane mamuty - piękne, że aż trzeba się przy nich zatrzymać. Muszę przyznać, że domki stanowią idealne uzupełnienie do oferty Karczmy, szczególnie z myślą o przyjezdnych gościach weselnych, ale nie tylko. Wyobraźmy sobie, że trzy domki za Karczmą zostały zajęte przez gości weselnych, w Karczmie odbywa się ślub i dodatkowo przyjeżdżają  przypadkowi goście z podróży - tacy, jak my (zwiedzający piękne okolice Lednogóry). Takie domki dają poczucie niezależności i odrębności. Można tutaj spędzić spokojnie noc, a rano udać się na pyszne śniadanie, później wyjść na spacer po całym obiekcie, lub za domkiem zażywać słońca.


Większe domki posiadają salon z odbiornikiem tv, stołem i z sofami, a także oddzielne pokoje na parterze i na piętrze (w każdym jest łazienka z prysznicem). Najbardziej urzekają schody, wykonane z pojedynczych olbrzymich bali. Podobał mi się dodatkowy akcent ludowy - zielone zasłonki w oknach, a także piękna retro lampa... W domku panuje przyjemny klimat, jest zresztą klimatyzator i jeszcze przyjemniejszy cień. Również dobry zapach drewna, za którym tęskniłam przez lata. Po przebudzeniu czułam klimat wsi, gdzieś za oknem słyszałam piejącego koguta.. poczułam zapach truskawek, i zobaczyłam piękny wschód słońca.
No właśnie, wreszcie mogę Wam opowiedzieć o dodatkowych, już nie tylko stworzonych a zaadoptowanych przez właścicieli naturalnych atrakcjach, które ucieszą nie tylko dorosłych podczas pobytu. W czasie, gdy już się nasycicie dobrym posiłkiem, warto udać się 'na tyły' Karczmy, na plac zabaw (cały z drewna i słomy), a także po to, aby obejrzeć mini zwierzyniec, którym opiekują się właściciele. Alpaki, króliczki, kozy, czarne świnki, woły, bażanty i pawie, no i oczywiście kury z kogutami. Nie wiem, czy o jakimś zwierzątku nie zapomniałam? No pewnie, jak mogłam, jest jeszcze bocian, który przechadza się nieopodal tego zwierzyńca i w kierunku jeziora. Bociek czuje się jak widać bardzo zadomowiony i niełatwo go spłoszyć. W ślad bociana kierujemy się nad jezioro, a tam...
Każdego ranka, a także wieczorami odpoczywamy. Idziemy na kładkę drewnianą, położną przy zaadoptowanej plaży, bujamy się na ławkach, a nawet pływamy. Wieczorem jest tutaj kilka innych osób, ale rano, po śniadaniu jedyne co zastajemy to piękne słońce, ciepłą wodę, i świergot ptaków mieszkających nad wodą. W wodzie pływają małe rybki, a przy brzegu widać trzcinę i czarny bez popularny w tym regionie. Widać, że w weekend była tutaj impreza urodzinowa, po której pozostało dogaszone palenisko i kolorowe zawieszki. Odnalazłam tu spokój i wypoczynek najlepszy od wielu lat, a w pamięci zachowam wiele z tych detali ale też słodki smak pomidorów, cudowny zapach truskawek, dobre domowe kiełbaski ze starej wędzarni a także najlepszą jajecznicę jaką jadłam w życiu. Pora ruszać na zwiedzanie okolic - bo jest ich cała masa. O tym w kolejnej części cyklu - Jezioro Lednickie. Koniecznie zajrzyjcie, bo właśnie tuż za polem karczmy pierwsza z atrakcji tego regionu Muzeum Pierwszych Piastów.
Oczywiście nie byłabym sobą, gdybym nie dodała czegoś o obsłudze i o warunkach, a także o dodatkowych umiejętnościach osób pracujących w obiekcie. Od samego początku widzieliśmy pełen profesjonalizm, czystość i dużo serca włożonego w zadowolenie klienta. Panie kelnerki są bardzo zaangażowane, ładne i pracowite. Mają piękne białe koszule (tudzież tuniki z ludowymi, kolorowymi haftami). Aż przyjemnie popatrzeć! Wszyscy tutaj pracujący lubią dzieci, zresztą dzieci tutaj na imprezach jest wiele. Nasz Alexander dostał jabłko od właściciela, sam o nie poprosił widząc ciekawą próżniową gablotkę, w której były umieszczone owoce. Właściciel osobiście podał Mu największe jabłko :) Dziękujemy serdecznie.
Ponoć w Karczmie organizowane są też warsztaty dla dzieci i dla dorosłych o tematyce kulinarnej. Chętnie kiedyś tu powrócimy, aby czegoś nowego się nauczyć. Póki co polecam Wam to miejsce, które chociaż w samym centrum najznamienitszych ziem Wielkopolski, i znane okolicznym osobom biesiadującym, położone jest niebezpośrednio przy autostradzie, dlatego też nie wszyscy tutaj docierają... W sumie o to chodzi, bo praca Karczmy skupia się na wyjątkowych okolicznościach weekendowych i otwarta jest na wszystkich chętnych poznać kulturę Lednogóry. Jednak jestem pewna, że właściwe osoby, odnajdą tę krainę. Jestem też przekonana, że takimi osobami są czytający tego bloga. Więc gorąco polecam!


14 komentarzy:

  1. Wow, bajeczne miejsce, a te mamuty wymiatają ;)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Tak, czułam się jak w bajce, szczególnie nad jeziorem towarzyszyły nam wspaniałe sielskie doznania. Mamuty przyciągają wszystkich wczasowiczów w to miejsce.

      Usuń
  2. Ale cudowne miejsce, które muszę mimo wszystko odwiedzić, bo cały ten teren wygląda przepięknie, a ja lubię w takich miejscach przebywać :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Polecam! Wszystko tutaj jest warte zobaczenia i w zamian otrzymujesz sporą dawkę relaksu :)

      Usuń
  3. Nasze tereny, z Poznania mamy rzut beretem. Dobre miejsce wypadowe na Gniezno, oj w okolicy mnóstwo atrakcji.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Tak, miejsce położone jest pomiędzy Poznaniem, a Gnieznem a wokół całe mnóstwo atrakcji z przepiękną naturą włącznie :)

      Usuń
  4. Ale bajkowe miejsce! te drewniane domki i widoki...cudnie :) Lubię takie miejsca z klimatem!

    OdpowiedzUsuń
  5. Jakie cudne miejsce! Z chęcią się tam wybiorę!:)

    OdpowiedzUsuń
  6. Magiczne sielskie miejsce, mamuty zachwycaja talentem autora. I ten wóz na przodku pełen uroku deseń.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Tak! Mamuty są tak wspaniałe, że aż ciężko było się z nimi rozstać :)

      Usuń
  7. Czułabym się tam wspaniale :) jak w domu :) Szkoda tylko że to tak daleko. Ale podobne miejsce znam bliżej i nawet myślałam że je opisujesz :*

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Nie wiedziałam, że tyle przyjemności odnajdę w tym miejscu. :) A dalej to bardziej na północ, czy na południe?

      Usuń

Dziękuję za Twój komentarz :)

Komentując wyrażasz zgodę na przetwarzanie danych, które są m.in. wykorzystywane w analizie statystyk poprzez Google Analytics. Blog nie zbiera w sposób automatyczny żadnych informacji, z wyjątkiem informacji zawartych w plikach cookies tak zwanych "ciasteczkach".

Znajdziesz mnie tutaj

Copyright © 2017 weekendownik