Największe wrażenie na mnie osobiście wywarł spacer przy brzegu rzeki Dunaj,
który zrobiliśmy już pod koniec dnia, pięknie zachodzące słońce i widok MostuWielkiego o bardzo nowoczesnej konstrukcji, utrwaliły mi się w pamięci
najbardziej. Poza tym spacer był długi i przebiegał w bardzo wesołej
atmosferze, żeby nie powiedzieć, że wręcz w szalonej.. ;) i po nim już w
zasadzie skierowaliśmy się do hotelu na przepyszną obiadokolację i deser przy
świecach.
Oczywiście obeszliśmy całą Starówkę, która jest piękna, ulice
Śródmieścia są tak bogato budowane i zachowały swój starodawny klimat. Piękny
jest budynek Narodowego Teatru Słowackiego, przy którym zatrzymaliśmy się też
na dobrą godzinkę. Tam przysiedliśmy przy fontannie, i tam też w pobliżu teatru
karmiłam Alexandra jeszcze lekko ciepłym mleczkiem.
W otoczeniu było takie
mnóstwo ludzi jednocześnie, jakich widziałam tylko w Gdańsku i Sopocie w środku
sezonu jakieś dziesięć lat temu... Wszyscy uśmiechnięci i podekscytowani
zwiedzaniem. Jest co podziwiać! Do tego przepiękne słońce, choć przy tym spory
chłód. Zeszło nam na tym zwiedzaniu dobre pięć godzin.
Lecz co to jest w stosunku do ogromu nieobejrzanych zabytków i tego co można zobaczyć będąc tutaj choćby kilka dni? Jest jeszcze sporo modernistycznych fragmentów miasta, w innych dzielnicach, które, mam taką nadzieję, będę miała okazję kiedyś z moją rodziną odwiedzić.. Jedno wiem na pewno, chcę tam wrócić, i odwiedzić Zamek Bratysławy bliżej. Może w przyszłym Roku? Może też wówczas przyznam mu taką punktację, wyższą, w jakiej oceniają go niektórzy podróżnicy?