Dzisiaj mamy Dzień Chłopaka, a ja mam ich w domu dwóch. Lecz kiedy dwóch chłopaków jest w domu przez cały dzień (gdy tata Alka zakończy dwudniowy godzinowy maraton w pracy), to w pewnym momencie już dla mnie za wiele tego... :) A tak poważnie. Kocham swoich panów, ale każdy, no każdy powód jest dobry, aby odrobinę czasu znaleźć tylko dla siebie. Jeśli więc dodatkowo tatuś jest przeziębiony i przebywa większość dnia w domu - to wraz z synkiem na szczęście potrafią się sobą zająć. Może więc skupię się na ich dzisiejszym zajęciu, a moje niech pozostanie 'nieistotne' w tym wpisie. Choć przyznam podsłuchałam troszeczkę i nawet sporo zrozumiałam, a wieczorem dorwałam się do rysowanki i dodatkowo obejrzałam.. Fajna, fantastyczna jest! O czym piszę?
Fantastyczna książeczka, którą otrzymaliśmy dla Alexandra od Jego wujka, która jest węgierską rysowanko-opowiadanką znanej na Węgrzech pisarki i ilustratorki Eriki Bartos. Z wielką pasją i dużym nastawieniem na świat dziecka tworzy Ona książeczki, i jest dominującą postacią w literaturze dziecięcej. Bogyó és Babóca Alszik -Bogyó i Babóca Śpią, to dwa opowiadania o ślimaku i biedronce z serii o owadach. Książeczka zawiera historyjki o życiu przed, podczas i po śnie (nad ranem i wieczorami) małych istot - ślimaczków i owadów, które przedstawione są dokładnie jak małe dzieci. Funkcjonują w swoich małych domkach, lecz tuż obok otacza ich wielki świat. Opowieści i ilustracje obrazują codzienne zwyczaje i zachowania dziecka, ich zabawę z przyjaciółmi. Autorka przekazuje odczucia dziecka w wielkim świecie, oraz Jego tkliwość i dylematy, pewną niesamodzielność, relacje międzyludzkie, oraz co wokół jest dobre, a co złe.
Książeczka polecana jest dla dzieci między drugim a piątym rokiem życia. Oczywiste jest, że nasz 27 miesięczny synek, nie rozumie istoty książki, natomiast na tym etapie lubi słuchać podczas gdy Jego tata - czyta Jemu opowiadania. Zawsze podczas takiego czytania (czy w języku węgierskim z tatą, czy w polskim ze mną) Alek uwielbia oglądać ilustracje, które wskazuje palcem pytając- 'mama co to?', 'mi az apu? W książeczce jak widzicie na zdjęciach, wszystko jest przejrzyście zobrazowane, zabarwione skromnie - podstawowymi kolorami. Bardzo ta wyrazistość nam odpowiada. Choć rysunki zawierają sporo przedmiotów - są wystarczająco widoczne. Uwielbiam te nasze czytanki. Z kolei tata choćby z powodu wykonywanej pracy nie może tak często z synkiem czytać po węgiersku. To nie zmienia faktu, że Alexander zna już wiele słów w ojczystym języku swojego apu i kiedy tylko jest okazja, przeglądają wspólnie magyarskie książeczki.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz
Dziękuję za Twój komentarz :)
Komentując wyrażasz zgodę na przetwarzanie danych, które są m.in. wykorzystywane w analizie statystyk poprzez Google Analytics. Blog nie zbiera w sposób automatyczny żadnych informacji, z wyjątkiem informacji zawartych w plikach cookies tak zwanych "ciasteczkach".