piątek, maja 05, 2017 0

3 dni z dzieckiem w Irlandii Północnej

Gdy zamieszkałam w Irlandii Północnej moim ulubionym zajęciem stało się małe podróżowanie po zielonej wyspie. Szybko na świat przyszedł nasz synek, co nie zmieniło naszych upodobań. Początkowo, gdy był niemowlęciem byliśmy ograniczeni kilometrami, za to mieliśmy wybór podróży tylko dla siebie, czyli osób dorosłych. Teraz kilometry nie są tak bardzo istotne, lecz kierujemy się w dużej mierze upodobaniami synka. Chcemy, aby każdy wyjazd kojarzył Mu się z czymś przyjemnym i związany był też z Jego edukacją, której siedząc w domu nie nabędzie. Na pewno nasze dziecko nie ma możliwości obcowania ze zwierzętami domowymi, których po prostu nie mamy. Pomimo, że mieszkamy w małym miasteczku, które otoczone jest wsiami prosperującymi głównie dzięki gospodarstwom hodowlanym, my żyjąc tutaj w domu - farmy żadnej nie posiadamy. W przedszkolu i szkołach padają angielskie słówka związane ze światem zwierząt, a Alexander podczas spacerów poszukuje wzrokiem znajomych Mu z bajek postaci, Besi, czy owieczki Timmy. 


Oczywiście na pierwszym miejscu przez długi czas utrzymywała się Świnka Peppa, która już nie cieszy się tak wielkim zainteresowaniem Alexandra, ale nadal pozostaje Jego ulubioną świnką. Przyszedł teraz czas na świat ciuchci, a faworytem jest Tomek. Wszystko to tak bardzo pobudza wyobraźnię naszego dziecka, że warto Go upewnić w przekonaniu iż bajkowe postaci naprawdę istnieją, i dawniej znaczyły wiele, a nawet do dnia dzisiejszego odgrywają swoje role w życiu ludzi. My podczas urlopu świątecznego - Easter odwiedziliśmy miejscowość
Bangor, położoną niedaleko Belfastu, w której zamieszkaliśmy na krótko. Natomiast Wam, szczególnie osobom podróżującym z innych państw razem z dziećmi, polecam odwiedzenie trzech miejsc z naszego programu wielkanocnego wypoczynku. Dzięki tym atrakcjom udało nam się wypocząć aktywnie, a urlop upłynął nam na przyjemnych wycieczkach. Jeśli np. znacie już miasto Belfast, lub dysponujecie dłuższym urlopem i zastanawiacie się gdzie można wybrać się z dzieckiem, to także jest idealna opcja dla Was.


Wyjeżdżając z Belfastu w około 15 minut możecie znaleźć się w pobliżu miejscowości Holywood. Tak, tak, dobrze słyszeliście, to taka niewielka  miejscowość w Północnej Irlandii w której znajduje się iście retro klimatyczne miejsce. Zabierzcie dziecko do Ulster Folk and Transport Museum. One znajdują się bardzo blisko siebie, i kupując bilet w kasie biletowej, która mieści się tuż przy wejściu do Folk Museum te dwa obiekty zwiedzicie za jeden bilet. Wycieczka w kierunku pierwszego - Museum Folk, czyli skansenu sprawdzi się szczególnie podczas różnych festynów z okazji świąt, choć nie tylko. Przyjeżdżając tu przez cały rok można pokazać większemu dziecku architekturę i rzemiosło dawnej Irlandii. W czasie Świąt rozbrzmiewa tutaj celtycka i regionalna muzyka, oraz odbywają się pokazy i warsztaty dla dzieci. Jest to całkiem spore odtworzone miasteczko i wioska, gdzie część budowli zostało przeniesionych z autentycznych miast i wiosek XIX-wiecznej Irlandii. Wycieczka ucieszy nie tylko dzieci, ale także dorosłych, a całości miłego, kilkugodzinnego zwiedzania dopełnia całkiem długi spacer. Na wizytę w tych obiektach zarezerwujcie co najmniej kilka godzin. Zaraz ze skansenu można przenieść się do drugiego zespołu Muzealnego, w którym podobnie jak w pierwszym możecie w cenie zaparkować auto na parkingu. To rewelacyjne miejsce do którego wciąż wzdycham w myślach. Są tu bardzo oryginalnie odtworzone zajezdnie i perony kolejowe wraz z ciuchciami, tramwajami, autobusami. Zobaczycie w nim przeróżne lądowe, powietrzne i wodne pojazdy. Rewelacyjne miejsce w którym czas się zatrzymał. 



Dalej kierując się już nieco niżej, bo do miejscowości Newtownards, jeszcze przed nim możecie pokazać Waszym pociechom cudowne miejsce. Mieści się ono na 40 akrach przyrody i jest to otwarta dla odwiedzających farma, która została po raz pierwszy udostępniona publicznie w 1990 roku, a jej głównym założeniem jest opieka nad wyginającymi z ziemi Irlandii gatunkami zwierząt domowych. Znaleźć tu można około 100 gatunków zwierząt, którym zajmuje się wykwalifikowany personel. Bydło, owce, świnie, drób, kozy, osły, kucyki, i wiele innych. Można obejrzeć, dotknąć zwierzęta, 'wydoić' krówkę, i przespacerować się na kucyku. Niektórych ze zwierząt nie zobaczycie już biegających na polach Irlandii Północnej, za to w
The Ark Open Farm objęte są opieką i prowadzą przyjemny żywot. W miejscu urzeka obecność zwierzyny, możliwość nauki o niej, ale także natura, która rozpościera się dookoła, oraz swojskie zapachy. :) Jest piękny staw z ptakami i rybami, a także rozrywki dla dzieci, które dodatkowo mogą uprzyjemnić pobyt na farmie. Plac zabaw, drewniana arka, nadmuchiwana skocznia, jazda po polu w wagonikach doczepionych do gokarta, oraz plac małych traktorów dla dzieci. Super całodniowa frajda dla dziecka, jak się przekonaliśmy zadowoli tych młodszych i już trochę starszych. Miałam okazję zobaczyć renifera po raz pierwszy. Taki dzień, gdy dziecko wraca zmęczone do domu i już nawet brak Mu siły na obejrzenie bajki zaliczam do bardzo udanych. Wstęp jest płatny.


O ile poprzednia wycieczka była po prostu spontaniczna, tak ta o której napiszę teraz, została przez nas z góry zaplanowana. Na wizytę w oceanarium czekał nie tylko nasz Alek, czekaliśmy też my dorośli. Nosiłam się z zamiarem podróży z rodziną w to miejsce już w roku ubiegłym, jednak akwarium było w przebudowie, a po tym było otwarte sezonowo. Natomiast nam udało się wreszcie dotrzeć w tym roku do miejscowości Portaferrry, zresztą bardzo pięknej małej mieścinki, która leży na Półwyspie Ards w Północnej Irlandii. Właśnie tutaj funkcjonuje wspaniałe akwarium o nazwie Exploris, podobne do wrocławskiego. Akwarium w NI według mnie jest większe od polskiego i mieści więcej gatunków zwierząt. Akwarium posiada ponad dziesięć pomieszczeń dla zwierząt wodnych, akwaria są różnego rodzaju, a całość stylizowana w nawiązaniu do podróży pirackiej. Oprócz ryb, które nawet można dotknąć i nakarmić, po piasku chodzą skorupiaki, pełzają płazy. Ludziom bacznie przygląda się krokodyl. Oczywiście w akwarium nie brakuje zajęć dla dzieci, także typowo edukacyjnych. Często tutaj organizowane są wycieczki szkolne. Jest taka ogromna różnica pomiędzy tymi dwoma obiektami, polskim, a irlandzkim, że tutaj nie ma flory, w związku z tym Exploris nie wymaga tak wysokich temperatur. Po udanym spacerze można zatrzymać się na lunchu w bufecie. Była to kolejna wizyta pełna wrażeń.

Zdjęcia z naszych podróży znajdziecie w odrębnych artykułach, które podlinkuję. Z ciekawych miejsc godnych polecenia: warto zajrzeć też na godzinkę, dwie do Pickie Fun Park w Bangor (park rozrywki dla dzieci), czy wejść na Scrabo Tower w Newtownards (wieża widokowa), a także koniecznie przespacerować się przy Bangor Castle (Zamek w Bangor).


Brak komentarzy:

Prześlij komentarz

Dziękuję za Twój komentarz :)

Komentując wyrażasz zgodę na przetwarzanie danych, które są m.in. wykorzystywane w analizie statystyk poprzez Google Analytics. Blog nie zbiera w sposób automatyczny żadnych informacji, z wyjątkiem informacji zawartych w plikach cookies tak zwanych "ciasteczkach".

Znajdziesz mnie tutaj

Copyright © 2017 weekendownik