Przyjeżdżając tutaj tak myślałam sobie, że ten widok nie do końca mnie zachwyci, bo z całym szacunkiem do historii wszelkich zachowanych budowli i zabytków Miast historycznych, wolę jednak te przyjemniejsze zakamarki, jak stare sklepiki, stare osiedla, fontanny, czy deptaki... a tutaj taki widok! Jak bardzo się pomysliłam sądząc, że to do czego czego mój mąż, który był w Londonderry jeszcze zanim się poznaliśmy namawiał mnie od paru lat - tak bardzo mnie zachwyci!
A może mieliśmy takiego farta, że przyjeżdżając tu trafiliśmy w ciepłe słoneczne dni kwietnia (trochę zabawne mówić o farcie, bo do rezerwacji hotelu wyczekiwałam do ostatniego momentu),?Przynajmniej mogę stwierdzić - pogoda nam dopisała na urlop mojego kochanego, i wolne Alexandra od szkoły. Zatem Londonderry - Derry ukazało nam się w trochę barwniejszej odsłonie, często w słońcu. Nawet czerwone mury nie były tak szaro czerwone, a stare budynki, jakby w nich nadal tętniło życie dawnych lat. Wejście do Katedry nabrało blasku złota, a cała reszta to już nasz dobry nastrój i wypoczęcie poświąteczne. No i oczywiście, gdyby w te dni padał deszcz, a niebo byłoby zalane ciemnymi chmurami, to chyba weszłabym w ogromną zadumę nad całością tego co widzę...
A zatem wyobraźcie sobie ile mieliśmy szczęścia pogodowego planując naszą podróż w okresie świątecznym, a właściwie w Poniedziałek Wielkanocny, kiedy od Wielkiego Piątku naszemu regionowi towarzyszyły temperatury od 19 do 23 stopni ;) Jak ciało mogłoby smętnie wylegiwać na sofie, tudzież w hamaku, po świątecznym obżartswie i po dniach pochmurnych o 10 stopni chłodniejszych, kiedy już teraz wszystko wręcz krzyczało o chęci do życia, słońce mocno przygrzewało i pomyśleliśmy - Ruszamy w drogę?!
Tak więc będąc już w Londonderry zrobiliśmy dwudniowe spacery, zarówno w dzień, jak i nocą. A zaczęliśmy od 9 rano, kiedy dzień zapowiadał się bardzo ciepło. Wystartowaliśmy od chyba najbardziej centralnego punktu, gdzie z naszego hotelu dotarliśmy około 9.10. Sami widzicie, postój noclegowy zorganizowałam bardzo blisko interesujących nas obiektów.
Przy pomniku - Diamond War Memorial postawionym w 1927 roku dla upamiętnienia walczących w I Wojnie Światowej i II Wojnie Światowej oraz poległych mieszkańców miasta roztaczało się słońce. Tym bardziej biały postument i czarne rzeźby pomniku kontrastowały mocno, co podkreśliło charakter tego miejsca.
Teraz wystarczy rozejrzeć się w czterech kierunkach i podjąć decyzję, którą obrać ulicę, aby nią podążać. Od razu rzuca się w oczy przepięknie budowany w 1830 roku historyczny biały budynek w którym mieści się Dom Towarowy Austins. Wybieramy drogę piękną uliczką w kierunku bardzo znanego Placu i Ratusza Miejskiego w Londonderry.
Shipquay Street to według mnie najładniejsza ulica Londonderry, ze starymi kamienicami, z uroczymi latarniami, gdzie mijamy różne starsze i nowsze budynki. Tutaj jest kilka renomowanych miejsc noclegowych, jak choćby Apartamenty Diamond House pod numerem 9 odrestaurowany budynek po Banku Illed Irish Bank, czy Shipquay Boutique Hotel - ekskluzywny hotel z restauracją.
Na ulicy Shipquay jest parę ładnych kamienic ze sklepami. Jest też przepiękna stara kamienica sklepu Veritas z dewocjonaliami. Z kolei zbaczając odrobinę w niektóre uliczki, można zobaczyć mniejsze bramy, uliczki obwieszone flagami, puby, i różne murale, jak np. ten na Castle Street.
Docieramy do najbardziej historycznej i jednej z czterech popularnych Bram Londonderry - Derry. Ogólnie jest ich siedem. Wszystkie najstarsze, zachowane cztery bramy mieszczą się w najstarszych murach Miasta, a mury ciągną się przez prawie 2 kilometry dookoła Centrum. Warto przeznaczyć godzine, dwie na przespacerowanie się tylko murami.
My wybraliśmy nieco inną opcję - wchodząc na mury właśnie przy każdej Bramie i przechodząc tylko po kilkaset metrów z każdej strony. W ten sposób w podobnym czasie (kilka godzin zwiedzania) jak mój mąż jakieś 8 lat temu, tak ja teraz poznałam nie tylko Mury i położone nieopodal zabytki, ale głównie skupiłam się na obejrzeniu miasta wewnątrz. Dziś, mogę Wam się pochwalić bogatą galerią z całego miasta a nie tylko tych z wizją artylerii wojskowej.
Ale oczywiście tego drugiego nie mogło zabraknąć podczas fotografowania, bo przecież jest to niejako symboliczne dla Derry - Londonderry i w dużej mierze stanowi o jego atrakcyjności. Z Shipquey Gate mamy naprawdę wspaniałe widoki na uliczkę o której Wam pisałam. a także po drugiej stronie muru na Ratusz Miejski zwany Guildhall.
Chodząc po murach, gdyby nie świecące dziś przyjemne słońce i mimo porannych godzin ciepłe temperatury, pewnie poczułabym się bardzo nostalgicznie. Stare kamienie, i oplatające się po nich bluszcze, oraz armaty z dokładnym datowaniem na każdej z nich, skierowane na rzekę Foyle, przywołują historię obronnego Derry - Londonderry.
Brama Shipquay datowana jest na 1805 rok, obecnie z kompletnych detali brak jest krat i wieży, a wiadomo, że jest to brama wyjazdowa wprost w kierunku rzeki. Z góry podziwiam Plac Miejski, a także Budynek Miejskiego Muzeum. Jeśli dysponujecie czasem i chęcią, to tam wchodząc dowiecie się całej historii Derry. (to oryginalna nazwa dawna, obecnego Londonderry do czasu nadania mu nowej nazwy przez wladze miasta po przyłączeniu w UK).
Ale pozostańmy na chwilę przy Ratuszu. Napiszę Wam o nim w odrębnym wpisie, bo jest wart większej uwagi. Zobaczcie jak piękny jest ten budnek z czerwonego piaskowca, a wewnątrz znajduje się bezcenny zabytek, który mieliśmy okazję podziwiać. Całe miejsce dookoła, a także okoliczne uliczki Starego miasta nabrały charakteru, dzięki projektowi odbudowy miasta, inwestycji odnowienia kostki brukowej, instalacji diod LED podświetlajacych mury, oraz ważne budynki.
Znajduje się tu kolorowe oświetlenie w dyszach wodnych, kórych jest aż 80 sztuk, Na placu zainstalowano podłogowe fontanny, i nasadzono półdojrzałe drzewka. Dzięki temu Miasto Derry - Londonderry stało się atrakcyjne (podobnie jak Budapeszt) również w porach nocnych. I choć wiadomo, że w tych godzinach szczególnie tętni życie pubowe, i w dni wolne od pracy Londonderry - Derry staje się centrum spotkań młodych ludzi, to w Londonderry - Derry mijaliśmy sporo turystów (nawet w godzinach wieczornych).
Mieliśmy okazję przekonać się o tym, że w takie okresy, jak ten kiedy tu przyjechaliśmy, nocą Miasto rozbłyska. Właśnie dlatego wieczorem postanowiliśmy wybrać się wzdłuż rzeki Foyle i przejść także nowoczesnym Mostem Peace dla pieszych z którego słynie Derry - Londonderry. Widoki były bardzo atrakcyjne.
Zdradzę Wam, że w Derry - Londonderry czułam się fantastycznie, czułam, że dba się tu o zachowanie tradycji. W kolejnym wpisie pokażę Wam drugą część Miasta, którą spacerowaliśmy tego samego dnia, oraz więcej znanych zabytków miasta. Myślę, że najbardziej zachęci Was zapowiedź cudownych widoków z murów - na drugą stronę miasta, położoną za rzeką Foyle.
Bo tak naprawdę Derry Londonderry ma różne oblicza. Także dwie strony Miasta i wierzę tylko, że wreszcie nastąpi pokój w tym mieście. Wiadomo, że dwóch silnych religii nie można zmienić, ale można żyć w pokoju po podpisaniu Porozumienia łączącego narody irlandzki z brytyjskim...
Zapraszam na część 2 KLIK
Po zdjęciach widzę, że to bardzo klimatyczne miejsce 🙂 marzy mi się Irlandia Północna, ale jest skrajnie północne tereny
OdpowiedzUsuńJa mieszkam przy skrajnie północnych terenach NI, i nie jestem zachwycona, tak podróżując już trochę po całej Wyspie, bardziej urzeka mnie półn- zachodnia część (czyli już Irlandia) i środkowa część wyspy :) polecam. Również Londonderry.
UsuńW życiu nie byłam w Irlandii, ale może kiedyś. Nie wiem, zresztą czas pokaże.
OdpowiedzUsuńGdyby ktoś mi powiedział, że tutaj zamieszkam, chyba bym się śmiała :) ale tak jest, i odnajduję tutaj naturę, spokój i miłość. To najważniejsze. Przy okazji warto obejrzeć ten Kraj i całą wyspę zieloną, poznać kulturę, zabytki, i poczuć klimat cąłości. :)
UsuńŚwietne zdjęcia, bardzo zachęcają do wyjazdu <3
OdpowiedzUsuńDziękuję bardzo, zapraszam na kolejny wpis, będzie więcej zdjęć i tak sobie myślę, że ładniejszych :)
UsuńNajwiększe wrażenie zrobiło na mnie ostatnie zdjęcie :) Jest piękne.
OdpowiedzUsuńTo zdjęcie, które zrobił mój mąż. Aparat w Jego ręcach wieczorową porą. Nawet pomyślałam, że mogłoby byc na tutułówce ;) (zany most Londonderry), ale nie lubię nocnych zdjęć, wolę jasne i słoneczne :)
UsuńBardzo ciekawe miejsca, aż chce się tam pojechać ;-)
OdpowiedzUsuńZapraszamy. A drugą dawka fotografii w przyszły weekend :)
UsuńJa o przykrych wydarzeniach nic nie wiem, bo nie śledzę wiadomosci, ani w ogóle nie słucham radia, ale zdjęcia pokazują, że to urocze miejscówki :)
OdpowiedzUsuńPowiem Ci szczerze, że ja też dowiaduję sie przypadkowo :) O ostatnim wydarzeniu w L dowiedziałam się po powrocie z tej wycieczki :) Nasi znajomi byli zaskoczeni, że nie wiedzieliśmy, o tym, o bankomatach w tesco i o wielu innych sprawach.. Ale my po prostu sobie spokojnie i dobrze żyjemy i interesujemy się tylko naszym szczęściem :)
UsuńBardzo lubię takie miejsca i z chęcią je odwiedzę jak będę w Irlandii Północnej :)
OdpowiedzUsuńKoniecznie, to miasto z zachowaną historyczną częścią :) Zapraszamy
UsuńBardzo podoba mi się to stare miasto, ale współczesny mural też jest śliczny :)
OdpowiedzUsuńO tak, miasto przeszło renowację kilku placów, dzisiaj są miejcem spotkań młodych ludzi, a także turystów. Właśnie to pozwala twierdzić, że miasto jest bardzo zadbane i przyjemne 'dla oka'.
Usuń