sobota, września 15, 2018 16

Ojców i Skała - natura, którą trzeba zobaczyć wędrując

Dzisiaj opowiem Wam o dwóch wyprawach, które odbyliśmy podczas pobytu w Ojcowskim Parku Narodowym, a dzięki którym poznaliśmy to miejsce od strony natury. Tak naprawdę, aby pokonać wszystkie trasy i szlaki w OPN warto rozplanować zwiedzanie na kilka dni, no chyba, że podobnie jak ja potraficie doskonale zorganizować wędrówkę i trzymacie się kurczowo wyznaczonych celów. Wówczas wystarczą na to maksymalnie dwa dni. Poza tym w Parku Narodowym na bieżąco trwają renowacje i niektóre punkty raczej zdecydujecie się ominąć (niestety). Aczkolwiek mieliśmy sporo szczęścia i zapału, aby w jeden dzień ruszyć w dwóch różnych kierunkach Parku Ojcowskiego i jeszcze do czasu aż zaczęło się ściemniać wróciliśmy do wynajętej przytulnej chatki 'Betlejemki' (o której napiszę Wam w kolejny weekend), gdzie padliśmy ze zmęczenia na tarasie.
Jeśli jesteście, podobnie jak my osobami lubiącymi spacerować, pokonywać kilometry i 'knieje' to ten post pewnie Was zainteresuje. Czasem czytam, że, aby wędrować potrzeba specjalnego obuwia, ubioru i w ogóle sprzętu, i trochę się uśmiecham pod nosem, bo myślę, że najwięcej to chyba potrzeba wigoru i .. czasu. Jeszcze nie tak dawno oglądałam program Cejrowskiego, gdzie emitowano odcinek w którym mali Azjaci poruszali się po górzystych terenach w klapkach! ;) Potrzebujecie minimum jeden dzień, można wypożyczyć rower (będzie urozmaicenie), wygodne buty (trampki, tenisówki, lub inne), zwiewne ubranie (leginsy, getry, dres, sukienka też może być ;), plecak lub torbę, kapelusz tudzież chustkę, okulary przeciwsłoneczne, może być kurtka przeciwdeszczowa dla nieprzyzwyczajonych do przypadkowej ulewy, prowiant z napojem i wyruszamy! Uwaga: około 8 do 10 kilometrów przed nami. 
Jako że Dolinę Prądnika mieliśmy właściwie na miejscu, przebywaliśmy tutaj 24 h na dobę przez dwie doby, pozostałe dwie musieliśmy gdzieś odbić. Jednak o rzece Prądnik muszę koniecznie Wam napisać, bo płynął tuż przy terenie naszego noclegu, nawet miałam okazję tej zimnej rwącej wody dotykać i pluskać się w niej w upały. Dolina Prądnika rozciąga się bardzo mocno, przebiegają tędy szlaki czerwony, niebieski, żółty, zielony, czarny. W zasadzie jest też skupionych większość atrakcji, w tym staw z pstrągami tęczowymi, gdzie zorganizowano na wolnym powietrzu wędzarnię i grillowanie tych ryb, staw Beta. Jest to obecnie 'Centrum' Parku Ojcowskiego, którego widok można ujrzeć z góry Jonaszówki. Dolina Prądnika wiedzie dużo dalej, z dwoma Zamkami, kilkoma zabytkowymi budynkami, i ze wszelkimi formacjami skalnymi. O tych ostatnich (głównie) napiszę Wam dziś w dalszej części tego wpisu.
Ci z Was, którzy regularnie czytają moje sobotnie posty podróżnicze, wiedzą, że wybieram noclegi tak zlokalizowane, aby to, co najbardziej mnie interesuje było 'pod ręką', czyli łatwo się domyślić dlaczego Dolinę Prądnika dość szczegółowo Wam opisuję. W Dolinie panuje niezwykły spokój, nie ma wiatru, echo się niesie. Dookoła jest mnóstwo zieleni, drzew i rzeczka o której już Wam wspomniałam. O poranku, bez względu na późniejszy w ciągu dnia upał panuje tu duża wilgotność i ciemność. Obszar spowity jest poranną mgłą, podobnie jest po zachodzie słońca. Mimo iż byliśmy tu w naprawdę upalne dni - wieczorem było tu szaro, a rano bardzo mglisto. Ma to ogromny urok.Tuż przed naszym wynajętym domem rozpościerał się najpiękniejszy według mnie punkt widokowy z Jonaszówki, gdzie weszliśmy po śniadaniu od razu na drugi dzień po przyjeździe do Ojcowa.
Nazywana jest Grubym Jankiem, ma około 20 metrów wysokości, a dookoła jej porasta roślina rzadka - Ostnica Jana. Niesamowity widok z jej skały, do której z dołu prowadzi ścieżka z poręczą, przyciąga wszystkich turystów. Warto wejść na górę, gdyż wspinaczka nie zajmuje więcej niż 15 minut, a widok jest nieopisany. Możecie tu przysiąść na ławce i poczytać o górze i skale Jonaszówce z tablicy informacyjnej, ale przede wszystkim to tutaj warto zaczerpnąć wspaniałych promieni słonecznych i rozejrzeć się wokoło. Na przeciwko są skały Czyżówki, Figowe, Ostrogi i Bystra a w oddali nawet widać Zamek Ojcowski.
Po zejściu ruszamy w kierunku Bramy Krakowskiej mijając drugi staw pstrągów, idąc ścieżką - szlakiem niebieskim. Zanim dostaniemy się do tej formacji skalnej, o której odwiedzeniu marzyłam, mijamy po drodze kilka znanych skał. Napiszę o nich później bo tak naprawdę bliżej przyglądamy się im dopiero w drodze powrotnej, wracając na obiad. Tuż przy Bramie Krakowskiej znajduje się bardzo ciekawa jaskinia zwana Krowią. Skała jest niewielka, lecz wszyscy tu zaglądają. Wewnątrz  jest sucha, zbudowana z twardych wapieni skalistych
Nazwa pewnie wywodzi się stąd, iż w takich jaskiniach archeologowie znajdowali kości zwierząt. Podobno trzymano tam krowy i owce. W schronisku tym kręcono scenę do filmu Ogniem i Mieczem. Jaskinię odwiedziliśmy wszyscy po kolei, a tuż obok spotkaliśmy bardzo uprzejmego dorożkarza, który opowiedział nam o znajdującym się blisko Źródle Miłości, gdzie też udaliśmy się, i jeszcze przed wejściem przez Bramę Krakowską, opluskaliśmy się w źródełku. Ponoć woda nie jest zdatna do picia, ale będąc w OPN należy tutaj przyjść z osobą, którą się kocha...
Historia źródełka sięga jeszcze czasów przed I Wojną Światową, dawniej było to naturalne źródło, a w okresie międzywojennym poprzez przesunięcie przekopem pełniło funkcję dostarczania wody dla Wytwórni Wód Mineralnych. Następnie po likwidacji Wytwórni, ponownie otwarto w oryginalnym miejscu. W źródle znajduje się woda o odczynie zasadowym i wydajności 0,7-2 l na sekundę. Poniżej Źródła Miłości znajdziecie Źródło pod Świerkami. A w środku w źródełku miłości żyje skorupiak studniczek tatrzański.
W nastroju miłosnym ruszamy wreszcie już ku Bramie Krakowskiej. W gruncie rzeczy nie jest to jedyna brama w Parku Ojcowskim, jednak jest to największa i najbardziej obrazowo przypominająca bramę formacja skalna. Jej nazwa pochodzi od tego iż tutaj w Parku Ojcowskim biegł dawniej szlak handlowy z Krakowa na Śląsk, a tabliczkę informacyjną zawieszono w momencie powstania drogi z Krakowa do Ojcowa. Obecnie tabliczka została zdjęta, z powodu protestów przyrodników. Około 15 metrowe boki skalne jurajskie wapienne powstały w wyniku procesów erozyjnych, a także zjawisk krasowych i wietrzenie mechaniczne.
W lewej części kolumny zamontowany jest obraz Matki Boskiej Częstochowskiej. Tuż przy Bramie rosną dwa nasadzone cisy, a skały spowijają rośliny takie jak: murawa kserotermiczna, kostrzewa blada i porosty. To tutaj odkryto wiele lat temu nowy gatunek ślimaka i nazwano go niepozorką ojcowską. Należy do endemitów, bardzo rzadkich gatunków, i ze względu na to znajduje się w Polskiej Czerwonej Księdze Zwierząt. Widok z każdej strony Bramy Krakowskiej jest bardzo interesujący, szczególnie patrząc w kierunku miejsca skąd przyszliśmy widoczne są przepiękne Skały Koronne. Od obszaru Bramy Krakowskiej odchodzą aż trzy szlaki czerwony, żółty i niebieski. My dalej zmierzamy szlakiem niebieskim poprzez wąwóz Ciasne Skałki w kierunku Jaskini znanej w całej Polsce.
Idąc jakieś 40 minut szklakiem niebieskim, wąwozem i lasami, i kolejno szlakiem czarnym jakieś 10 minut docieramy do obiektu udostępnionego dla turystów - Jaskini Łokietka. Nie jest to dla mnie wyczekiwana atrakcja, ponieważ nie lubię takich zimnych i wilgotnych miejsc, marzę o tym aby wydostać się z lasu na osłoneczniony teren, ale przyznam, że miejsce i sama jaskinia są co najmniej oryginalne, a poza tym, jak pewnie wiecie spowija je pewna ciekawa legenda.
Wchodząc do jaskini, przejdziecie jakieś 20 metrów do bramy w kształcie sieci pajęczej. Legenda głosi, że w jaskini po ucieczce z Krakowa przed wojskami czeskimi na 6 tygodni schronił się Władysław Łokietek, a grotę zasłonił pająk snując pajęczynę na otworze wejściowym. W Jaskini jest kilka korytarzy i sal, m.in sala Rycerska, Sypialnia, czy Kuchnia. W jaskini panuje chłód i wilgotność jest spora, 7 do 8 stopni. Łączna długość korytarza i sal wynosi 270 m.
Jaskinia jest znana od wielu lat, a uznana za zabytek została w 1927 roku. Pierwszą jej nazwą była - Jaskinia Królewska. Ze względu na popularność wśród turystów przystosowano ją do zwiedzania i została odpowiednio zabezpieczona, a także oświetlona wewnątrz. Ponad to odbywają się tutaj seanse z przewodnikiem a w ramach ceny za zwiedzanie otrzymujemy sporo informacji. Przed Jaskinią jest kasa biletowa wraz ze sklepem z pamiątkami. Warto przed wejściem zjeść coś, i nałożyć cieplejsze ubranie.
Po takim zwiedzaniu kiszki marsza grają, mimo iż zabraliśmy kilka przekąsek, a przed pokazem w jaskini zjedliśmy cały duży kubełek malin. Moglibyśmy wrócić czarnym szlakiem około godzinę drogi stąd - do miejsca z którego wyszliśmy, przy Jonaszówce. Jednak nikt z nas nie zamierza wracać do domu, bo jest dopiero dość wczesne popołudnie. Mamy też zaplanowane pod wieczór relaksowanie się przy stawie i posmakowanie Pstrąga Ojcowskiego jako obiado-kolację. Skoro nie czujemy zmęczenia, a pragniemy więcej atrakcji, trzeba iść dalej. Po powrocie do Bramy Krakowskiej zaglądamy na godzinę do kawiarenki przydrożnej, o nazwie Niezapominajka, której na pewno nie zapomnimy, gdzie zajadamy ciepłe przekąski i desery, pijemy coś ciepłego i trochę nabieramy sił do dalszej wyprawy i powrotu do domu.
Teraz interesuje nas drugą część naszej wyprawy (nieco krótsza), przy szklaku zielonym, wzdłuż ulicy, gdzie kolejno zatrzymujemy się spoglądając na wznoszące się skały, m.in skały koronne, zmierzając w kierunku do budki ze sprzedażą biletów do Jaskini Ciemnej. Udajemy się zatem na górę, która jest kręta i stroma. Wchodzenie jest męczące, ale nie trwa dłużej niż 15 minut. Po dotarciu na poziom Jaskini, czekamy na przewodnika i w międzyczasie wchodzimy na poziom punktu widokowego Wzgórze Okopy.
Ścieżka doprowadza na Górę Koronną, a stąd widać niesamowite masywy skał wapiennych o różnych formach z których najciekawsza jest 'Rękawica' inaczej nazywana pięciopalcówką. Ta piękna skała, zbudowana jest z mas jurajskich i wznosi się na jakieś 85 metrów od dna doliny. Naprzeciw zobaczycie Bramę Krakowską, i kilka gór. Badania archeologiczne na terenie Wzgórza Okopy wykazały ślady osadnictwa od neolitu do średniowiecza.
Nazwa skały 'Rękawica' wzięła się z pewnej legendy, jak na Ojcowski Park Narodowy przystało. Ponoć podczas jednego z najazdów tatarskich ludzie szukali schronienia w Jaskini Ciemnej. Wówczas Bóg przysłonił swoją ręką widok na wejście do Jaskini, aby uchronić ludność. Rzeczywiście skała ma kształt dłoni i pięciu jej palców. Najlepiej widać to z punktów widokowych z góry, choć również z dołu możecie temu się przyjrzeć.
Schodzimy trochę niżej i możemy ruszyć do Jaskini Ciemnej, która leży w Wyżynie Krakowsko-Częstochowskiej. Wiele lat temu odkryto tu sporo znalezisk z epoki kamienia, a badania potwierdziły obecność śladów człowieka na okres około 120 tyś lat temu. Około 50 tysięcy lat temu Neandertalczycy zaprzestali tutaj osadnictwa z powodu ogromnych zmian klimatu. Ponoć później w fazie zlodowacenia były tutaj kolejne grupy Homo Sapiens.
Jaskinia posiada jedną ogromną komorę, zwężającą się w tunel. W jaskini znaleziono zwierzęce kości i zęby niedźwiedzi, a także kości wilka, lisa rudego, lisa polarnego, hieny jaskiniowej, lwa jaskiniowego, oraz rosomaka. Ponadto znaleziono tutaj także przypalone kości zwierzęce, które podobno służyły do przypalania zamiast drewna w okresie zlodowacenia. W znalezisku udało się też wyszczególnić z warstwy osadu sporo wyrobów krzemiennych. W jaskini zamieszkiwało siedem taksonów nietoperzy, oraz różne bezkręgowce i pajęczaki. Temperatura oscyluje wokół 7 stopni.
Jaskinia jest udostępniona do zwiedzania, utworzono nawet rekonstrukcję obozowiska Neandertalczyów, a także platformę widokową na Dolinę Prądnika. Jaskinia nie jest oświetlona, otrzymaliśmy świeczki, a samo zwiedzanie przebiegało krócej niż w Jaskini Łokietka. Ogromne wrażenie robi widok z Góry Koronnej, dlatego szczególnie polecam odwiedziny tego miejsca osobom uwielbiającym piękno krajobrazu gór. Poza tym wejście, jak też zejście należy do dość trudnych.
Po takiej przeprawie (także podczas zejścia) warto odrobinę odpocząć, w sumie idąc spacerem w kierunku naszego miejsca noclegu. Po drodze ukazują się piękne widoki kolejnych znanych skał. U wylotu Wąwozu Smardzowickiego i Wąwozu Wrześnik widzimy zbudowaną z jurajskich wapieni skalistych Igłę Deotymy. Powstała ona w wyniku procesów krasowych. Nazwa pochodzi od pseudonimu artystycznego Jadwigi Łuszczewskiej, która kiedyś odwiedziła Park Ojcowski i mieszkała w jednej z zabytkowych willi -Willi 'Pod Koroną' nieopodal Igły i tutaj czerpała natchnienie dla swojej twórczości.


Igła Deotymy stoi dokładnie pomiędzy Skałami Panieńskimi, a Skałami Kawalerskimi. Tuż obok Igły Deotymy rosną ojcowskie brzozy, a sama Igła otoczona jest pnączami - winobluszczu, który na jesień przybiera mocno czerwony kolor. Pewnie wtedy jest to równie uroczy widok jak teraz, który jednocześnie mocno kontrastuje z wszechobecną w OPN zielenią. Idąc dalej kierujemy się już w górę rzeki Prądnik, docierając z powrotem do Jonaszówki.
Jest jeszcze w Parku Ojcowskim, kilka skalnych formacji, o których tutaj Wam nie napisałam, nie wszędzie pewnie udało się dotrzeć. Natomiast skały, które zrobiły na nas wrażenie, a obejrzeliśmy je przejeżdżając w kierunku Pieskowej Skały to Maczuga Herkulesa i Skała Werynhora.


16 komentarzy:

  1. Piękne zdjęcia i cudny wypad! W tamtych okolicach byłam niestety tylko raz, za to skradły moje serce na maxa :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Dziękuję. W ojcowie można się zakochać :) o tak!

      Usuń
  2. Byłam w Ojcowie, ale jeszcze w podstawówce. Sporo czasu już minęło :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. No niestety ja dopiero po raz pierwszy zobaczyłam taką naturę Małopolski:) coś pięknego :) wrócę tu na pewno.

      Usuń
  3. Jeszcze w Ojcowie nie byłam, mąż byłby zachwycony tym miejscem

    OdpowiedzUsuń
  4. Jeszcze mnie tam nie poniosło. Może kiedyś na stare lata...

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. W takie miejsca po prostu warto się wybrać :) Polecam Ci

      Usuń
  5. Zdecydowanie jest to miejsce dla nas, jeszcze nie byliśmy w ogóle w tych rejonach!

    OdpowiedzUsuń
  6. Hm tak sobię myślę, że jesienią też tam może całkiem nieźle wyglądać :D

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Tak, wyobrażasz sobie tą różnorodność barw? :D A zobacz zimą, prawie jak w górach :) super miejsce pewnie o każdej porze roku :)

      Usuń
  7. Piękne miejsce! Muszę w końcu się tam wybrać, bo od podstawówki słyszę o tej słynnej Maczudze! 🙈

    OdpowiedzUsuń
  8. W Parku Ojcowskim byłam raz i to naprawdę wiele lat temu. Wiem że kiedyś tam wrócę. Niesamowite widoki, przyroda i tyle atrakcji, które opisuje szybko to co dodatkowo mam nadzieję zmobilizuje mnie. Brawo za takie wędrówki z dziećmi!

    OdpowiedzUsuń
  9. Nie byłam jeszcze, a wybieramy się już kilka lat ;-)

    OdpowiedzUsuń

Dziękuję za Twój komentarz :)

Komentując wyrażasz zgodę na przetwarzanie danych, które są m.in. wykorzystywane w analizie statystyk poprzez Google Analytics. Blog nie zbiera w sposób automatyczny żadnych informacji, z wyjątkiem informacji zawartych w plikach cookies tak zwanych "ciasteczkach".

Znajdziesz mnie tutaj

Copyright © 2017 weekendownik