Nie ma dla naszego małżeństwa piękniejszej daty niż rocznica naszego ślubu. Tym bardziej raduje fakt, że mamy te daty aż dwie i aż dwie obchodzimy uroczyście. Cudowne jest to, że jedna z dat zwykle obfituje w takie zimowe akcenty, podróże i wypady. Natomiast druga data wiosenna prawie zawsze przebiega już bardziej świeżo i łączy nam się w święta Wielkanocne. 30 grudnia to taki dzień w roku w którym postanowiliśmy szczególnie mocno przeżywać nasze zaślubiny, ponieważ to ten moment gdy staliśmy się stuprocentową rodziną w moim i męża odczuciu, i to właśnie od tego momentu nasze życie radykalnie się zmieniło. Nie muszę tu chyba Wam pisać o oczywistych skutkach zaślubin, jakimi są choćby - noszone obrączki i zresztą już czyszczone (polerowane co rok) ;) lub też o przekazaniu informacji do urzędów państwowych i przez to wspólnym 'figurowaniu' na wszelkiej dokumentacji przesyłanej nam do domu :) Bardzo przyjemne odczucie, i wielka duma (bo po cóż pozostawać w ukryciu szczęśliwego związku, jak to niekiedy bywa w UK (dla pieniędzy państwowych). ;)
Jedną z najbardziej znanych ulic Wiednia jest niewątpliwie Philharmoniker Strasse, przy Operze Wiedeńskiej i dokładnie w miejscu gdzie znajduje się wyjątkowo piękny, utrzymany w klimacie lat 20-stych Hotel Sacher. Myślałam, że już nie znajdę piękniejszego miasta Europy od Budapesztu, a jednak okazało się, jak bardzo się pomyliłam. Między innymi ulicę o której piszę, z zabytkami, fasadami budynków, a także wnętrzami hotelowymi, muzealnymi i restauracyjnymi tutaj znajdującymi się uznaję za piękność architektoniczną. Do tego miejsce z niesamowitym klimatem właśnie w okresie Bożego Narodzenia i Noworocznym. Wiadomo, że czas ten to także pora krótkich dni, długich wieczorów, rozświetlonych ulic, przyozdobionych choinkami, jak choćby te na ulicy Philharmoniker obwieszone 'Mozartowymi' i firmowymi bombkami.
Oryginały znajdziecie dokładnie tutaj, gdzie przebywaliśmy my, bo ten najbardziej uturystyczniony fragment Starego Miasta, w którym o tej porze roku nie można się wręcz ruszyć, gdzie w kolejce do jednej z popularnych kawiarni oczekuje się na zimnie około godzinę, ma na szczęście aż kilka perełek gastronomicznych z których największą jest Cafe Sacher. Właśnie z myślą o tak ogromnej liczbie turystów, ze świadomością popularności, właściciele obiektów tutaj położonych wymyślili kontynuację gastronomii, wciąż poszerzając liczbę obiektów gastronomicznych serwujących desery wg oryginalnych receptur, sprzed lat, kiedy to w restauracjach i kawiarniach hotelowych stołowali się najwybitniejsi i najbardziej zamożni Europy.
Dziś kiedy w domu w NI popijam aromatyczną kawę, przyrządzoną w Chemexie, i słucham znakomitych brzmień instrumentów i śpiewu z naszego grampfonu, to przenoszę się myślami do tego popołudnia i wieczoru na Philfarmoniker Strasse, na której świętowaliśmy naszą rocznicę ślubu pod koniec minionego roku.
Jest ciemno i chłodno, a my dostrzegamy przez rozświetlone szyby jednej z kawiarni z szyldem - Salon roześmiane twarze ludzi. Trochę odciąga to, że jest praktycznie cała zapełniona, a jednak postanawiamy nie czekać w kolejce do innych kawiarni i wchodzimy. Na szczęście oboje uczyliśmy się przez kilka lat j. niemieckiego, który jak się okazuje jest tu jednak zbędny w porozumieniu z kelnerami znającymi biegle (jak domniemam) przynajmniej dwa języki - niemiecki i angielski. Tutaj wewnątrz czekamy już zaledwie parę minut, bo akurat zwalnia się kilka miejsc w kawiarni. Mam czas, aby przyjrzeć się temu wnętrzu, pracy kelnerów, i produktom. Zwracam szczególną uwagę na ciekawą architekturę, która mnie za mocno 'nie powala' poza kilkoma detalami. Jest mieszanką lat 20stych i 50tych, odkryte zabytkowe rzeźby stropu w suficie, otoczone są celowo niezabytkowymi lampami (mającymi dawać spokojne światło). Nie mogę oderwać wzroku od umiejscowionego ponad głowami, a dokładnie nad krętymi schodkami gramofonu, którego nie sposób nie zauważyć, ponieważ słychać muzykę..
https://www.stadt-wien.at/ |
Oryginalny tort Sacher zjecie tylko w kilku kawiarniach Sacher mieszczących się we Wiedniu, czy w samym Salzburgu. Posmakujecie też inne oryginalne desery i dania ze znakiem Sacher, podobnie jak my - popularne ciastka ponczowe, struclę jabłkową czy czekoladę, lub kawę po wiedeńsku. W gablotce przy barku dostrzegłam też kanapki i inne przekąski z których słynie to miejsce. Nie wyobrażam sobie jednak, aby będąc tutaj nie zjeść popularnego tortu Sacher i właśnie miałam okazję poznać jego smak.
Ale wracając do nas. Siedzieliśmy tutaj wśród różnych nacji, celebrując tę kolejną, choć wyjątkową randkę. Rozgrzaliśmy się, rozsmakowaliśmy w czekoladowych deserach, ale też w muzyce płynącej ponad nami. Czy kiedyś powrócimy? Trudno to powiedzieć. Nie jesteśmy zwolennikami takich gwarnych miast, nie lubimy zapełnionych kawiarni. Co więcej wolimy ciepłe klimaty, a nie mroźne zimy, gdy wyruszając rano do stolicy na miejsce docieramy dopiero popołudniu przedzierając się przez samą Starówkę jedną godzinę. Tak myślę, że Wiedeń odwiedzimy dla zabytków, natomiast kawiarnię Sachera polecamy każdemu, choćby na raz, aby zjeść wytwornie.
Mimo iż trójkątny kawałek nie jest jakoś specjalnie duży, pewnie ze względu na grubą warstwę czekolady polaną dookoła jest bardzo sycący. Ciasto nie jest bardzo wilgotne, w połowie przełożone warstwą pysznej marmolady. Na pewno wykonanie tak eleganckiego tortu wymaga nie lada wprawy i odpowiedniej konsystencji czekolady zgodnie z tradycyjną recepturą. Więc tort ma odpowiednią cenę. Pewnie w dużej mierze z powodu zamieszczenia znaku towaru, którego dokładna nazwa brzmi Sachertorte i taką można tylko tutaj używać.
https://schibboleth.com/ |
.... 😉Mniam
OdpowiedzUsuń:)
UsuńCzekolada to zawsze dobre rozwiązanie, a delektowanie się nią w takich stylowych wnętrzach to już bajka <3 Miłego weekendu!
OdpowiedzUsuńPrzypuszczalnie, gdyby nie ta czekolada i ten gramofon w ogóle byśmy tam nie zabawili...
UsuńA tak spędziliśmy cudowny wieczór razem, a wyruszyliśmy na dalsze zwiedzanie o poranku.
W Wiedniu byłam tylko przejazdem. Warto byłoby się wybrać na trochę, bo to piękne miasto i możnaby spróbować tortu... Wszystkiego najlepszego z okazji Waszej rocznicy :)
OdpowiedzUsuńIwonko, miasto Wiedeń jest przepiękne! Właściwie ten tort i Opera, to tylko nieznaczna część tego co ma do zaoferowania.
UsuńZdecydowanie na Wiedeń trzeba przeznaczyć minimum kilka dni. I tego Ci życzę, aby udało się ponownie odwiedzić Wiedeń.
Dziękuję bardzo za życzenia. POzdrawiam! :)
Miejsce, które wspaniale doprawia swym stylem jakąś uroczystość, smak takiego tortu, zaprawionego historią, zapewne długo pozostaje w pamięci. :)
OdpowiedzUsuńZgadzam się ze wszystkim o czym napisałaś :) ten smak mam wciąż 'na ustach' :)
UsuńA wiesz, że ja do dziś pamiętam smak krówek, którymi zajadaliśmy się z mężem podczas jednej z pierwszych randek, samodzielnie wykonane, pasowały do naszego uczucia znakomicie. ;)
UsuńTo piękne! U nas było ciasto cytrynowe :) a wcześniej nigdy nie lubiłam :) To tu w NI pokochałam ten smak ;)
UsuńTo piękne że potraficie celebrować swoje święto i spędzać czas w niebanalny sposób. Życzę mnóstwo miłości i ciepła <3
OdpowiedzUsuńBardzo Ci dziękujemy :) Oby tak było zawsze i przez wiele rocznic abyśmy mogli nasz związek i miłość celebrować :)
UsuńNa początku gratuluję rocznicy szczesliwego małżeństwa. Co do podróży, to byłam w lipcu zeszłego roku we Wiedniu. No i to był szczyt turystyczny. Mnóstwo turystów tłok same kolejki do wszystkich miejsc kultury. Ale mam wrażenie że to miejsce jest uporządkowane i takie w stylu premium. Serdecznie pozdrawiam Ciebie 😘
OdpowiedzUsuńDziękuję :) Moim marzeniem jest powrócić w ciepłych miesiącach, aby móc posiedzieć w Palmenhauz, w letnim ogródku :) miasto jest czyste i dostojne :) Uwielbiam takie stolice :)
UsuńWszystkiego najlepszego z okazji rocznicy ;) piękny wypad rocznicowy sobie zafundowaliście ;)
OdpowiedzUsuńBardzo dziękujemy Ola! Było nam jakby po drodze ;) a tak naprawdę super, że udało się wreszcie dotrzeć do Wiednia i tak fajnie spędzić naszą rocznicę :)
UsuńZjadłabym!! Piękne wspomnienia.
OdpowiedzUsuńNic mi nie mów, zjadłabym raz jeszcze ;)
UsuńA ja uwielbiam Wiedeń, zimę i ten świąteczny czas tam :)
OdpowiedzUsuńJa w zasadzie lubię wszystkie pory roku, ma to niebywały klimat, wolałabym jednak, aby właśnie w to popołudnie (już nie piszę o tym cudownym wieczorze) spadł śnieg, a nie śnieg z deszczem i deszcz ;) a niestety lubię tak ogromne miasta tylko do zwiedzania :) Wiedeń bardzo mi się podoba i oczywiście nie będę narzekała na ten udany wyjazd :)
UsuńWspaniałe miejsce miejsce do świętowania rocznicy :)
OdpowiedzUsuńZgadzam się :) było smacznie i klimatycznie :) Jestem bardzo szczęśliwa :)
UsuńPrawdziwy tort Sachera to tylko ci pozazdrościć :-)
OdpowiedzUsuńI wycieczka cudowna, taka zima nie jest straszna.
Wszystkiego najlepszego wam życzę :-)
Dziękujemy :) :) :)
UsuńTort Sachera- prawdziwe cudo. Wszystkiego dobrego!
OdpowiedzUsuńDziękujemy, cudo to może nie, ale spróbowaliśmy :)
Usuń