środa, czerwca 10, 2015 0

Drugie Urodziny Alexandra - wakacje 2015



Kolejne dni urlopu... Jesteśmy od wczoraj na Słowacji, gdzie dotarliśmy z Krakowa bardzo wygodną przestronną taksówką. Już po przyjeździe okazało się, że panują tu spore upały. Późnym popołudniem, musieliśmy wszyscy wziąć chłodny prysznic. Odwiedziliśmy rodziców Tibora, dziadków naszego synka. Dzisiaj na 100 % jesteśmy skupieni na przygotowaniach do uroczystości urodzinowej naszego synka z okazji ukończenia dwóch latek. Tak, jak wcześniej Wam pisałam, bardzo chcieliśmy, aby te urodzinki odbyły się na Słowacji. Zamówiliśmy wymarzonego dla Alka torta, którego wykonała nam cukiernia mieszcząca się w mieście. Stronkę po długich poszukiwaniach odnalazłam drogą internetową.


O ile załatwienie wszelkich zamówień na torty, zakupy, czy perfumy na stronach polskich i w Polsce (przebywając w naszym domu w UK) nie stanowi problemu dla mnie, o tyle taka organizacja na Słowacji jest trochę trudniejszym wyzwaniem. Mój partner zdecydowanie nie lubi takich organizacji, nie jest typem dyplomaty i nie chce załatwiać zbyt wiele przez telefon. Oboje zdajemy sobie sprawę, że w naszym trybie życia, takie organizacje są nieuniknione, podczas, gdy na co dzień mieszkamy w Północnej Irlandii, musimy umiejętnie planować, korzystając nie tylko z pomocy rodziny, czy przyjaciół (którzy zawsze są życzliwi i chcą za nas wiele spraw załatwiać). Musimy wspierać się telefonem, Internetem, czy nawet korzystaniem z usług niektórych firm (prawnicze, tłumaczeń).


Jesteśmy rodziną wielojęzyczną, i z tego powodu posługujemy się na co dzień co najmniej trzema językami. Podczas, gdy ja wyszukuję, organizuję i nierzadko nawet redaguję i mówię w językach obcych - mój partner, który jest po prostu urodzonym poliglotą, sprawdza i pomaga zrealizować moje plany. Tak współgramy, i udało się dzięki temu znaleźć na Słowacji Panią, która wykonała profesjonalnie wybarwiony tort dla naszego synka. Zdradzę Wam, że w momencie, gdy nie udawało się przez długi czas odszukać takiej, która podjęłaby się zakolorowania tortu (nawet moja przyszła teściowa ze Słowacji nie znalazła), sama byłam chętna przygotować ten tort. Myślę, że wyszedłby mi fantastycznie, i oczywiście nabyłabym dodatkowego doświadczenia w pieczeniu tortów, które jak wiecie zdarza mi się robić z poświęceniem dla naszej rodziny.


Za to kilka dni, przed wyjazdem na wakacje odnalazłam kontakt i dogadaliśmy się z druga znaną cukiernią w mieście Sahy. A w kwestii cukierniczej ja osobiście wykazałam się piekąc rodzinie Tibora wyśmienitą szarlotkę, którą wszyscy zjedli w dwie godziny, i nie mogli nadziwić się, że wyczarowałam ją razem z pieczeniem w 40 minut.:) Ale to było kilka dni później. Wróćmy zatem do urodzinek i torta. Nie obyło się oczywiście bez moich poprawek na nim, ponieważ po odebraniu okazało się, że trochę inaczej zostały rozmieszczone lentilky. Zmiana zajęła mi dobre 15 minut. Tort był gotowy, i udaliśmy się dostroić salę i dogadać wszelkie formalności w restauracji. Po powrocie spacerkiem, pozostało wyprasować sukienkę, koszulę, ubranko dla synka (z muszką) i nawet ubranie mamy Tibora.


Tak jakoś mi szybko poszło. :) Włosy, makijaż. Alexander zasnął. No to mamy jubilata, którego dowieźliśmy śpiącego na Jego własne urodzinki! Goście dotarli zaraz po nas. Najbliższa Rodzina Tibora, wraz z torcikami i dobrymi nastrojami. Zjedliśmy obiad i po przebudzeniu Alka, zapłonęła świeczka na torcie, którą pomogliśmy wraz z życzeniem zdmuchnąć naszemu synkowi. Alek zajadał się swoim smakołykiem i lentilkami, a później przebiegał dobrą godzinę po lokalu. Odnalazł przemiłe miejsce, ogródek letni, gdzie umiejscowił się ze swoim kuzynem Dominikiem. Przenieśliśmy się zatem na sam koniec imprezy do synka, gdzie poczułam powiew świeżego powietrza- pomimo dużego ciepła panującego w atmosferze tam poczułam się zrelaksowana. I tak właśnie powstało ostatnie dzisiejsze zdjęcie rodzinne -męskie, które wykonałam spontanicznie. Zlatner - 5

Znajdziesz mnie tutaj

Copyright © 2017 weekendownik