Aby opisać Jej wygląd należałoby pokrótce opowiedzieć jej historię. Wybudowano ją w miejscu, w którym pierwotnie znajdował się kościół św. Alberta, ufundowany przez pierwszego władcę Węgier, króla Stefana I. Kościół ten, który wówczas nazywano "Pięknym", w czasie walk podczas okupacji tureckiej i wielokrotnych oblężeń miasta - został kilka razy ograbiony, a następnie - podpalony i zburzony. Z chwilą oswobodzenia kraju z rąk Turków, podjęto decyzję o odbudowie świątyni. Prace rozpoczęto dopiero na początku XIX wieku. Trwały blisko pół wieku, od 1822 do 1869 r. Prowadzono je według planów najwybitniejszych architektów doby klasycyzmu. Po walkach z Turkami, aż do teraz przetrwała jedyna oryginalna część kościoła św. Alberta.
To boczna kaplica, stanowiąca zarazem miejsce pochówku arcybiskupa Tamása Bákocz'ego. Jest to jeden z niewielu oryginalnych przykładów sztuki renesansowej na Węgrzech, uważany także za jeden z najpiękniejszych obiektów doby odrodzenia poza Włochami. Do ocalałej kaplicy Bakócza, po odparciu wojsk tureckich od Wiednia przybył nasz król Jan III Sobieski. Nasz król ma w Esztergomie swój pomnik. Świątynię zdobili najwybitniejsi artyści i rzemieślnicy węgierscy, ale także malarze włoscy. W krypcie spoczywają węgierscy dostojnicy kościelni.
Bazylika posiada wielką kolekcję przedmiotów liturgicznych w kraju, między innymi srebrny krzyż koronacyjny używany w ceremoniach mianowania na władców od XIII wieku. Odwiedzając Bazylikę warto wspiąć się na jej kopułę. Rozciąga się tutaj zapierający dech w piersi widok na Dunaj. Widać nie tylko panoramę całego miasta, lecz również zachwyca nas błękitna rzeka z doliną między pokrytymi lasami wzgórzami pasm Börzsöny, Visegrád, Pilis i Gerecse. My musieliśmy odrobinę przeczekać w samochodzie, aby wrócić właśnie w to miejsce, gdyż spotkała nas ulewna burza.
Jednakże w drodze powrotnej zajrzeliśmy za Bazylikę, gdzie wznosi się ogromny biały pomnik przypominający o jednym z najważniejszych wydarzeń w historii Węgier – koronacji i przyjęciu chrztu przez pierwszego króla, późniejszego świętego Stefana, co miało miejsce w 1000 roku. Ze wzgórza zamkowego do dolnej części miasta można zejść stromymi schodami, albo zjechać windą wprost do pasażu, gdzie warto orzeźwić się mocną węgierską kawą w Prímás Pincé. Prócz tego na obejście tej klimatycznej Winiarni, gdzie zatrzymaliśmy się na kawę, warto przeznaczyć dobrą godzinę czasu. W 1991 roku w bazylice modlił się Papież Jan Paweł II. Dzisiaj w Bazylice mogliśmy pomodlić się my...