W malowniczej jesiennej scenerii starych zadrzewień, zaledwie pół godziny drogi od Belfastu i 5 minut od miasteczka Ballymena, na jej przedmieściach, przenieśliśmy się 250 lat wstecz spacerując w Osadzie Morawskiej. W maleńkiej wsi Gracehill ponoć właśnie jesienią (a niektórzy twierdzą, że także zimą) jest najbardziej uroczo. Nie żałuję, że liście tej jesieni (w Irlandii) jeszcze w dużej mierze nie spadły z drzew. Nie odsłonił się cały zabytkowy Plac Morawski... W ogóle jesień z dębowymi liśćmi w krajobrazie ma przecież najwięcej uroku. Na moich zdjęciach nie ujrzycie wszystkich budynków w jednym ujęciu, bo zasłaniają ten widok pełne liści pomarańczowo-zielone korony drzew..
Dokładnie w Dniu Nauczyciela odwiedziliśmy Moravian Village wyjątkowe miejsce, które stanowi zachowane dziedzictwo, zachwyca stylem i układem, oraz samą historią. Dla wyznawców Kościoła Morawskiego (protestanci w Anglii) z pewnością stanowi też kolebkę tego Kościoła w Irlandii, na ziemiach w okolicach Ballymena. Mimo iż nie są to najstarsze budynki morawskie w Irlandii, do dziś przyznaje im się miano kościoła macierzystego ze względu na to, iż zostały w tym Kraju zbudowane przez Bractwa Morawskiego w całości jako osada. Plac w Gracehill - to Centrum z krzyżującymi się uliczkami, na których zachowane zostały budynki sprzed wielu lat, po środku którego znajduje się zielony park ze stawem i co najistotniejsze, stare drzewa, tworzace wspaniałe tło dla tych uliczek.
Obecnie mieści się tutaj czynny najważniejszy - Kościół Morawski, który wraz z kilkoma innymi budynkami jest miejscem odwiedzanym nie tylko przez turystów, ale też przez mieszkańców Irlandii i UK. Cała osada jest bardzo atrakcyjna pod względem architektury. Styl gruziński pozostał ten sam, lecz teraz życie toczy się tutaj zupełnie inaczej niż w latach założenia. Funkcjonuje tutaj restauracja, oraz Muzeum, a jeszcze kilkadziesiąt lat wstecz działała także poczta. W Gracehill Village organizowane są imprezy zarówno kościelne, jak i festyny krajowe. Ponieważ Członkowie Bractwa uchodzili za bardzo kształcący się naród, powstawały też w otoczeniu ich działań morawskie szkoły, z bibliotekami pełnymi książek. Obecnie, od roku 1975 jest to obszar ochrony przyrody, dostępny dla odwiedzających, natomiast książki są sprzedawane przez stronę Trust Old School Moravian w sklepie na Amazon.
Budynki i zabytki: Manufaktura Tkacka (Weaving Manufactory) to budynek z 1764 roku w którym odbywało się tkactwo lnu. W późniejszych latach (1768) dobudowano tu budynki mieszkalne.
Stara Szkoła (The Old School) - oryginalny budynek był z 1765 roku jako Dom Samotnych Śióstr ze szkołą na tyłach. Następnie był Szkołą Kobiet, Akademią aż wreszcie Państwową Szkołą. Jakiś czas temu został oderestaurowany i w części głównej jest Old School Muzeum, oraz restauracja.
Kościół, (The Church)
wybudowany w 1765 roku a w 1798 roku dobudowano kopułę z zegarem i z dzwonem.
Dom Okienny (The Windows House) pochodzi z lat 1768-1792 to miejsce sanktuarium. Był użytkowany do roku 1974, a obecnie jest prywatną kwaterą.
Dom Brethera (Single Brethera House) zastapił mieszkanie wcześniejsze. W czasie edukacji w piwnicy mieściła szkoła dla chłopców, a na parterze kasa oszczędnościowa z roku 1831. To mój ulubiony budynek w całym kompleksie. Klasykę morawskiego domu, styl zabudowania z drewnianą czerwoną werandą, po dziś dzień widać w budynku Tradycyjny Dom (Traditional House). Ponieważ nie wszystkie domy wokoło placu były budynkami instutucjonalnymi, warto przyjrzeć się temu domowi z ciętego kamienia, aby zobaczyć jak żyli pozostali mieszkańcy tej osady. Obok na placu głównym od roku 1774 stoi Hotel (The Hotel), z niebieskimi drzwiami i pięknymi naświetleniami. Dawniej lokowali się w nim goście, przyjezdni rodzice uczniów przebywających w sąsiadujących internatach dla chłopców i dla dziewcząt.
Akademia Kobiet (The Ladies Academy) założony w 1797 roku był początkowo internatem dla Kobiet. Jednak po jego przeniesieniu do Szkoły Głównej w 1873 roku stał się Domem Samotnych Sióstr. Na koniec napiszę o istotnych elementach natury jakie tutaj odnajdziecie. To przede wszystkim God's Acre, ze ścieżką Braci, oraz ścieżką Sióstr, prowadzące do Cmentarzyska Moravian. A także Dąb Montgomery (The Montgomery Oak in the Village Square). Oba są miejscami medytacji, ten ostatni także relaksu. Wcześniej znajdowały się tu lipy, a teraz podwójne rzędy drzew z których jeden sękaty Dąb ku pamięci Johna i Mary Montgomery - rodziców Jamesa Montgomery, Szkota, morawskiego poety i twórcy hymnów.
Trochę historii. Uznaje się aż na XV wiek początki osadnictwa morawskiego w Gracehill, kiedy to rektor Uniwersytetu Praskiego, angielski teolog John Hus zafascynował się pismami Wiklifa. W 1415 roku zmarł On spalony na stosie za głoszenie ideologii reformatorskich w kościele katolickim. Ten pierwszy protestant poprzedził o 100 lat późniejsze tezy Lutera. Z kolei zwolennicy samego Husa, których wierzenia (Zjednoczeni Bracia) głoszone były w Ameryce, Afryce, a nawet na Karaibach, ostatecznie osiedlili się w Anglii, gdzie Ich tezy cieszyły się poparciem różnych ważnych osób. John Wessley i Jego współpracownicy rozpowszechniali zasady nowego Kościoła. Natomiast w Irlandii poprzez te kanały społeczeństwa, dotarły te wierzenia do Johna Cennika. Ten ostatni jest oficjalnym założycielem Morawskiego Kościoła w Irlandii.
Tak w 1746 roku tymi teoriami kaznodziei Cennika zainteresował się kupiec z Ballymeny o nazwisku Dean, prosząc o głoszenie nauk w swoich okolicach. Z początkowo zainteresowanych kilkudziesięciu osób, już po kilku dniach powstała grupa ponad 2 tysięcy reformatorów. Mimo takiego powodzenia kościoła morawskiego w tym regionie, spora część okolicznego społeczeństwa nie była zgodna z poglądami Cennika na terenie Ballymena. Dlatego też kaznodzieja musiał na jakiś czas usunąć się ze środowiska kościelnego. Jednak w 1748 roku wsparty pomocą biskupa Down, Connor zaczął ponownie głosić religię oraz przeprowadził się do Crebilly a następnie w 1749 roku przeniósł się na wieś w pobliżu Gracehill, gdzie prowadząc bardzo aktywny zawodowo tryb życia zmarł w wieku 39 lat w wyniku bardzo wysokiej gorączki.
Jednak poglądy i wierzenia lokalesów były kontynuowane przez kolejne lata i właśnie na tej ziemi wydzierżawionej przez lorda O'Neilla powstała osada, w której zamieszkali Bracia. Powstały zabudowania z kamienia podobnego do tego wykorzystywanego w innych częściach Europy. Oczywiście w centralnym punkcie Placu znajdował się Kościół Morawian z odrębnym wejściem dla kobiet i dla mężczyzn, w otoczeniu domów dla kongregacji, oddzielne dla sióstr stanu wolnego i braci stanu wolnego, ze wspomnianą w tekście szkołą dzienną, wraz z internatami - dla dziewcząt, dla chłopców. W XVIII wieku wieś Bractwa Morawian funkcjonowała bardzo dobrze, skupiając mieszkańców wokół Kościoła, z podziałem na grupy społeczne, np: wdowy, panny oraz z podziałem na wykonywane zawody na rzecz osady. Zajmowali się handlem i rzemiosłem, i za to otrzymywali mieszkanie. Wioska była samowystarczalna.
Pomiędzy zabudowaniami, za kościołem mieści się Moravian Cementery. Jest to bardzo spokojne miejsce, pachnące lasem, z dwiema ścieżkami wiodącymi do dwóch wejść. Wewnątrz, pomiedzy pomnikami pochowanych ciał mężczyzn (po lewej stronie) i pochowanych ciał kobiet (po prawej stronie) znajduje się utarta ścieżka ograniczona wiekowymi drzewami. Pomniki są płaskie, umiejscowione przy ziemi, kształtem i wielkością takie same, ponieważ Bracia uważają, że po śmierci wszyscy są sobie równi. Wracając z tego spaceru czułam nostalgię, ale też taką wewnętrzną radość z tej wyprawy, z której przywiozłam sporo informacji o regionie w którym mieszkam, jakie od paru lat były dla mnie niewiadomą.
źródło informacji: Czerpałam z tablic i map znajdujących w obiekcie, oraz ze strony BBC.
Ciekawy wpis, ale przyznam szczerze, że jedno zdjęcie bardzo mnie zawiodło. Liczyłam na więcej zdjęć, choćby pod koniec postu... :(
OdpowiedzUsuńJuż uzupełniłam braki. Przepraszam, byłam w trakcie nanoszenia zmian, gdy czytałaś mój wpis. :) Mimo wszystko, fajnie, że Cię zainteresowałam tekstem i informacjami. Dziękuję :)
UsuńFantastyczny spacer, jak bardzo mi odpowiadają takie miejsca, ich stylistyka architektoniczna mocno działa na moją wyobraźnię. :)
OdpowiedzUsuńCieszę się. Bardzo. Pozdrawiam :)
UsuńGdy w dzisiejszych, trudnych czasach czytam Twoje wpisy, wzbudzają one we mnie straszliwą nostalgię - natychmiast mam ochotę spakować plecak i jechać do jakiegoś pobliskiego zameczku czy jakiejś twierdzi, wypić kawę w cieniu drzew i pozwiedzać. Jak zwykle świetne zdjęcia :)
OdpowiedzUsuńAle przecież Kasiu, nic nas nie trzyma w oddali od natury. To chyba dobrze, że ten wpis tak na Ciebie wpłynął... bo jesień jest najbardziej odpowiednią porą roku do nostalgii w cieniu barwnych drzew..
UsuńPiękne miejsce, cudowna architektura i... moją uwagę zwróciły drzwi. Co jedne to ciekawsze... Rzeczywiście trochę jak podróż w czasie.
OdpowiedzUsuńDrzwi zawsze są takim wyznacznikiem.. upływu czasu. Uwielbiam!
UsuńZa jesienią nie przepadam, ale na tych zdjęciach wygląda tak klimatycznie... Piękne miejsce!
OdpowiedzUsuńDziękuję. Miejsce jest bardzo klimatyczne, i to właśnie w takich późnych miesiącach..
Usuńprzepięknie, przepięknie i jeszcze raz - przepięknie!
OdpowiedzUsuńJesieni nie lubię, jednak jest znośna, jak ogląda się takie zdjęcia. Dzięki Tobie tak bardzo chciałabym tam być, a to tylko zasługa właściwych zdjęć ;)
Pozdrawiam cieplutko i obserwuję!
Dziękuję, fajnie, że polubiłaś tą moją jesień. Zapraszam :)
Usuńpiękne zdjęcia :) w ogóle miejsce naprawdę zachwyca, nie miałam jeszcze okazji nigdy odwiedzić Irlandii :) chciałabym się wybrać
OdpowiedzUsuńRzeczywiście jest tutaj coś charakterystycznego, co przyciąga mieszkańców środkowej Europy na Wyspy :) Zapraszam.
Usuń