wtorek, października 29, 2013 0

Bory, tutaj wszystko się zaczęło


Wreszcie nadszedł dzień spotkania w Domu Rodzinnym we wsi Bory, z Babcią Tibora, którą kocham jak własną. Widziałam się a Nią już na poprzednim urlopie na Słowacji, i mogłam o wielu sprawach porozmawiać, bo choć z pochodzenia jest węgierką, przez wiele lat zamieszkiwała wieś w której rozmawia się w języku słowackim. Pokazywała mi swoje liczne fotografie rozwieszone po ścianach ogromnego domu, który po wielu latach został poszerzony przez Jej dzieci i stał się domem rodzinnym, gdzie organizowane sa spotkania i imprezy rodzinne. Dom jest teraz głównie zamieszkiwany przez Nią i jedną z Jej córek -cioć Tibora, która pomaga Babci w codziennym życiu po śmierci Dziadka Tibora. Jednak dom tętni życiem, bo często przebywają w nim członkowie rodziny zamieszkujący całą wieś i goście, którzy należą do rodziny, ale tak jak my mieszkają poza wsią, a nawet na obczyźnie. Prababcia Alexandra urodziła ośmioro dzieci, w tym tatę Tibora. 

Naśmialiśmy się sporo, gdy opowiadała liczne zdarzenia z dawnych lat, w których Dziadek jeszcze żył. Tutaj, w tym domu, mogliśmy podzielić się swoimi odczuciami rodzicielskimi, bo w tym Domu na pewno się wie co to wychowanie dzieci. Poza tym w tym domu wszyscy są dla siebie przyjaciółmi,  wszyscy sobie pomagają fizycznie, ale nie tylko. Hodowle koni, stolarstwo, i ciężka praca w lesie to zajęcia głównie dla mężczyzn z tego rodu. Natomiast wychowywanie dzieci i praca przy domu, ale też praca w biurze firmowym to praca dla kobiet. Rodzina Zlatner jest pracowita i słynie z wielkich ambicji. A tak prywatnie radosna, i zawsze uśmiechnięta, więc było głośno, wesoło :) Wszyscy obecni cieszyli się z naszego przyjazdu. W tle była dobra herbata, wino z winiarni rodzinnej. Jedna z cioć opiekowała sie Alkiem w jednej z sypialń, kiedy my z rodziną byliśmy przy rodzinnym stole. 

Choć Babcia towarzyszyła nam do samego końca spotkania, a było to już po zmroku, ja zauważyłam, że bardzo się zmieniła fizycznie i trochę jakby nieobecna z nami wszystkimi była. Jednak Alexandra trzymała kilkakrotnie na kolanach, i śpiewała Mu śpiewała.. Późnym wieczorem wróciliśmy do domu Wujków. Szkoda tylko, że jeszcze nie poznałam Wszystkich z licznej Rodziny Zlatner...



Brak komentarzy:

Prześlij komentarz

Dziękuję za Twój komentarz :)

Komentując wyrażasz zgodę na przetwarzanie danych, które są m.in. wykorzystywane w analizie statystyk poprzez Google Analytics. Blog nie zbiera w sposób automatyczny żadnych informacji, z wyjątkiem informacji zawartych w plikach cookies tak zwanych "ciasteczkach".

Znajdziesz mnie tutaj

Copyright © 2017 weekendownik