niedziela, listopada 13, 2016 6

Farmleigh House Dublin - mały podróżnik

Idąc dalej po zielonym Dublinie, a dokładnie przechadzając się w Parku Phoenix, o którym pisałam Wam w poprzednim artykule, natraficie na cudowne miejsce, idealne na kilkugodzinny spacer. Farmleigh House to posiadłość - dom i otaczające go ogród, jeziorko i pastwiska, wieża zegarowa, a także bogato zapełnione biblioteki powstałe w XVIII wieku, a niegdyś należące do rodziny Guinness. My nie weszliśmy do środka, wybraliśmy zwiedzanie ogrodów i okolicy po czym jestem bardzo urzeczona, choć ogród niestety już o tej porze roku nie przywitał nas pełnią barw. Można powiedzieć - pod koniec września powoli wszystko zaczyna odpoczywać, tak też jakoś podczas naszych przechadzek wokoło dało się zauważyć ogromny spokój, wręcz ciszę i miałam wrażenie, że miejsce nie było pełne turystów. Później zauważyliśmy, że posiadłość szykuje się na jakąś imprezę, których tu zresztą nie brakuje. Do tego właśnie teren i dom jest wykorzystywany, obecnie odbywają się tutaj różnego rodzaju imprezy okolicznościowe i szkolenia, a także jest to przede wszystkim hotel dla ważnych osobistości. Jeśli chcielibyście zobaczyć na co w tym miejscu napotkaliśmy, zapraszam na ten właśnie artykuł, z odrobinę wiejskiej jeszcze strony Dublina. 
Dom Farmleigh wraz z całą posiadłością są rozłożone na 78 arach, i w 1873 roku Farmleigh zamieszkany został przez Edwarda Guinnessa, prawnuka Arthura Guinnessa. Natomiast w 1999 zakupiony przez Office of Public Works i w imieniu rządu tak dostosowany, aby mógł pełnić funkcję hotelu i zakwaterowania dla ważnych osobistości rządowych, gości narodu, dygnitarzy. Farmleigh nadal pozostaje doskonałym przedstawieniem swojej świetności, architektury gruzińsko-wiktoriańskiej, kiedy tak naprawdę w 1880 roku Edward dobudował do mniejszego domu olbrzymią część i stworzył mieszankę stylów wówczas panujących w świecie. Dziś możemy oglądać dom w całej okazałości, w szczególności z jego wyposażeniem, które zostało wypożyczone na potrzeby państwa. Szczególnie mowa tutaj o bogatej kolekcji rzadkich książek i rękopisów na wystawie, która odbywa się w tutejszej bibliotece. Do kolejnych przyjemności należeć mogą przechadzki po ogrodzie przy domu, czy też nieco dłuższy spacer przy jeziorze, podziwiając malownicze krajobrazy. Idąc wzdłuż głównej ścieżki zauważycie też stado czarnych krów Kerry, oraz owieczki, kozy, byczki i osiołki. Dzisiaj posiadłością opiekuje się Facilities Management Services Office of Public Works. Spacer po Farmleigh należał do najprzyjemniejszych rodzinnych spacerów od dawien dawna. Gdy tam będziecie, zaopatrzcie się w nieprzemakalne buty i koniecznie wyjdźcie poza dom...


Hol i wejście. W części wejściowej dom posiada sześć marmurowych kolumn oraz kasetonowy sufit z kamienia portlandzkiego, i widoczny komin z rzeźbami w marmurze, a także piękne drewniane drzwi. Boazeria w jadalni, do której prowadzą drzwi po lewej stronie holu, wykonana jest w stylu Ludwika XIV. Znajdują się tutaj wiktoriańskie bufety, oraz przeróżne piękne zdobienia, wbudowany zegar przy kominku i figurki na całości paneli, m.in zidentyfikowane jako Jowisz, Wenus i Saturn prawdopodobnie mogły być częścią większego zestawu siedmiu płyt rzymskich bóstw (np. jeden z nich - czwarty Merkury znajduje się w Ermitażu w Petersburgu. Z kolei czwarty panel nad kominkiem w jadalni domu Farmleigh według znawców uznawany jest za personifikację Afryki. Wąski korytarz biegnący od przedpokoju do sali balowej zdobią piękne szklane żyrandole, oraz trzy drogocenne gobeliny. Buduar, czyli wytwornie urządzony pokój pani domu, jest w owalnym kształcie i ma charakterystyczny pięknie zdobiony sufit a także grawerowane mosiężne klamki, które ponoć pochodzą z 1736 roku. Nad kominkiem znajduje się okno z widokiem na ogród i fontannę. Tuż obok jest sala balowa, która została dobudowana, a na jej suficie jest skopiowana owalna rzeźba, nieco mniej dokładna od tej z buduaru. Zdobią ją ozdoby w stylu Ludwika XVI. Dekoracje są wykonane w specjalnym tynku do boazerii, która pokryta jest bielą. Podobnie kominek wykonany jest z drewna i otynkowany. W celu powiększenia obszaru relaksu, wprost z sali balowej można przejść do sporego konserwatorium wybudowanego około 1902 roku, kiedy to sprowadzono rośliny egzotyczne, i ponownie w czasach obecnych to powtórzono. Wewnątrz znajdują się rury z gorąca wodą, które są osłonięte przez kraty szarego żeliwa. Na podłodze wyłożony został tradycyjną metodą marmur z XVIII wieku. Biblioteka Benjamin Iveagh powstała za czasów panowania 3 hrabiego Iveagh - Benjamina Guinnessa w latach 1937 do 1992 roku. Był on bardzo bystrym kolekcjonerem rzadkich książek, manuskryptów, a ta kolekcja wynosi ponad 5 tyś pozycji. Wśród historycznych znajdują się tutaj: kopia Topografii Irlandii Gerald Walii pochodzącej z 1280 roku, który królowa Elżbieta wykorzystywała do nauki języka irlandzkiego, pierwsze wydania Ulissesa, Podróże Guliwera i inne. W roku 2005 otwarta została Galeria Farmleigh, której sporą cześć stanowią prace będące własnością rodziny Guinness, jednak część wypożyczona jest od Narodowej Galerii w Dublinie. Dzięki odpowiedniemu przekształceniu budynku możliwe stały się wystawy zgodne ze standardami europejskimi, kuratorskimi a także ochronnymi i od tego momentu stała się jednym z bardziej znanych miejsc wystawienniczych w całej Irlandii. Szereg wystaw znanych artystów, prac zgłoszonych (niektórych nagrodzonych) w międzynarodowych konkursach w Wenecji, czy Paryżu świadczy o odpowiedniej popularyzacji tego miejsca szczególnie w trakcie odwiedzin ważnych osobistości, które tutaj nocują i je odwiedzają. W ten sposób galeria nabiera rozgłosu, i międzynarodowego wymiaru.






Ogromną niespodzianką jest położona na terenie należącym do domu wieża zegarowa wysoka na 37 metrów, na której wierzchołku znajduje się wiatrowskaz. Jest ona wyraźnie widoczna ponad drzewa dla kierowców jadących poza posiadłością. Wieża została wzniesiona w 1880 roku i mówiono, ze zajmowali się tym inżynierowie browaru Guinnessa. Po obu stronach wieży znajdują się tarcze zegara i wskazówki żeliwne, złocone, z dodatkiem miedzi. Dzwony powstały w 1879 roku i każdy z nich nosi łacińską inskrypcję. Cała instalacja zegarowa została wmontowana około 1885 roku, i uważa się, że jest to bardzo unikalny design. Ponad to w wieży znajduje się zbiornik wodny, który posiada dojście do domu, a po drugiej stronie był wykorzystywany prawdopodobnie dla usług pralni. Fontanna o której wspominałam Wam już przy okazji opisu okna w buduarze domowym, znajduje się za domem na podwyższonym trawniku. Obecnie ta fontanna o średnicy 21 metrów została wbudowana w miejsce poprzedniczki w stylu formalnym.





Otoczona jest ogromnymi i starymi drzewami, m.in dwustuletnim bukiem i równie starą lipą. Na zachodnim brzegu trawnika ułożona jest Milk Cherry Walk i prowadzi ona do Sunken Garden (zatopiony ogród) w stylu holenderskim. Z kolei ozdobna brama kieruje do ogrodu prostokątnego, gdzie po środku jest fontanna. Dookoła rozpościera się ceglany mur idący w parze z równoległym żywopłotem cisu wykończone dwoma drzewami iglastymi. Otoczony murem ogród pochodzi z początku XIX wieku. Po południowej stronie od głównego wejścia do ogrodu widać sad, a po północnej stronie ogród różany i lawendy. W środkowej części umieszczono świątynię kamienną z sześcioma antycznymi kolumnami i ozdobnym wiatrowskazem. Za nią widoczne są szklarnie w których pielęgnowano storczyki, egzotyczne owoce i inne. Gdy dalej pokierujemy się na trawniku dojdziemy do jeziorka otoczonego bylinami i drzewami, pełnego kaczek i lilii wodnych. Własnie nad fragmentem zbiorniku wodnego znajduje się bardzo romantyczna restauracja podająca miejscowe i domowe jedzenie sezonowe znanej rodziny restauratorów z Brambles. Bardzo przyjemnie tam usiąść i się zrelaksować, jest to niczym oaza ciszy i spokoju w całym zgiełku Dublina. W pewnej odległości od domu i gospodarstw znajduje się mleczarnia. Ciekawym jej elementem są witraże w oknach ukazujące sceny krowie. Drogie sprzęty, marmurowe podłogi, i wielkość tego pomieszczenia, w którym znajdowało się kilka pokoi, decydowało o wartości tej mleczarni. dzisiaj ona już nie funkcjonuje, ale nadal przypomina o czasach swojej świetności i zdobi część ogrodową.




6 komentarzy:

  1. Prawdziwie zielona Irlandia ma klimat. Miejsce magiczne, romantyczne jak widać. Zawsze miło w takie iść na rodzinny spacer

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Dokładnie :) tego nam było trzeba, bo zaraz potem wyruszyliśmy w miejski zgiełk Dublina :)

      Usuń
  2. Piekne miejsce, lubie takie wycieczki :)

    OdpowiedzUsuń
  3. Aleeeee przeeeepięknieeeee ❤ ❤ ❤

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Jest piękny:) lubimy spacerować po takich parkach :)

      Usuń

Dziękuję za Twój komentarz :)

Komentując wyrażasz zgodę na przetwarzanie danych, które są m.in. wykorzystywane w analizie statystyk poprzez Google Analytics. Blog nie zbiera w sposób automatyczny żadnych informacji, z wyjątkiem informacji zawartych w plikach cookies tak zwanych "ciasteczkach".

Znajdziesz mnie tutaj

Copyright © 2017 weekendownik