Mamy poniedziałek, dość wczesna pora, żegnamy się z moim rodzinnym miastem, aby podążyć w kierunku wymarzonego od kilku miesięcy miejsca. Jest Nim Sanktuarium Matki Bożej Częstochowskiej. Tak naprawdę nasze odwiedziny w Polsce jeszcze nie dobiegły końca, choć już udajemy się na jej południe, do Częstochowy, a jutro do Krakowa i stąd na Słowację. Tam rozpocznie się druga część naszych wakacji z rodziną Alexandra, z Jego dziadkami. Zanim jednak do tego dojdzie, my przeżyjemy tutaj niezapomniane chwile, przyjemne i takie bardzo ważne dla naszej trójeczki. Podróż tą miałam w zamyśle już od paru miesięcy i tak naprawdę nie sądziłam, że uda się tak wszystko ułożyć. Upały w Polsce, a z tym związany wakacyjny wyjazd nad Morze Bałtyckie trochę uszczuplił nam długość pobytu w Bydgoszczy i tym samym skróciliśmy o jeden dzień plany na Słowacji - gdzie praktycznie głównie zatrzymujemy się tylko w gronie rodzinnym. Tak więc wygospodarowałam jeden nocleg na zrealizowanie planu związanego z postojem w Częstochowie. Po dotarciu pociągiem Intercity do tego Miasta, gdy odstawiłam swoje auto na dobre w Bydgoszczy, tak naprawdę nie byliśmy zmęczeni (obecne linie kolejowe są bardzo zmodernizowane i wygodne) i mieliśmy jeszcze znaczną część dnia na przechadzkę po deptaku Aleją Najświętszej Maryi Panny, idąc w kierunku Jasnej Góry.
Ulokowaliśmy się w bardzo przyjemnym i eleganckim hoteliku położonym w Śródmieściu, skąd po pobieżnym rozłożeniu w apartamencie (w stylu włoskim) naszych rzeczy, nie tracąc ani chwili popołudnia spacerkiem poszliśmy wzdłuż deptaku. Drogą zatrzymaliśmy się na godzinkę w przyjemnej restauracji Biały Borek, gdzie zjedliśmy przepyszną obiado-kolację z deserem. Potem już tylko cały czas idąc w kierunku Klasztoru i Kościoła podziwialiśmy urok Częstochowy i widoki, które wraz z minutami były nam mniej odległe. Wreszcie dotarliśmy. W Sanktuarium zobaczyliśmy Cudowny Obraz Matki Boskiej Częstochowskiej w Rubinowej Sukience, złożyliśmy podziękowania i intencje. Poczuliśmy wyjątkowy zapach starości, zabytków i zadumy. Przy Kościele odbywała się procesja, sypanie płatków kwiatów.
Trafiliśmy na naprawdę piękny moment. Potem zwiedziliśmy Jasną Górę od zewnątrz, i spacerem wróciliśmy przez Park im. St. Staszica, gdzie odpoczywaliśmy aż do zmroku, przy różnych fontannach. Z kolei wieczorem, zaraz po zaśnięciu naszego synka, graliśmy w bilard, który był idealnie usytuowany, bardzo blisko naszego apartamentu, skąd od czasu do czasu sprawdzać można, czy w apartamencie Ktoś się nie przebudził.. ;) Następny dzień przywitaliśmy smacznym, wybornym śniadaniem, które dla odmiany Alek zjadł przy stoliczku dla dzieci, bawiąc się również kolorowaniem kredkami i układaniem klocków. Taki wypoczynek w hotelu - to mi się podoba! :)