sobota, maja 18, 2019 18

Zamek i Ogrody Glenveagh

Nasze podróże po Zielonej Wyspie zawsze tak się kończą! A jak zapytacie? Prócz odwiedzin znanych miejsc obcujemy bardzo mocno z przyrodą, ciągnie nas do spacerów wsród natury, nie możemy usiedzieć w miejscu w hotelach, czy pubach. Choć na co dzień raczej jesteśmy domatorami, podczas podróży zmieniamy się w wędrowników, i nawet ja zwolenniczka wysokich obcasów czasem zakładam wygodne trampki, choćby dlatego, że 'wypada'. Żartowałam! No więc jak spędzać czas wolny od szkoły, i też urlop nas -domowników? Jak zawsze -'na wyjeździe'. Przynajmniej kilka razy w roku poznajemy rewiry Kraju w którym żyjemy, a raczej obszar wyspy na kórej mieszkamy.
Irlandia, Irlandia Północna to te dwa 'nasze światy' odkrywane wciąż przez nas. Więc nie mogło być inaczej, tym razem udaliśmy się w kierunku North-West. Tutaj nas jeszcze nie było. No, może raczej mnie i synka nie było, bo mąż był w tych rejonach jakieś 10 lat temu. Pogoda świetnie dopisała, humory także, prowiant świąteczny w Poniedziałek Wielkanocny smaczny i zapakowany!
20 stopni, a my zmierzamy tam, gdzie zapowiadają o trzy kreski więcej :) Przewiewna sukienka, tenisówki, gołe nogi, no i oczywiscie okulary słoneczne. Taki bagaż na sobie plus dwóch chłopaków przy sobie zabieram. Przygodo witaj! Fantastycznie jest odkrywać te zielone ziemie, tym bardziej, że nie pada deszcz.
W tym roku na nadmiar opadów tak naprawdę narzekać nie mogliśmy, jest nawet źle pod tym względem, bo doszło do tego, że muszę podlewać kwiaty w swoim ogrodzie (?). Ale czy byłoby przyjemnie chodzić w Parku Narodowym, przemierzać kilometry po mokrej nawierzchni? No chyba niekoniecznie! Zatem idealnie docieramy do według mnie najpiękniejszego regionu wyspy, jaki do tej pory poznałam żyjąc tutaj.
Najpierw przejeżdżamy przez Londonderry-Derry w Irlandii Północnej, a następnie mijamy granicę wjeżdżając do Irlandii, do Hrabstwa Donegal. Jako dzisiejszy cel obieramy zaledwie fragment z 16 tyś hektarów w Parku Hrabstwa Donegal, a w szczególności chcemy dotrzeć do Glenveagh Castle and Gardens. 
Z pewnością pierwotni właściciele obiektu nie przypuszczali nawet, że w przyszłości będzie on publiczny i otwarty na wycieczki. Nie myśleli, że kiedyś stanie się tak bardzo popularny wśród turystów. A historia początków tego odizolowanego dawniej miejsca ma niewiele wspólnego z tym co ma tutaj miejsce obecnie.
Gdy dotarliśmy tu, pojęłam, jak ogromny to obszar, i ilu ludzi żyjących dawno temu na nim, straciło dwój dach nad głową. Bo tak naprawdę kiedy zamek był w budowie w latach 1867-1873, ziemie dookoła zamieszkiwali dzierżawcy. Zostali wysiedleni przez właściciela wręcz brutalnie, na siłę i powstały tutaj ograniczone ziemie z przeznaczeniem do polowań.
Te ostatnie cele praktycznie nigdy nie doszły do skutku, gdyż pierwszy pan ziem i zamku zmarł, pozostawiając niezrealizowany plan. Z tego planu Jego żona postanowiła wdrożyć tylko sprowadzenie zwierzyny -jeleni. Sama też zapragnęła urządzić otoczenie zamku po swojemu i zasadzić wokół zamku najpiękniejsze ogrody. Co zrealizowała.
Dzisiaj ogrody kwitną przez cały rok. To wszystko za sprawą przyjemnego i odpowiedniego klimatu w powietrzu, w sąsiedztwie z jeziorami. Ogrody mają różne pory kwitnienia. My widzieliśmy wiosenną odsłonę ogrodów zamkowych, z mnóstwem tulipanów przy głównej ścieżce. Teraz, zresztą tak jak i dawniej, o te różnorodne ogrody (jest ich kilka) dba ogrodnik.
Mój mąż miał okazję zamienić kilka zdań z opiekunem obiektu - zmieszkuje cottage z zielonymi drzwiami, położony tuż przy zamku. Obecnie ogrody zwiedza się za darmo, choć, aby poznać dogłębnie historię obiektu można skorzystać z płatnej możliwości - oprowadzania po zamku, lub po ogrodach przez przewodnika. My zdecydowaliśmy się spacerować 'na własną rękę', wejść w każdy 'zakamarek' tego miejsca.
Dotknąć, powąchać, zrobić setki zdjęć, a na koniec przysiąść spokojnie na ławeczce, relasując się. Nie wiem jak to jest, że czuję się tutaj poza Polską tak fantastycznie. Uwielbiamy ten niesamowity klimat i nie tylko na co dzień on nam służy, ale też podczas takich wycieczek ma wspaniałe działanie. Nawet w takie ciepłe dni jak ten, wszystko dookoła żyje, zieleni się, powietrze jest rześkie, a ta zieleń niesamowicie zielona.
Kolejny właściciel panował nad zamkiem i Parkiem dosłownie kilka lat, a przybył na ziemie irlandzkie wprost z Uniwersytetu Harvarda, aby poznać kulturę Irlandii. Jednakże zniknął na wyspie Inishbotin i ślad po nim zaginął.. Następnie ziemie zakupił prywatny właściciel, który zadbał o poprawę 'zapuszczonego' terenu. W 1975 roku sprzedał do Urzędu Robót Publicznych zamek z przyczyn ciągłych podróży do innych Krajów.
Od 1986 roku całość jest udostępniona do zwiedzania publicznie, a co więcej za darmo, jedyne koszty to ewentualne dotarcie do Zamku busem od miejsca postoju auta (1,5 Euro). Oczywiście przyjemniej jest przespacerować się (około 5 km), z czego my stworzyliśmy rodzinny spacer, a zarazem warto podziwiać  otaczającą naturę. Park Narodowy Glenveath jest przepiękny, otaczają go dzikie tereny, góry, i jeziora. Niesamowity krajobraz!
Góry Derryveagh wyłaniają się wzdłuż ścieżki asfaltowej, którą przemierza się park, a u podnóży tych mieniących się beżowymi odcienbiami gór niczym lazur rozpościera się jezioro Beagh. Tak właśnie w samym środku tego 'widowiska' położony jest Zamek Glenveagh, a tuż przy nim egzotyczne ogrody, jakich wcześniej nie widziłam w Irlandii.
Palmy, bambusy, i wygodne ławeczki zachęcają do odpoczynku po godzinnej przeprawie. Nieco powyżej witają otwarte zielone drzwi do wewnętrznych ogrodów zamkowych. Tutaj mamy niezliczone odmiany kwitnących krzewów i kwiatów. Zapach unosi się w powietrzu. Jest naprawdę wielu odwiedzających, ale teren zamku i dookoła niego pomieści setki ludzi.
Oprócz oglądania natury otaczającej cały ten obiekt, warto też wejść na wieżę, aby zerknąć na całość z góry. i tutaj chyba najmocniej rzuca się w oczy kontrast pomiędzy górami, a jeziorem, a także wizerunek ciekawego basenu zamkowego, z którego w nieliczne, gorące dni roku korzystali właściciele zamku.
Prócz bogatej architektury w postaci kamiennych części zamku, po zmieszkujących i przebywających często na Zamku 'panach' pozostały też przepiękne elementy sztuki, jak np. po dziś dzień wiszące w bibliotece zamkowej obrazy artysty zaprzyjaźnionego z ostatnim władającym zamkiem i zresztą studiującym irlandzką architekturę i sztukę panem.
Jakby tego było mało, obchodząc zamek, przekonaliśmy się, że jest tutaj parę miejsc, przy których aż chce się zatrzymać każdy z przechodniów. Mojemu synkowi najbardziej spodobała się mała fontanna - złota rybka, do której zgodnie z tradycją wrzucił pieniążki (aby powrócić).
Ja upatrzyłam sobie zielone drzwi z lwimi kołatkami. Mój mąż podziwiał dwie figurki egotyczne. Potem udałam się do ogrodu angielskiego i napotkałam po drodze rzeźbione anioły. Są też rzeźby antyczne i parę rzeźb zwierząt, w tym harty 'pilnujące' wejścia od strony ogrodu.
No my już raczej go po mału opuszczamy... Po takim gorącym i pełnym wrażeń dniu, zresztą aktywnym w wędrówki, warto zatrzymać się tutaj w kafejce, gdzie przysiadamy na kawę, obserwując ożywienie w obiekcie, które zapewne jest wynikiem nagromadzenia 'wielkanocnych' turystów, licznie przybyłych w dniu wolnym od pracy.
Jestem bardzo ciekawa czy takie poruszenie ma tutaj miejsce w zwykły dzień tygodnia? My w takie świąteczne dni chętnie przebywamy w otoczeniu ludzi. To dobra okazja, aby wymienić się różnymi przyjemnymi poglądami w języku angielskim, jak choćby o roślinności z ogrodnikiem...
Za to kiedy po całym pięknym dniu orientujemy się, że lada moment zamykają ogrody, udajemy się w kierunku busa powrotnego (jednak). Mimo chęci spaceru, stwierdzamy, że jest zbyt późno na kolejne kilka kilometrów, bo przed nami dalsza podróż w kierunku innych atrakcji.. I tak oto odwiedziny tego wyjątkowego miejsca dobiegają końca. Nie jest to pewnie ostatni raz gdy tutaj byliśmy..
OPENING HOURS
November - March The Visitor Centre is open from 9.00am to 5.00pm. The last bus to the castle and garden is at 3.45pm. The last bus return from castle is at 4.45pm.
March 17th to 31st October - The Visitors Centre is open from 9.15am to 5.30pm. The last bus to castle and garden is at 4.45pm. The last bus return from the castle is at 5.45pm.



18 komentarzy:

  1. Hej, zielono mi :) Chciałabym pojechać do Irlandii....

    OdpowiedzUsuń
  2. No rzeczywiście piękne miejsce, a do tego nieco tajemnicze....

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Właśnie ma w sobie coś z tajemniczego Ogrodu :) ukrytego za zielonymi drzwiami..

      Usuń
  3. O.. ale tam zielono! i ten zamek jaki piekny!

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Zgadza się, zamek nie jest duży, ale bardzo uroczy :) Zieleń jest dosłownie wszędzie :)

      Usuń
  4. Byliśmy tam w zeszłym roku w gorący, letni dzień i też nas zachwycił i zamek, i otoczenie (relacja z naszego pobytu: https://dorotanna.wordpress.com/2018/08/05/glenveagh-zamek-ogrody-i-park-narodowy/ )

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Czytałam Waszą relację, widzę, że latem kwitnie nieco inna roślinność :) Bardzo ciekawy artykuł :)

      Usuń
  5. Cudowny spacer, pięknie pokazałaś to miejsce. Mogę to sobie wyobrazić, bo kiedyś odwiedziłam podobne cudo w Yorkshire. Baśniowe niezapomniane chwile. Pozdrawiam:)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Może kiedyś uda mi się odwiedzić Północną Anglię :) Dziękuję za miłe słowa, ale nie mogło być inaczej, przecież to piękno wręcz wypływa z krajobrazu i jak mogłoby inaczej zostać uwidocznione na zdjęciach... ?

      Usuń
  6. Kolejna świetna miejscówka, jaką pokazujesz :) A jak tam nastrojowo i zielono! :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Widziałam w życiu parę przepięknych miejsc, i to jest z pewnością jedno z tych :) klimat niesamowity! Dziękuję Kasiu :*

      Usuń
  7. Przepiękne miejsce, uwielbiam zwiedzać zamki i ogrody. Pogoda dopisała I jak widzę tak samo jak w Wielkiej Brytanii tam wszystko rośnie niemal na kamieniu, bujną roślinność można dostrzec dosłownie wszędzie. Wiosną i kwiaty pewnie dodały temu miejscu jeszcze większego uroku.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. No powiem Ci, że to trochę dzikie rejony, więc tym bardziej wszystko 'pali się' do życia :) Masz rację, ten region Irlandii nalezy do wyjątkowo zielonych :) Marzy mi się Anglia.. :)

      Usuń
  8. Przepiękne miejsce, a wycieczki takie są najlepsze!

    OdpowiedzUsuń
  9. Zabrałaś mnie do pięknego zakątka. Też kocham chodzić i oglądać przyrodę :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Nie ma nic bardziej przyjemnego od spacerów w naturze, o każdej porze roku.

      Usuń

Dziękuję za Twój komentarz :)

Komentując wyrażasz zgodę na przetwarzanie danych, które są m.in. wykorzystywane w analizie statystyk poprzez Google Analytics. Blog nie zbiera w sposób automatyczny żadnych informacji, z wyjątkiem informacji zawartych w plikach cookies tak zwanych "ciasteczkach".

Znajdziesz mnie tutaj

Copyright © 2017 weekendownik