Hej ho! Również w ten weekend nadaję do Was z Irlandii Północnej, a jeśli chodzi o mój kraj, ten w którym mieszkam - zawsze z przyjemnością poznaję jego tradycje. Mamy tutaj taką perełkę, dokładnie na północy, starą, o wdzięcznie brzmiącej nazwie The Old Bushmills Destyllery destylarnię whiskey. W ubiegły weekend zachęcałam Was do posmakowania najbardziej popularnego, mocnego napoju irlandzkiego z zawartością mocnego alkoholu. Niewątpliwie należy do takich whisky, i to o kawie z tym dodatkiem procentowym była właśnie mowa. Nie każdy lubi smak whisky, ale niektórzy lubią kawę, prawda? Mam nadzieję, ze kawa Wam podeszła smakowo, i aromatycznie. Jeśli nie odwiedziliście bloga w ubiegłym tygodniu, to tutaj
klik macie link do irlandzkiej receptury, wykonanej przeze mnie w warunkach domowych w Irlandii Północnej - irish coffee.
I o ile kawa o której pisałam jest bardzo znana, to na pewno whisky typowo rodem z Irlandii jaka w niej się znajduje już niekoniecznie. Obecnie sprzedaż whisky irlandzkiej na całym świecie to zaledwie 2 % sprzedaży wszystkich rodzajów alkoholu. Jak się okazuje niekoniecznie musi to być wynikiem smaku, a raczej popularyzacji. No chyba, że ktoś z Was twierdzi inaczej. Ja mam swój typ, mimo, że za whisky, i whiskey wcale nie przepadam. Posmakowałam ten alkohol już w pierwszych dniach swojego pobytu w Irlandii na party zorganizowanym przez znajomych. Zaznaczam, że osoby z mojego otoczenia, które whisky lubią, za burbonami typowo amerykańskimi nie przepadają. Więc z whisky jest tak - jedni lubią, inni nie przepadają.. Mnie do destylarni przyciągnęła historia i tradycja.
W Ameryce ten alkohol różni się trochę smakiem od irlandzkiego, bo robi się go z innych składników. W Ameryce nosi on zawsze nazwę - Whiskey. Niemniej uznaje się, że to właśnie Irlandia jest krajem rodzimym dla pochodzenia Whisky. Wzmianki o pierwszym destylowaniu datowane na 1600 rok. I ponoć Bushmills jest właśnie tą najstarszą ze wszystkich. Niegdyś irlandzka była jedyną znaną na świecie, i cenioną porównywalnie do francuskiego koniaku. Jej smak lubiła Królowa Elżbieta I, i car Rosji Piotr I . Po 1921 roku, między innymi w związku z toczącymi się na ziemiach irlandzkich wojnami, przemysł alkoholowy nie miał racji bytu, a dodatkowo sytuacja pogorszyła się przez prohibicję w USA. Destylarnie w Irlandii odżyły dopiero po stworzeniu konsorcjum mającego na celu rozpowszechnianie na świecie whisky irlandzkiej.
Sam alkohol z różnych składników i w różny sposób destylowany wyrabia się też w Szkocji! Tak więc Irlandia, Szkocja, no i wiadomo - Ameryka, to te trzy główne żródła produkcji. A powiem Wam, że destylarnia w Bushmills ma w ofercie kilka odmian, także te smakowo amerykańskie. Najbardziej popularną whiskey jest właśnie trzykrotnie destylowana Red Bush Whiskey bourbon, znana także w Polsce. Powiem Wam, że mojemu mężowi smakuje ona najbardziej. Jest też kilka innych rodzajów tego alkoholu, które zanim dostaną się do sprzedaży przechodzą przez proces destylacji tutaj na miejscu w Bushmills, a następnie od razu przelewane są do leżakowania, lub nadawany jest im smak w postaci dodatków i kolejno przechodzą do leżakowania. Takie whiskey leżą nawet kilkanaście lat, aby mogły ruszyć przez dział pakowania i do sklepów.
Wrzesień to był w naszej rodzince miesiąc objazdów po Irlandii Północnej, także z naszymi gośćmi, którym chcieliśmy pokazać Irlandię. Jesteśmy z mężem bardzo zadowoleni z wizyty w Bushmills. Dlaczego? Opowiem o naszej wycieczce, która dla mnie była nr 1 w tym sezonie, mimo iż za alkoholem nie przepadam. The Bushmills Old Destillery to bardzo piękna destylarnia, w której pracują ludzie z ogromną wiedzą na temat tego co tutaj się tworzy. Przewodnik wiedział o czym mówi, a w samej destylarni panowała ciekawa atmosfera - dowiadujemy się o rzeczach o których tak naprawdę poza tym miejscem nie mówi się głośno, ale można się tylko domyślać. Na pewno można to zobaczyć tylko w destylarni.
Ogromne pojemniki do dojrzewania jęczmienia, a także eleganckie zbiorniki do destylowania, potem też duże pomieszczenie do leżakowania i setki różnych beczek. To robi wrażenie :) Te wystawowe można powąchać i odróżnić zapach który wchłaniany jest właśnie przez poszczególne rodzaje whiskey w czasie wieloletniego leżakowania! W destylarni unosi się specyficzny, przyjemny zapach. W dwóch pierwszych halach jest bardzo ciepło.
Po przejściu przez pakownię, część destylarni w której pracuje najwiecej osób, poszliśmy do niezwykle eleganckiego sklepu i baru. Nasi mężczyźni smakowali kilka wariantów whiskey. My ruszyłyśmy do sklepu. Oczywiście to nie lada przeżycie znaleźć się w takiej destylarnii, i nie mogę Wam opowiedzieć dokładnego przebiegu destylacji, mimo, że go poznałam. Nie mogę Wam też pokazać zdjęć z destylarni, ponieważ jest to chronione.
Mogę tylko napisać, że kilka rodzajów whiskey zyskuje swoje smaki nawet dzięki słodkim dodatkom, a te wysmakowane butelki z dopieszczoną i leżącą już około 10 lat (i więcej) whiskey Bushmills kosztują za butelkę od 150 funtów nawet do 1 tysiąca funtów. Warto tutaj przyjechać kilka godzin wcześniej, bo osoby wpuszczane są grupami, i czasem jest tak, że z wyprzedzeniem na dwie trzy godziny jest już cała grupa zapełniona.
My lukę pomiędzy zakupem biletów na trip po The Old Bushmills Destilery, a wejściem już do destylarni zapełniliśmy godzinną wyprawą na pobliską plażę w Portrush, a także na krótkim spacerze po miasteczku Bushmills, które jest bardzo urocze. Nie mieliśmy zbyt wiele czasu na degustację (która zawsze ma miejsce na zakończenie w różnych destylarniach), bo do destylarni zdecydowaliśmy się pojechać bez synka, więc dość mocno czasem byliśmy ograniczeni.
Z tej wyprawy przywieźliśmy zestaw trzech whiskey o małych pojemnościach, który stoi w naszym barku. Tak naprawdę markowy alkohol Bushmills mamy 'na miejscu' do kupienia. ;) Powiem Wam, że ten rekonesans po The Old Bushmills Destillery będę pamiętała na długo, a tego całego wypadu nie mogę z niczym porównać. Super! Tak myślę, że to już ostatni wpis 'z procentem' w najbliższym czasie. Wszystkim życzę przyjemnej degustacji..
Świetna historia, choć sam nie przepadam za tego typu alkoholem, to paradoksalnie uwielbiam ciemne piwa w stylach porter i RIS leżakowane w beczkach po whisky. Polecam spróbować. ;)
OdpowiedzUsuńOczywiście próbowałam i niestety to nie moje ulubione smaki piwne. Ale do warzelni irlandzkiej na pewno dotrę z ciekawości :)
UsuńWow, ciekawe miejsce, ciekawa architektura, no i ta whisky... ;)
OdpowiedzUsuńBardzo elegancko pakowana, i ponoć najlepsza na północy Irlandii :) Musiałabyś zobaczyć architekturę wewnątrz w destylarnii.. :)
UsuńFajne miejsce, chętnie bym się tam wybrała :)
OdpowiedzUsuńNa pewno będę je dobrze wspominać :)
UsuńAle cudowne miejsce!
OdpowiedzUsuńLubię takie perełki na mapie naszych dużych i małych podróży :) Lubię też ciepłe i pachnące miejsca :) Czy można tak nazwać destylarnię? Ja myślę, że zdecydowanie tak! :)
UsuńTo musi być bardzo przyjemne miejsce :)
OdpowiedzUsuńTak, niedość, że miasteczko ładne, to jeszcze można zwiedzić taką destylarnię :)
Usuń