sobota, czerwca 01, 2019 4

Tropical Ravine Belfast

Tak naprawdę nie dzisiaj, w Dzień Dziecka, ale z okazji Dnia Matki (tym razem polskiego święta), wybraliśmy się w ubiegłym tygodniu do Ogrodu Botanicznego w Belfaście. To już nasza druga wizyta w tym roku, i dziwnym zbiegem okoliczności, a raczej moim planem było dokładnie w Mother's Day w marcu - odwiedzić Palmiarnię, a teraz dotrzeć do Wąwozu Tropikalnego. 
Oba budynki, zarówno szklarnia, jak i ten odnowiony już wiktoriański budynek wąwozu, w którym znalazła się bogata kolecja tropikalnych roślin mieszczą się samym centrum Belfastu, w pobliżu najważniejszych ulic i budowli, i w bardzo bliskiej odległości od Uniwersytetu. Często studenci przychodzą tutaj odpocząć w przerwach pomiędzy zajęciami. Niekiedy wygląda to tak, że cały Park zapełniony jest młodymi ludźmi..
Myślę, że nierzadko jest tak, że te osoby chętnie wchodzą tutaj, aby się zrelaksować wśród wyjątkowych roślin, i w ciepłej temperaturze. To naprawdę bardzo przyjemne w niedalekiej odległości od Queen's University miejsce, a do tego wstęp do niego jest bezpłatny. 
Budynek został porządnie odrestaurowany w bardzo nowoczesny i praktyczny sposób, z uwzględnieniem położenia na pagórku. Wygląda to w ten sposób, że wchodząc od strony położonej najwyżej jesteśmy odrazu na najwyższym poziomie, a wchodząc od strony palmiarni (niżej położone drugie wejście) - możemy obserwować rośliny z dołu przez szklane okna, i dostać się schodami, lub windą na wyższe poziomy.
Oczywiście wewnątrz też można przechodzić pomiędzy poszczególnymi pomieszczeniami, i kondygnacjami. Wszystko jest wewnątrz oszklone i zabezpieczone, tak, aby wizytorzy mogli bezpiecznie podziwiać wnętrze pełne egzotycznych, tropikalnych roślin.
My poruszaliśmy się środkowym poziomem. Zejścia do najniższego poziomu (wąwozu) były zamknięte. Ale możliwe było podziwianie roślin z góry, co bardzo mnie cieszy, gdyż uwielbiam przypatrywać się strukturze olbrzymich roślin, szczególnie - liściom palmowym w całej okazałości.
Z kolei rośliny kwitnące, typu hibiskus są posadzone blisko balustrady, która otacza całe to widowisko. Dzięki temu można przyjrzeć się pąkom, a nawet obejrzeć dokładnie te kwiaty, czy wykonać ciekawe fotografie, i zbliżyć się do tych pięknych, mocno rozrosłych drzewek.
Pomimo panującej na zewnątrz słonecznej, ale dość chłodnej wiosennej pogody, tutaj można bez wątpienia przechadzać się w lżejszych ubraniach. Tu można poczuć się jak w innym 'świecie'. Ten świat jest pełen zieleni i wilgotności, ciepła. Jest pachnący...
Dodatkowym efektem, czego nie widać na zdjęciach, jest dżwięk Amazonii, który nawiązuje do klimatu i do okoliczności w jakich naturalnie takie rośliny rosną. Dźwięki zostały nagrane przez artystę Augustine'a Leudara w Amazonii. Śpiew ptaków, odgłosy wodospadu, szum drzew, subtelne szelesty, przechadzki insektów, czy odgłosy zwierząt. W budynku jest wodospad, który wraz z odgłosem opadającej wody stanowi atrakcję już na samo wejście.
Mnie najbardziej zafascynowała palma która naturalnie rośnie w Australii. Ma mocną strukturę i może osiągać olbrzymie rozmiary. Takich palm, tutaj było kilka, gdyż szczególnie dobrze rozrastają się w grupach.
Musze dodać, że mimo iż wszystkie rośliny osadzone są bardzo nisko w tzw. wąwozie, można je podziwiać z ciekawych perspektyw i dzięki tej odpowiednio wykonanej formie szklarni, istnieje w niej wręcz naturalne światło, bardzo jasne. Jest to widoczne na zdjęciach. 
Zresztą już w artykule poprzednim wspominałam Wam o ogromnej inwetsycji w odnowienie tego miejsca, której koszty ponoć w największym procencie pochłonęły specjalne, energooszczędne, potrójne szyby zatrzymujące ciepło. 
Całe miejsce posiada odpowiednie opisy i tabliczki zwieszone przy balustradach w miejscach zasadzonych roślin. Można dowiedzieć się o poszczególnych gatunkach, o ich pochodzeniu. Wiedza, przekazana jest w bardzo różnorodny sposób,. Niektóre z punktów są interaktywne.
Strukturę i formę liści można obejrzeć na tabliczkach z odlewem i z opisem. A także po wcześniejszym zgłoszeniu przyjżeć się im pod mikroskopem. Jest tego znacznie więcej, Są też ruchome tabliczki, z którymi chętnie i aktywnie zapoznawał się nasz Alexander. Taka wyprawa z dzieckiem w miejsce pełne natury poparta ciekawą formą edukacji jest z pewnością pełna wrażeń. A moje dziecko wspomina dobrze tę wycieczkę po dziś dzień.
Alexander szczególnie mocno upodobał sobie dużych rozmiarów bananowce, które przypominały Mu nasze wakacje w Grecji. To jest dla Niego najpiękniejsza palma jaką do tej pory poznał. Oczywiście obowiązkowo musiałam wykonać Mu pamiątkowe zdjęcie, na specjalnym punkcie widokowym, z bananowcem w tle.
Jestem pewna, że powrócimy tutaj, aby przejść się wąwozem i poczuć jeszcze większą symbiozę z tym miejscem. Póki co mogę Wam napisać, że tym razem chciałam po prostu zobaczyć na własne oczy to sławne w Belfaście miejsce. Dzisiaj piszę krótką relację, ale za to macie możliwość podziwiać mnóstwo zdjęć. 
Wychodząc z budynku, nie zapomnijcie zatrzymać się przy stawie tropikalnym, który znajduje się już przy zejściu ze schodami. Nieopodal w donicach przy oknach hodowane są duże kaktusy. To dla zwolenników tych kolczastych roślinek.
Mi kaktusy bardzo podobają się. Zresztą mam w domu kilka. A tutaj w pięknych dużych i do tego ceglanych donicach (bardzo oryginalnie) umieszczone są w oknach. Teraz kiedy zejdziemy na dolny poziom, możemy zobaczyć widowisko, niczym z troipikalnego lasu...
Przy wyjściu umieszczono stanowisko edukacyjne, gdzie dowiecie się o wszystkim z filmu. Obok są toalety i duże akwarium, które jest interesującym dodatkiem do całości.
Z odwiedzin tutaj z sentymentem wspominać będę nie tylko doznania związane z obcowaniem z naturą. Podobały mi się także piękne tablice, grafika, a także umieszczenie w obiekcie mnóstwa zdjęć vintage z dawanych lat, kiedy Botanic Gardens powstał.
Spotkałam się już z różnymi opiniami dotyczącymi tego miejsca. Niektórzy zarzucają projektowi odejście od dawnego klasycznego uroku. Jednak osobiście uważam, że jest to bardzo innowacyjna konstrukcja, która jest pewnym przeciwieństwem standardowych budowli tego typu.
Bardzo podoba mi się cały budynek z cegły (wiktoriański). Niezbyt ciekawa jest biała kolorystyka żeliwnej konstrukcji dachu, ale budynek został wykończony z duchem nowoczesności. Na pewno zainteresuje najmłodszych zwiedzających.
Ciekawostką jest to, że w budynku istnieje możliwość obejrzenia struktury roślin pod mikroskopem, myślę, że gdy Alexander podrośnie z chęcią skorzystamy z takiej edukacji. Na specjalne zgłoszenie można nawet wypróbować kilka jadalnych kwiatów, a także wziąć do domu sadzonki roślin.
W budynku odbywają się tez przeróżne warsztaty, np. ostatnio organizowane są zajęcia w których można stworzyć własne naturalne balsamy z tropików. Może to być idealny moment na spotkanie przy filiżance herbaty z innymi miłośnikami natury, czy choćby wielbicielami produktów w formie naturalnej.
https://www.belfastcity.gov.uk/tourism-venues/TropicalRavine/TRcontact.aspx
Area 
Monday
Tuesday  to Sunday         
Tropical RavineClosed to the public (except bank holidays)10am - 4pm
Palm HouseClosed to the public (except bank holidays)10am - 4pm

4 komentarze:

  1. Kolejne super miejsce z Waszych wypraw :) Chętnie bym się wybrała do jakiejś palmiarni, ale wszystkie bardzo daleko od nas i nie po drodze :/

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Może przy okazji wyjazdu nad morze? Wierzę, że uda Ci się poczuć ten tropikalny, roślinny klimat jak najszybciej :)

      Usuń
  2. Bardzo lubię ogrody botaniczne i odwiedzam je przynajmniej raz w roku :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Podobnie jak my, już tęsknimy za spacerem po tym ogrodzie...

      Usuń

Dziękuję za Twój komentarz :)

Komentując wyrażasz zgodę na przetwarzanie danych, które są m.in. wykorzystywane w analizie statystyk poprzez Google Analytics. Blog nie zbiera w sposób automatyczny żadnych informacji, z wyjątkiem informacji zawartych w plikach cookies tak zwanych "ciasteczkach".

Znajdziesz mnie tutaj

Copyright © 2017 weekendownik