Nasza czerwcowa wyprawa po hrabstwie Wicklow to zetknęcie z nowymi miejscami, które na długo pozostaną w pamięci. Najmilej wspominam wszystkie atrakcje związane z naturą i myślę, że to właśnie ten charakter urlopu sprawił nam najwięcej frajdy, oraz pozwolił maksymalnie wypocząć. Zresztą nie wyobrażam sobie poznawania zielonej wyspy Irlandii bez kontemplacji natury, z którą każdy człowiek jest ściśle związany. Niewątpliwie można powiedzieć to o Victorze Langheldzie, inicjatorze, właścicielu bardzo oryginalnego miejsca - Parku 12 kamiennych, i 4 wykonanych z brązu Rzeźb i Ikon Indyjskich, jaki według Jego projektów powstał w Roundwood co Wicklow w Irlandii.
Twórca tego parku urodził się w Niemczech w 1940 roku i przez większą część swojego życia podróżując, w szczególności po Krajach Azji chłonął tradycje i religie świata, próbując odnaleźć swoje miejsce na ziemi, a jednocześnie miejsce idealne dla swojej duszy. Kiedy po wielu latach wreszcie osiadł w Irlandii, postanowił ukazując piękno kultury indyjskiej zrealizować swój projekt życia, który byłby też miejscem otwartym dla innych ludzi. Na prywatnym terenie 9 hektarów powstała ścieżka. Na kilku polanach i w lesie umiejscowione zostały rzeźby zaprojektowane przez inicjatora i stworzone (rzeźbione) na specjalne zamówienie Victora w Indiach przez słynnego rzeźbiarza indyjskiego.
Ta prywatna posiadłość stoi otworem dla dorosłych gości, ze wskazaniem na kontemplację natury, i medytację. Nie jest parkiem rozrywki, a raczej skupienia i kontemplacji, o ile nie modlitwy (w głąb samego siebie). Wędrujemy, aby wyciszyć się, zostawić za sobą trudy codzienności i doznać osobistego 'oświecenia'. Dla większości ludzi będzie to wędrówka w naturze, która pomaga się odstresować. Obecnie głównie z przyczyn prozdrowotnych pojawił się system rezerwacji, gdy my dotarliśmy tutaj nie było jeszcze takiego systemu i nie widziałam informacji, aby mogli przebywać w nim tylko dorośli. Szczerze powiem, że miejsce to wymaga skupienia, wyciszenia, i na pewno nie jest Parkiem Rozrywki dla Rodzin z dziećmi.
Jestem wręcz zszokowana przeglądając zdjęcia w Internecie, gdzie rodziny z dziećmy chodzą tu, a maluchy skaczą po figurach, wspinając się.. Przecież to sztuka! Jeśli dzieci dobrze się tu bawią - to najwidoczniej czas zawrócić do wyjścia. Oczywiście co bardzo wyczuwalne (bynajmniej dla nas) jest w tym ogrodzie pewna siła, która powoduje, że spacerowaliśmy spokojni, i wyszliśmy zrelaksowani. Rzeźby są bardzo ciekawe, i na pewno należy je zrozumieć, zatrzymać sie w tym celu i zastanowić co autor mógł mieć na myśli (najpewniej przeczytać opisy na stronie), gdyż na pierwszy rzut oka mogą kojarzyć się niejednoznacznie. My mieliśmy jeszcze możliwość wejścia z dzieckiem, i zadecydowaliśmy gdzie i jakim tempem idziemy. Spacerowaliśmy dłużej niż przewiduje opis Victor's Way, ponieważ chcąc lepiej poznać te rzeźby -zarówno ja, jak i mój mąż wracaliśmy poczytać i obejrzeć je, podczas, gdy drugi rodzic zostawał z Alexandrem na ławce pomiędzy 'przystankami'.
Ta prywatna posiadłość stoi otworem dla dorosłych gości, ze wskazaniem na kontemplację natury, i medytację. Nie jest parkiem rozrywki, a raczej skupienia i kontemplacji, o ile nie modlitwy (w głąb samego siebie). Wędrujemy, aby wyciszyć się, zostawić za sobą trudy codzienności i doznać osobistego 'oświecenia'. Dla większości ludzi będzie to wędrówka w naturze, która pomaga się odstresować. Obecnie głównie z przyczyn prozdrowotnych pojawił się system rezerwacji, gdy my dotarliśmy tutaj nie było jeszcze takiego systemu i nie widziałam informacji, aby mogli przebywać w nim tylko dorośli. Szczerze powiem, że miejsce to wymaga skupienia, wyciszenia, i na pewno nie jest Parkiem Rozrywki dla Rodzin z dziećmi.
Jestem wręcz zszokowana przeglądając zdjęcia w Internecie, gdzie rodziny z dziećmy chodzą tu, a maluchy skaczą po figurach, wspinając się.. Przecież to sztuka! Jeśli dzieci dobrze się tu bawią - to najwidoczniej czas zawrócić do wyjścia. Oczywiście co bardzo wyczuwalne (bynajmniej dla nas) jest w tym ogrodzie pewna siła, która powoduje, że spacerowaliśmy spokojni, i wyszliśmy zrelaksowani. Rzeźby są bardzo ciekawe, i na pewno należy je zrozumieć, zatrzymać sie w tym celu i zastanowić co autor mógł mieć na myśli (najpewniej przeczytać opisy na stronie), gdyż na pierwszy rzut oka mogą kojarzyć się niejednoznacznie. My mieliśmy jeszcze możliwość wejścia z dzieckiem, i zadecydowaliśmy gdzie i jakim tempem idziemy. Spacerowaliśmy dłużej niż przewiduje opis Victor's Way, ponieważ chcąc lepiej poznać te rzeźby -zarówno ja, jak i mój mąż wracaliśmy poczytać i obejrzeć je, podczas, gdy drugi rodzic zostawał z Alexandrem na ławce pomiędzy 'przystankami'.
Jednakże w pierwszej części, na ogromnej polanie, mieliśmy przyjemność rodzinnie podziwiać bardzo urocze rzeźby, o których moje dziecko mówiło - "słonie band". ;) Nie oznacza to, że On biegał po polanie, jak po boisku, wręcz przeciwnie przyglądał się 'słoniom', ich strojom, czapkom, no i głównie instrumentom, na jakich grały. To wręcz idealne miejsce dla miłośnika muzyki. :) I żeby nikt nie pomyślał, jak to możliwe - takie wystawy na ziemiach Zielonej Wyspy, to właśnie na tym polu znajduje się też łącznik pomiędzy kulturą indyjską, a kulturą irlandzką.
Jest nim Ganesh zwany Paddyganesh noszący tweedową czapkę (Donegal), i grający na fajce Oileann. Rzeźby dziewięciu muzycznych i tańczących Ganeszy zrobione są z czarnego granitu. Olbrzymie ganesze ważą od 3 i pół tony do nawet pięciu ton każdy z nich. Bardzo podobała się nam wszystkim ta wystawa. Ponoć nawet w Indiach nie ma takich dużych rzeźb ganeszy, a kopie rysunków i malunków do projektu, jakie wysłał projektant do Indii krążą po Indiach i są popularnym obrazem pulpitów w komputerach.
Po obejrzeniu tej wystawy, w dużym wyciszeniu udaliśmy się w głąb lasu. Las w Parku Victora to siedem ciekawych ikon, wykonanych z brązu. Przedstawiają one siedem etapów rozwoju osobistego. Niektóre są bardzo wyraźne w odbiorze, inne trzeba uważnie obejrzeć. Są tak umiejscowione, że przechodzi się ścieżką w kolejności od jednej do drugiej. Można usiąść na ławce i odpocząć, lub też oddać się medytacji. Victor proponuje nawet położyć się na ławce, lub na trawie. My zatrzymujemy się w lesie na 30 minut, szczególnie w najbardziej ciekawych fragmentach.
Jest nim Ganesh zwany Paddyganesh noszący tweedową czapkę (Donegal), i grający na fajce Oileann. Rzeźby dziewięciu muzycznych i tańczących Ganeszy zrobione są z czarnego granitu. Olbrzymie ganesze ważą od 3 i pół tony do nawet pięciu ton każdy z nich. Bardzo podobała się nam wszystkim ta wystawa. Ponoć nawet w Indiach nie ma takich dużych rzeźb ganeszy, a kopie rysunków i malunków do projektu, jakie wysłał projektant do Indii krążą po Indiach i są popularnym obrazem pulpitów w komputerach.
Po obejrzeniu tej wystawy, w dużym wyciszeniu udaliśmy się w głąb lasu. Las w Parku Victora to siedem ciekawych ikon, wykonanych z brązu. Przedstawiają one siedem etapów rozwoju osobistego. Niektóre są bardzo wyraźne w odbiorze, inne trzeba uważnie obejrzeć. Są tak umiejscowione, że przechodzi się ścieżką w kolejności od jednej do drugiej. Można usiąść na ławce i odpocząć, lub też oddać się medytacji. Victor proponuje nawet położyć się na ławce, lub na trawie. My zatrzymujemy się w lesie na 30 minut, szczególnie w najbardziej ciekawych fragmentach.
Mam swój ulubiony odcinek tej ścieżki, mimo całej pozostałej oryginalności tej drogi i przepięknego przesłania kilku innych ikon, jak choćby - Ferryman's End, (przewoźnik który uwięził siebie i przewożonych w stawie w drodze pomiędzy tym co codzienne a nowością, między jednym a drugim brzegiem, będącego metaforą człowieka tracącego kontakt z rzeczywistością, i ze sobą), czy niesamowitej 15 metrowej wykonanej z brązu obrazującej przyszłego Buddę w fazie przejściowej, która jest repliką oryginalnej, znajdującej się w Pakistanie kamiennej rzeźby z I wieku naszej ery.
Mój ulubiony fragment tego artystycznego ogrodu to stupy. Rozmieszczone w jednej części lasku, gdzie udało mi się odstresować. Stupy mają zakodowane relikty zapomnianych istot, dzięki zamieszczonym na nich wyrytym napisom przejść można drogę prowadzącą do doświadczenia stanu nieistnienia (uśpienia). Należy zaszyć się w ich okolicy w spokoju i chłonąć ciszę, można usiąść na ławce. Najpewniej jest zażyć kąpieli oczyszczenia (instrukcja w opisie ze strony). Symbioza z tym co przeszłe, i z naturą, po prostu odpoczynek i pozostawienie za sobą trosk. Lub więź z naturą, przytulanie się do krzewów, opieranie na drzewach...
Kolejnym miejscem parku, gdzie przebywaliśmy nieco dłużej, była wyspa otoczona stawem, w której 'medytuje' Shiva. Pięknie wyglądająca ikona, szczególnie w otoczeniu zieleni brzegu, z odbiciem w tafli wody. Znawcy religii indyjskich i zwolennicy medytacji oczywiście doskonale wiedzą co reprezentuje. Niemniej na nas to miejsce wyjątkowo dobrze wpłynęło, i nie tylko my dorośli ale też nasz syn usiadł tutaj przy brzegu wpatrując się w to zjawisko. Pewnie gdyby nie żar, który tego dnia lał się z nieba, posiedzielibyśmy tu jeszcze dłużej.
W dalszej części, znów wśród drzew, jest jeszcze kilka ciekawych rzeźb, niektóre bardzo duże. Gdy docieramy do największej polany, znów ukazuje nam się zespół Ganeszy ('słoni'). Jednak teraz kierujemy się do sklepu i namiotu indyjskiego, gdzie w sprzedaży jest kilka akcesoriów indyjskich. W jednym z pomieszczeń widzimy galerię zdjęć z powstania obiektu. Zrobiłam dla Was kilka fotografii, jedną z nich zamieszczam. W drugim pomieszczeniu kupicie m.innymi kadzidła, instrumenty muzyczne typu dzwonki i kilka innych, biżuterię. Na polanie jest też trochę pięknych kamiennych rzeźb, półnagich ikon.
Na koniec słów kilka o przekroczeniu bramy wejściowej, będącej jednocześnie wyjściową. Wstępując do Ogrodu Victora należy pozostawić za soba przeszłość, troski, radości i wspomnienia, idealnie byłoby wyłączyć telefony, i spacerować. Według twórcy przekraczamy Victoria's Gate niczym kanał rodny, i wkraczamy na drogę poszukiwania nowego i lepszego siebie, stając się prawdziwą i doskonałą istotą. W tym zaczarowanym lesie napotykamy 7 programów rozwoju osobistego. W drodze powrotnej z niego stajemy się wędrowcą z celem wyższym i wychodzimy z bramy jako nowonarodzeni. :)
Bardzo podobają mi się takie miejsca. Można się wiele dowiedzieć i podziwiać.
OdpowiedzUsuńWłaśnie takie miejsca chcę odkrywać, zazwyczaj nie interesują mnie już tak mocno znane atrakcje turystyczne :)
UsuńBardzo ciekawe miejsce! Pięknie pokazane poprzez tekst i zdjęcia. Chętnie zobaczyłabym je na własne oczy.
OdpowiedzUsuńBardzo mi miło, koniecznie chciałam napisać kilka ważnych dla mnie odczuć związanych z tą wyprawą. Może kiedyś uda Ci się odwiedzić to, lub podobne miejsce.
UsuńJestem ciekawa, jak takie miejsce wpłynęłoby na mnie, jakie emocje wyzwoliło. :)
OdpowiedzUsuńKażdy z nas doświadcza indywidualnych emocji, może poczułabyś się tam fantastycznie?
UsuńPiekne, klimatyczne miejsce - a te rzezby robią na mnie naprawdę duże wrażenie.
OdpowiedzUsuńSama nie wiem co najbardziej podobało mi się tam? Czy to, co czułam w naturze, czy artystyczna odsłona tej ścieżki? Fajne emocje nam tam towarzyszyły.
UsuńZ wielką chęcią bym tam teraz była
OdpowiedzUsuńFajnie, że mogąęchociaż część tego Ci pokazać. Ale zobaczyć, prawda, to nie to samo co poczuć na miejscu. :)
UsuńSkoro zakazano wstępu dzieciom, to nie jest to miejsce dla mnie. Trudno...
OdpowiedzUsuńNo tak, teraz już niestety nie. Twórca na ten czas jasno określił swoje zdanie. Aczkolwiek widzę, że przez całą Jego twórczość to nieco się zmienia, co kilka lat. Zatem jest szansa, że będzie ogólnodostępne za jakiś czas. A wtedy już sami podejmiemy decyzję czy przyjdziemy z dziećmi, czy bez Nich. :)
UsuńBardzo dziwne a tym samym zachwycające miejsce. Myślę, że mogłabyś już wydać e-booka nt. tych miejsc w Irlandii.
OdpowiedzUsuńKasiu masz ogrom pomysłów, chłoniesz wiedzę, ostatnio czytałam Twoje relacje z poleceniami na IG. Na pewno masz rację, i możliwe, że tak zrobię. Jednak teraz skupiłam się na twórczości z papieru. Możliwe, ze warto chwycić dwie sroki za ogon równocześnie.. ;)
UsuńRzeźby robią niesamowite wrażenie.
OdpowiedzUsuńTe rzeźby podzieliłabym na dwa rodzaje - piękne i oszałamiające w przekazie. Każdy znajdzie tu coś dla siebie.
UsuńBardzo ciekawe i urokliwe miejsce :) nie byłam w Indiach, ale na Mauritiusie żyje spora grupa emigrantów z Indii i można zwiedzać miejsca kultu, gdzie znajduje się bardzo dużo podobnych posągów :)
OdpowiedzUsuńSuper, że mogłaś widzieć takie miejsca w innych zakątkach ziemi. :) Victor's Way to nasze odkrycie tego lata na ziemiach Irlandii. Ale zdradzę Ci, że już jest kolejne magiczne miejsce nr2 na Zielonej Wyspie. Przywiezione z ostatniej wyprawy. :)
UsuńNie słyszałam o tym parku... Świetna sprawa! Widok takich rzeźb w Irlandii musi być niezłym zaskoczeniem?
OdpowiedzUsuńO właśnie, tak bym to ujęła zaskakujące połączenia. Choć nie twierdzę, że mi to nie pasuje ;)
Usuńpiekne te pomniki
OdpowiedzUsuńZgadzam się, ciekawe, oryginalne i mistyczne :)
UsuńBardzo podobają mi się takie rzeźby. Widzieć to osobiście, to dopiero robi wrażenie.
OdpowiedzUsuńTo jedne z tych rzeźb, jakie na długo pozostają w pamięci :)
Usuń