wtorek, czerwca 16, 2015 0

Bazylika w Esztergom - wakacje 2015 - mały podróżnik


Pewnie zauważyliście, że w całym naszym małym podróżowaniu, głównie odwiedzamy miejsca historyczne i klasyczne. Ostatnio realizujemy marzenie dotyczące miejsc ważnych i znanych w historii państw bliskich naszej rodzinie (Polska, Słowacja, Węgry). Przed kilkoma dniami zatrzymaliśmy się w Częstochowie -co było nie lada atrakcją dla nas wszystkich, również dla mnie, ponieważ będąc rodowitą Polką nigdy wcześniej nie miałam okazji zobaczyć Jasnej Góry. Mój mężczyzna zaproponował rewanż w postaci wycieczki do najważniejszej na Węgrzech miejscowości, Estergom (Esztergom - węg.). Najpierw dotarliśmy do Szturowa (Štúrovo -słowac.). Jest to najbardziej wysunięte na południe i najcieplejsze miasto na Słowacji, znane w historii ze swojej tolerancji. Już kilka stuleci żyją tu spokojnie członkowie różnych narodowości i wyznawcy różnych religii. W mieście, jest 11 tysięcy mieszkańców. Leży ono na lewym brzegu Dunaju, na słowacko-węgierskiej granicy. Zmierzając do Estergom położonego tuż za mostem nad Dunajem zatrzymujemy się autem po słowackiej stronie tej rozległej rzeki, skąd przyglądamy się wyjątkowemu krajobrazowi na Bazylikę znajdującą się wprost przed nami. Jest piękna, okazała, z niebieskawo-zieloną kopułą. Bazylika ta, położona na stronie węgierskiej jest największą świątynią na terenie tego kraju. Uważana za symbol miasta Estergom Bazylika jest piąta na świecie pod względem co do wielkości.

Ma 118 m długości, 46 m szerokości, a jej kopuła wznosi się na wysokość 100 m. Patrząc po prawej stronie od miejsca w którym się znajdujemy, ukazuje nam się olbrzymi most, przez który przeprawimy się już niebawem kierując się w dalszą podróż. W 2001 roku most Marii Walerii, łączący słowackie Szturowo z Estergomem, zniszczony podczas II wojny światowej, odbudowano skracając drogę do Węgier. Na rzece płynie biały statek wycieczkowy, który rusza właśnie na rejs do Budapesztu oddalonego od Esztergomu o 50 kilometrów. Po przejechaniu autem przez most na węgierską stronę Dunaju, od razu kierujemy się do Bazyliki. Jadąc serpentynową drogą po mieście zauważamy, że wraz ze zbliżaniem do celu - Bazylika wydaje się jeszcze większa i piękniejsza. 



Aby opisać Jej wygląd należałoby pokrótce opowiedzieć jej historię. Wybudowano ją w miejscu, w którym pierwotnie znajdował się kościół św. Alberta, ufundowany przez pierwszego władcę Węgier, króla Stefana I. Kościół ten, który wówczas nazywano "Pięknym", w czasie walk podczas okupacji tureckiej i wielokrotnych oblężeń miasta - został kilka razy ograbiony, a następnie - podpalony i zburzony. Z chwilą oswobodzenia kraju z rąk Turków, podjęto decyzję o odbudowie świątyni. Prace rozpoczęto dopiero na początku XIX wieku. Trwały blisko pół wieku, od 1822 do 1869 r. Prowadzono je według planów najwybitniejszych architektów doby klasycyzmu. Po walkach z Turkami, aż do teraz przetrwała jedyna oryginalna część kościoła św. Alberta. 


To boczna kaplica, stanowiąca zarazem miejsce pochówku arcybiskupa Tamása Bákocz'ego. Jest to jeden z niewielu oryginalnych przykładów sztuki renesansowej na Węgrzech, uważany także za jeden z najpiękniejszych obiektów doby odrodzenia poza Włochami. Do ocalałej kaplicy Bakócza, po odparciu wojsk tureckich od Wiednia przybył nasz król Jan III Sobieski. Nasz król ma w Esztergomie swój pomnik. Świątynię zdobili najwybitniejsi artyści i rzemieślnicy węgierscy, ale także malarze włoscy. W krypcie spoczywają węgierscy dostojnicy kościelni.

Bazylika posiada wielką kolekcję przedmiotów liturgicznych w kraju, między innymi srebrny krzyż koronacyjny używany w ceremoniach mianowania na władców od XIII wieku. Odwiedzając Bazylikę warto wspiąć się na jej kopułę. Rozciąga się tutaj zapierający dech w piersi widok na Dunaj. Widać nie tylko panoramę całego miasta, lecz również zachwyca nas błękitna rzeka z doliną między pokrytymi lasami wzgórzami pasm Börzsöny, Visegrád, Pilis i Gerecse. My musieliśmy odrobinę przeczekać w samochodzie, aby wrócić właśnie w to miejsce, gdyż spotkała nas ulewna burza.


Jednakże w drodze powrotnej zajrzeliśmy za Bazylikę, gdzie wznosi się ogromny biały pomnik przypominający o jednym z najważniejszych wydarzeń w historii Węgier – koronacji i przyjęciu chrztu przez pierwszego króla, późniejszego świętego Stefana, co miało miejsce w 1000 roku. Ze wzgórza zamkowego do dolnej części miasta można zejść stromymi schodami, albo zjechać windą wprost do pasażu, gdzie warto orzeźwić się mocną węgierską kawą w Prímás Pincé. Prócz tego na obejście tej klimatycznej Winiarni, gdzie zatrzymaliśmy się na kawę, warto przeznaczyć dobrą godzinę czasu. W 1991 roku w bazylice modlił się Papież Jan Paweł II. Dzisiaj w Bazylice mogliśmy pomodlić się my...




Znajdziesz mnie tutaj

Copyright © 2017 weekendownik