Mamy już prawie koniec stycznia, i muszę Wam napisać jak bardzo brak mi słońca, a przede wszystkim o tym, że tęsknię za spacerami po ogrodach pełnych kwiatów i bujnej zieleni. Myślę, że na to pierwsze mogę liczyć całkiem niedługo. ;) Wiosna tuż tuż. W takich chwilach oczekiwania, idealnie byłoby się przenieść w cieplejsze klimaty. Tropiki to już chyba marzenie nieosiągalne (nie przepadamy za długimi lotami). Ale moment! Myślę, że wiem co może być trafnym wyborem na takie chłodne, i szare dni dla Ciepłolubnych. Szczerze polecam miejsce, gdzie odnalazłam przyjemne uczucie ciepła, a jednocześnie przeniosłam się ciałem i duchem w bardzo egzotyczny, zielony ogród... Olivia Garden - Tiki Green Bar.
No i już prawie bym napisała, że w artykule będzie zielono i cieplutko, że klimatycznie będzie. Że o jedzeniu dziś nie będę pisała, bo przecież zawsze kieruję się w wyborze wszystkiego zmysłem wzroku, i wizualizacją, a za jedzeniem przecież aż tak bardzo nie przepadam... Ale Was dzisiaj zaskoczę, bo jakiś czas temu w rodzimej Polsce (w Gdańsku) odnalazłam więcej niż tylko fajny ogród, i przytulny lokal i smaczny bar. Miejsce jest znakomite pod każdym względem, dające swobodę przebywania, a jednocześnie fajnie się tu czujesz, ze względu na dobrą obsługę. Tu możesz spotkać się z przyjaciółmi i po prostu usiąść. Lub chodzić i oglądać rośliny, fotografować. Jeśli właśnie po to przyszedłeś, to gwarancja zdjęć pełnych roślin będzie zapewniona.
Nie proponowałabym tylko na tym poprzestać! Polecam tu przede wszystkim smacznie zjeść. Jest to również dla mnie bardzo zaskakujące, ponieważ ja osobiście przyzwyczaiłam się, że gdy potrawy są ciekawie podane, i 'podkoloryzowane', to niekoniecznie idzie to w parze z dobrym smakiem. Tutaj w kuchni jest kolorowo, oryginalnie i to MI smakuje. Co więcej, to jedzenie smakuje też mojemu mężowi, a i także mojemu synowi. ;) Tiki bar posiada ciekawe menu, ze zdrowymi orientalnymi smakołykami, zupami pełnymi warzyw, deserami owocowymi (także w wersjach z procentem), oraz kartę dobrze skomponowanych koktajli alkoholowych i napojów bezalkoholowych.. Są miski orientalne w różnych wersjach kontynentalnych (chodzi oczywiście o to, co w misce do zjedzenia). My przybyliśmy do Olivia Garden dopiero popołudniu, więc na śniadanie już się nie załapaliśmy. Ale w karcie są także pyszne śniadanka. No i oczywiście pożywne lunche, i słynne buły.
To wszystko jest tak pyszne, i świeże, takie wartościowe. Gdybym mieszkała w Gdańsku, byłabym stałą bywalczynią Tiki Green Bar, właśnie dla tego jedzenia. Podoba mi się cały zamysł ogrodu i lokalu gastronomicznego, sposób podania, smaki, barwy i ta natura, która została odpowiednio dopasowana, do pozostałości. A może odwrotnie? Wszystko co jest tu sztuczne - niektóre elementy wyposażenia, cały budynek - to na pewno tylko otoczka. Lokal podzielony jest na kilka stref, są drewniane podesty, na których odbywają się różne 'posiadówki, spotkania, treningi, wykłady.
W innej strefie można się zrelaksować - w ratanowym fotelu, lub też na piętrze w fotelu masującym, w którym uciska, masuje, faluje, itp, itd. Na antresoli jest też stół konferencyjny, i z przeznaczeniem wifi i audio. No i oczywiście bar, gdzie można dokonać odpowiedniego wyboru ;). I to jest fajne. Można poprosić o modyfikację potrawy, czy napoju (np. dla dziecka). Nikt się nie dziwi temu, barman widzi w tym 'pole do popisu'. Klient i barman są zadowoleni. A najważniejsze, że uradowani są też Ci, którzy wchodząc tu, przyszli w sumie tylko z ciekawości. Więc chce się tu przebywać dłużej, jeszcze dłużej... aż do wieczora.
Ale wróćmy do samego miejsca (lokalu), bo ono oczarowało mnie najbardziej. Zresztą pozwoliło mi się odprężyć. Siedzenie w tej olbrzymiej przestrzeni, z wysokim sufitem, i w całym tym oszklonym wnętrzu, odpoczywanie, słuchanie muzyki i dźwięków natury w ratanach, wśród drzew egzotycznych, wzrastających wysoko ponad głową - co jest przede wszystkim wynikiem zaklimatyzowania tej roślinności w odpowiednio dostosowanych, ocieplonych wnętrzach, przez ostatnie dwa lata, to wygoda cielesna i przyjemność dla duszy. Polecam każdemu! Aby czuć się komfortowo, proponuję ubrać lekkie ubrania - tutaj jest wręcz tropikalnie!
U nas oczywiście decyzja o wizycie w Olivia Garden była bardzo spontaniczna. Przybyliśmy tu dokładnie dwie godziny po tym, jak przejeżdżając przez ulicę Grunwaldzką w Gdańsku, wypatrzyłam ten ogromny gmach zieleni, wśród migających w oknie auta kwadratów z betonu, centrów handlowych i biurowców... Więc znaleźliśmy się tutaj w porze obiadowej. Początkowo całe to zielone 'zjawisko' bardzo mnie zaskoczyło. Mój syn, oczywiście, widząc tropikalną ofertę karty Tiki Green Bar i czytając te wszystkie nazwy w menu, nie był zbyt chętny na próbowanie zielonych smaków. Ciepło też nie wpłynęło na jego chęć pozostania tutaj. Jednak zaraz po tym jak zaserwowano Mu 'lemoniadę', i jak zdjął wierzchnie ubrania, nawet polubił klimat miejsca. Posmakował najlepsze rarytasy.
Potem zainteresował się roślinami, które w jego odczuciu, były ogromne (oczywiście są sporych rozmiarów). Tak naprawdę najwyższe mają na moje oko po 10 metrów. Wiele jest odmian, gatunków, m.in palm, są bananowce, drzewka tropikalne, kwiaty. Mnie zaciekawił kwitnący fiskus, białe cantedeskie, czerwone, błyszczące anthurium i oczywiście hibiskusy, oraz duże kaktusy. Wszystko to sprowadzono aż z pięciu kontynentów, na powierzchni 800 m kwadratowych. Drzewka ponoć dość mocno rozrosły się wzwyż i wszerz od momentu zasadzenia ich. Niektóre już kwitną, kolejne obłożone są owocami, m.in. papaya. Myślę, że Olivia Garden odwiedzimy jeszcze kiedyś, a z pewnością zajrzymy też na taras widokowy Olivia Star, który ponoć jest kolejną atrakcją Olivia Centrum w Gdańsku.
Oj tak zdecydowanie brak mi słońca no i trochę mniej przeziębień bym chciała.
OdpowiedzUsuńMam też kilka podobnych marzeń..
UsuńW czasie epidemii ma je chyba każdy.
UsuńAle fajne miejsce. Mogłabym tam spędzi sporo czasu.
OdpowiedzUsuńGdyby tylko czas pozwolił, byłabym tam przynajmniej raz w tygodniu.. Polecam
UsuńUwielbiam zimę, jej białe odcienie, zimno na policzkach i szczypanie w uszy, ale kiedy chcę poczuć blask ciepła natury chętnie odwiedzam palmiarnię. :)
OdpowiedzUsuńMam podobnie. U nas są dwa takie miejsca. Już niedługo planuję wybrać się do miejskiej palmiarni. :) Czekając na wiosnę..
UsuńWow, super miejsce. Do Gdańska mam daleko, ale jak będę w Trójmieście, na pewno odwiedzę.
OdpowiedzUsuńPodobnie jak my, chętnie tu powrócimy przy okazji pobytu w Polsce. :)
Usuńo wow! Ciekawe że można zjeść, zrelaksować się, odpocząć i jeszcze sie pomasować, zainteresowałaś mnie tym miejscem. Może sie tam wybiorę, chcę!
OdpowiedzUsuńTak, wiele można tu zaznać przyjemności. Jednym słowem: polecam!
UsuńNie słyszałam wcześniej o tym miejscu, ale chętnie to zmienię. Uwielbiam Gdańsk!
OdpowiedzUsuńI ja uwielbiam.. Achh gdyby tak móc odwiedzać Gdańsk częściej.. :)
UsuńNie miałam okazji tam być, ale wpisuję to miejsce na listę obowiązkową do zwiedzenia, jak tylko będę w Gdańsku. Niesamowite, piękne miejsce. I szczerze przyznam, że pobudziłaś we mnie również tęsknotę do lata...
OdpowiedzUsuńCieszę się, właśnie taki miałam zamiar (po cichutku). :) Zatem czekamy razem!
UsuńNie znam tego miejsca, ale pięknie tam zielono i z wielką chęcią sama zatopiłabym się w tej roślinności i odpoczywała
OdpowiedzUsuńMusisz odwiedzić, będziesz bardzo zadowolona. :)
UsuńAle mi zrobiłaś dobrze tymi zdjęciami :) Ja też już tęsknię za zielenią, kwiatami, śpiewem ptaków i ciepłem.. No ale zamiast narzekać, doceniajmy to co mamy a wtedy to czego pragniemy przyjdzie szybciej niż nam się wydaje :) Ściskamy.
OdpowiedzUsuńMam taką nadzieję, dlatego cieszę się tym, co mam i polecam to innym. Fajnie odnaleźć w swoim życiu te pozytywne strony. W ogóle w życiu je odnaleźć. :)
UsuńAle super miejsce! Powiew egzotyki, jakiego nam potrzeba w środku zimy :)
OdpowiedzUsuń