środa, stycznia 14, 2015 0

śnieżne szaleństwo



Wreszcie po słonecznych dniach nastała prawdziwa zima w naszym miasteczku. Po raz drugi zawitał do nas śnieg, padał w nocy i na razie utrzymuje się na drogach. W naszym ogródku bielutko, wszystko przykryte białym puchem, ale my wyjrzymy dziś gdzieś dalej... Trzeba nacieszyć się zimą. Ubrałam więc synka typowo na śniegowe podboje, aby się nie zaziębił, a sama wydobyłam swoją skórzaną czapkę, przywiezioną ze Słowacji 2 lata temu. Wyruszamy na dłuższy spacer poza dom i nasz ogródek :) Po drodze lepimy bałwanka, nie jest duży, ale w dużej mierze ulepiony przez Alexandra. Zrobiliśmy go w 10 minut, bo już pędzimy dalej. Trzeba dotknąć krzaczków i trochę nimi potrząsnąć, aby rozsypać śnieg... :) Oglądamy ścieżki pazurków ptaszków, odciśnięte na śniegu i ułożone w małe slalomiki... :) Alek szaleje, a na twarzy ma czerwone policzki. Jestem przeszczęśliwa! Tatuś w pracy, jednak my sobie we dwoje poradzimy - bo się zimy nie boimy ;) Jak widać w śniegu wszystko dozwolone :) Wywrotki, i wstawanie, bieganie w dobrych bucikach - które i tym razem się sprawdziły, są ciepłe, lekkie i bezpieczne. Oby jeszcze ta zima potrwała kilka dni. Chcemy spacerować jak najwięcej i kulać się do woli. Może więc czas kupić sanki, gdy tatuś będzie miał wolne? O tak!!!







Znajdziesz mnie tutaj

Copyright © 2017 weekendownik