poniedziałek, marca 13, 2017 2

Wrocław zimą

Nie wiem jak Wy, ale ja mogłabym zwiedzać przez cały rok. Co prawda więcej możliwości mamy w cieplejszych miesiącach, ale jeśli w grę wchodzi przede wszystkim obejrzenie zabytków, czy atrakcji wewnątrz budynków, co w dużej mierze zdarza się podczas podróży do miast - naprawdę można sobie pozwolić to zrobić zimową porą. W czasie naszej dwudniowej wycieczki po Wrocławiu mieliśmy to szczęście zobaczyć nie tylko Wrocław z perspektywy wizyt w zamkniętych pomieszczeniach, ale też w wolnych chwilach spacerowaliśmy na Rynku wrocławskim i w innych czarujących miejscach tego pięknego miasta. Znane nam są widoki towarzyszące dziadkowi mrozowi w słońcu, jak i w olbrzymim zaszadzeniu. Każdy z tych krajobrazów bardzo nas oczarował, a najbardziej olśniewał sam Breslau. Idealnym dla nas terminem okazał się 13 luty, kiedy bilety lotnicze Ryianair z lotniska w Belfaście były w bardzo dobrej ofercie cenowej. To tylko jeden z plusów dlaczego warto było znaleźć się tutaj właśnie tuż przed Walentynkami. Dla nas największym prywatnym zadowoleniem okazało się spotkanie z naszymi przyjaciółmi, rodzicami chrzestnymi Alka. Jestem uradowana z tych chwil, kiedy wraz z moją przyjaciółką mogłam przechadzać się ulicami miasta z którego Ona pochodzi. :) Mam nadzieję, że w tym artykule trochę Was zachęcę do takiej wyprawy także z dzieckiem, bo Wrocław posiada całe mnóstwo atrakcji dla starszych i młodszych. Niektórych nie mogliśmy zobaczyć ze względu na porę roku właśnie. Pamiętajmy jednak, że zawsze można Tu powrócić latem.

Główną atrakcją, na której postanowiliśmy się skupić to tego stopnia, że tam zarezerwowaliśmy sobie nocleg, był najwyższy budynek mieszkalny we Wrocławiu - Sky Tower o wysokości 212 m. Wszyscy wiedzą, że Wrocław jest bardzo dużym miastem i przemieszczenie się z jednej na drugą stronę miasta może zająć całkiem sporo czasu. Warto zatem przed planowaną podróżą dobrze zastanowić się jaka okolica jest dla nas idealnym połączeniem dojazdowym. O Sky Tower napisałam już odrębny artykuł. Tutaj dodam tylko, że ulokowaliśmy się w jednym z trzech budynków w bardzo atrakcyjnej cenie noclegu w apartamencie na 11 piętrze. Oczywiście w Sky Tower zajdziecie szereg możliwości bazowych także na wyższych piętrach. Wszystko indywidualnie w zależności od oczekiwań. Polecam zajrzeć na stronę ST, bądź na ofertę trivago. Nam udało się ulokować o bardzo wczesnej godzinie, co z moich ocen w przypadku Wrocławia prawie graniczy z cudem, gdyż najwcześniejsze zameldowania w wielu hotelach są od godziny 14. Według mnie wybór tego miejsca był idealnym rozwiązaniem. Mogliśmy tutaj spędzić romantyczne chwile rodzinne, zobaczyć Wrocław z 49 piętra, a także spotkać się z przyjaciółmi towarzysko.

Teraz, gdy zobaczyłam Rynek Wrocławia, wiem, że jest najpiękniejszym, jaki do tej pory widziałam. Nie sądziłam nawet, że można tak bardzo zachłysnąć się Starówką. Wiem, tutaj nie używa się tego nazewnictwa, ale on po prostu jest Stary. Jak dla mnie największe wrażenie zrobiła kostka wyłożona przy ratuszu, kolorowa a w szczególności wybrukowany herb Wrocławia. Przepięknym fragmentem Rynku jest Stary Ratusz, a także malowane, stare drzwi Piwnicy Świdnickiej. Wokół mnóstwo jest odrestaurowanych, zabytkowych kamienic, fragmenty możecie zobaczyć na niektórych fotografiach. Mi bardzo spodobały się latarnie tutaj rozmieszczone. Na chwilę odwiedziliśmy Spiż, browar, który ma ogromną historię. Ponoć pijalnia piwa rozlewa najlepsze piwo w mieście. :) Alexandrowi spodobały się jatki sąsiadujące z Rynkiem, i co ciekawe najbardziej zafascynowała go drewniana pozytywka, a nie jak się spodziewaliśmy figury zwierzątek rzeźnych. Stara uliczka z szeregiem rzemieślniczych sklepów jest bardzo urokliwa.



Dużo byłoby pisać o miejscu, które oglądaliśmy objęci walentynkowo, omijając wesołych, szczęśliwych przechodniów. Jednak naszym przystankiem w dniu dzisiejszym 14 lutego była mojej psiapsiułki ulubiona pijalnia czekolady E. Wedel, w której rozkoszowaliśmy się prawdziwą, gęstą czekoladą na gorąco i wszelkimi jej odmianami. Ostatnio taką (podobną w smaku i konstystencji) czekoladę piłam w jednej z kawiarni bydgoskich. Z kolei wszyscy przecież wiemy, że czekolada E. Wedel ma już 160 letnią tradycję. Prawdę powiedziawszy wszystko w tym miejscu zachwyca, prócz cen, które według mnie są szokujące, nawet biorąc pod uwagę fakt, że pijalnia ma tak duży prestiż, i umiejscowiona jest pod adresem Rynek 59. Szkoda również, że firma została sprzedana japońskim właścicielom już jakiś czas temu. Niemniej właśnie w takim miejscu, pachnącym dla nas nadal historią polskiej czekolady, a na pewno słodką miłością, spędziliśmy czas przed wyjazdem do Bydgoszczy, gdzie prawdziwie wesoło ucztowaliśmy Dzień Św. Walentego w piątkę.



Walentynki, to też dzień, kiedy pomimo wcześniejszego niezdecydowania, odwiedziliśmy wspaniały obiekt, którym jest Panorama Racławicka. Na szczęście był to na tyle zoptymalizowany czas, że nawet nasz niespełna czteroletni synek nie nudził się, a zainteresował malowidłem, dzięki czemu my rodzice mogliśmy wysłuchać spokojnie opis lektora, o miejscu w którym się znaleźliśmy. Wszystko trwało może około 45 minut, jednak ten czas i wizja przedstawionej na obrazie olejnym bitwy pod Racławicami mocno pozostanie w mojej pamięci. Muzeum w którym mieści się słynny obraz, posiada dużą rotundę specjalnie wybudowaną, aby ukazać całe malowidło. Namalowany na płótnie obraz został rozwieszony wewnątrz rotundy i można go całkowicie obejrzeć przechodząc dookoła. Dzieło malowane było przez dziewięciu znanych malarzy. Obraz powstawał już od 1893 roku, kiedy Kossak, Boller i Styka zarysowali pierwsze szkice. Najciekawszym elementem, oczywiście oprócz całej przedstawionej bitwy jest połączenie obrazu wraz z elementami statystycznymi (głównie piaskiem, drzewami) krajobrazu co daje tak wielki efekt wizualny, że dochodzi do wrażenia obecności na polu bitwy. Bardzo się cieszę, że udało nam się zobaczyć to niesamowite dzieło.

W zasadzie moją relację rozpoczęłam bardzo 'od końca', dlatego teraz wrócę do początku. Naszym ogromnym marzeniem było sprawienie radości Alexandrowi, który niedługo wkroczy w wiek czterech lat. Tak więc co On mógłby robić zimą we Wrocławiu? Otóż postanowiliśmy jako pierwszy najważniejszy punkt programu tej podróży, zaraz po zakwaterowaniu w naszym apartamencie zrealizować wizytę w Zoo. Nie wyobrażam sobie, nie tylko ze względu na posiadanie dziecka, ale również w związku z zamiłowaniem do zwierząt, flory i fauny nie zobaczyć jednego z najstarszych w Europie ogrodów zoologicznych. Miejsce to wyjątkowe, dodatkowo posiadające Afrykarium czyli rozbudowane oceanarium, baseny, akwaria dla zwierząt. Jak dla mnie jest to miejsce niezwykłe, a do tego ciepłe, co zimową porą należy do przyjemności! Oczywiście nie wykorzystaliśmy w pełni tego, że jesteśmy w Zoo, ponieważ o tej porze roku większość zwierząt ukrytych jest przed mrozem. Powrócimy tutaj w cieplejszych miesiącach, zresztą, gdy nasz synek będzie już trochę większy. Zauważyłam Jego spore zainteresowanie wodnym światem i było tak niepohamowane, że w przypadku wizyty w całym obiekcie musielibyśmy przeznaczyć na to cały dzień. Bilety do tego obiektu nie należą do najtańszych, nam udało się znaleźć ciekawą ofertę na portalu z zakupami grupowymi.








Zaraz po tej zabawnej dwugodzinnej wyprawie po tropikalnym świecie zwierząt pokierowaliśmy się w kierunku najstarszej dzielnicy Wrocławia. Po Ostrowie Tumskim spacerowaliśmy już popołudniu, zanim jednak do tego doszło zjedliśmy pyszny obiad w gmachu Hali Targowej i stamtąd pieszo przeszliśmy wśród najstarszych zakątków miasta. Zatrzymaliśmy się na chwilę w przepięknej Katedrze Jana Chrzciciela. Następnie obeszliśmy całą okolicę przyglądając się bacznie zabytkom, pomnikowi św. Jana Nepomucena, Wyspie Piasek a także dwóm innym kościołom. Przechodząc przez Most Tumski nie zapomnieliśmy o kłódeczce. Ten dzień wspominam bardzo nostalgicznie, gdyż z samego rana przywitała nas biała zima, a to także ma swój urok, szczególnie jeśli za śniegiem bardzo się tęskni. Nie spodziewałam się takiej zmienności w klimacie i choć niektórzy mówili, że kolory na Rynku są mocno przesadzone na zdjęciach z Internetu, a śniegu na pewno we Wrocławiu nie będzie podczas naszego pobytu to ja chyba mam wielkie szczęście, bo nam się trafiło i jedno, i drugie. W dwa dni. Liczę, że do Wrocławia powrócimy w miłym towarzystwie, i zobaczymy pozostałe atrakcje w bardzo ciepłe dni.





2 komentarze:

  1. Mnie do wizyty we Wrocławiu wcale nie trzeba namawiać! ;) Uwielbiam to miasto i czekam tylko na okazję, by tam wrócić! <3

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. No właśnie, ja też czekam :) Jednak namawiamy Tych, którzy jeszcze nie byli! :)

      Usuń

Dziękuję za Twój komentarz :)

Komentując wyrażasz zgodę na przetwarzanie danych, które są m.in. wykorzystywane w analizie statystyk poprzez Google Analytics. Blog nie zbiera w sposób automatyczny żadnych informacji, z wyjątkiem informacji zawartych w plikach cookies tak zwanych "ciasteczkach".

Znajdziesz mnie tutaj

Copyright © 2017 weekendownik