Dzisiaj znów pojawia się taki swojski, domowy post. Bo właściwie zrobiłam te rogaliki z tęsknoty za Świętami. Było cudownie, co tu dużo mówić i pierwszy raz w życiu jadłam coś garściami, poza swoim domem, a u teściów. Bo pamiętam ostatni raz takie ciasto jak to, z których robiłam rogaliki smakowałam u mojej mamy, i u mamy mojej przyjaciółki. A teraz takie (choć inne, bo tradycjonalne węgierskie) ciacha zajadałam u mojej teściowej i u rodziców chrzestnych mojego męża. Powiem Wam - bajka! Były idealne, bo też leżały kilka tygodni w pojemniczku i jak to mi zdradziła teściowa, podobnie jak pierniczki, dojrzewały do zjedzenia. Specjalnie dla wnuka, i dla nas. Wyśmienite! Teściowa podała przepis na to kruche ciasto świąteczne, popularne na Węgrzech i na Słowacji, a ja zrobiłam. U cioci Tibora jedliśmy typowe z orzechami. Jeszcze coś. Węgrzy używają specjalnych wygiętych w rogale foremek, u mnie są standardowo zwijane w rogal i trochę za słabo je wygięłam, więc wyszły proste. Powiem, że te moje po zrobieniu leżały tylko tydzień i oczywiście aż tak cudowne jak te u rodziny męża -nie były :) Więc jeśli zrobicie, to niech poleżą, będą idealne.
Diós kifli
Składniki:
20 dkg cukru pudru
35 dkg mąki tortowej
25 dkg masła (miękkie)
20 dkg zmielonych orzechów
2 żółtka
1-2 łyżki rumu
Sposób przygotowania:
- Wymieszać wszystkie składniki
- Orzechy można wmieszać lub dodać jako nadzienie
- Ugnieć dokładnie i rozwałkować
- Pociąć na paski 3-4 cm i uformować w rogaliki
- Piec w temperaturze 180 stopni 10 minut
- Wyjąć gorące i obtoczyć w cukrze pudrze
Muszą być bardzo kruche ;-)
OdpowiedzUsuńMoje były kruche, ale te świąteczne na Słowacji zupełnie delikatne :)
UsuńMam słabość do kuchni austro-węgierskiej :)
OdpowiedzUsuńJa najbardziej lubię włoską, grecką i węgierską :)
UsuńNigdy nie próbowałam, ale wyglądają zachęcająco! Rozważę przetestowanie przepisu :)
OdpowiedzUsuńMoże jakaś modyfikacja :) Bardzo chętnie wypróbuję :) Aktualnie będę kupowała erytrytol :)
UsuńMasz bardzo fajną teściową, która podsyła fajne przepisy, ja oczywiście spróbuję ten przepis ale dostosuję go pod vege wersję. :)
OdpowiedzUsuńJestem bardzo ciekawa co zmienisz, co dodasz, a czego ujmiesz? :) Ja równie często modyfikuję oryginalne przepisy, i niekiedy świetnie to wychodzi :)
UsuńOrzechy, rum i ten swojski klimat....ach , rozmarzyłam się :)
OdpowiedzUsuń:) Ciastka teściowej w ogromnej ilości - to dopiero był widok! Całe pojemniki obładowane. A z kolei rogaliczki cioci Tibora były pyszne i urodziwe - wyglądały przy moich jak wypieki z cukierni profesjonalnej. Oni mają swoje sposoby, tam na Słowacji i na Węgrzech, specjalne formy, foremki i tradycyjne zasady robienia. Tego na pewno jeszcze nie potrafię ogarnąć, choć mój mąż zjadł większość wyłożonych na raz. Więc rozumiesz... ;)
UsuńA pewnie, że zrobię! :)
OdpowiedzUsuńPolecam Iwonko :) smacznego!
UsuńJak ja uwielbiam takie rogaliki i mogłabym je jeść i jeść :) i muszę przyznać, że narobiłaś mi na nie ochoty i chyba niedługo przygotuje takie :)
OdpowiedzUsuń