sobota, grudnia 26, 2015 0

świąteczny klimat w naszym domu


Mamy drugi Dzień Świąt Bożego Narodzenia i jest to ten moment kiedy znalazłam chwilę, aby opowiedzieć Wam o tegorocznych Świętach w naszym domu. W tym Roku jest dość wyjątkowo - spędzamy je w UK (i tak powinno być). Od kilku lat, odkąd mieszkamy tutaj jako rodzina - do tej pory tak naprawdę chętnie wracaliśmy do domów rodzinnych i nasze dotychczasowe świętowanie odbywało się w pewnym sensie w podróży. Były to bardzo miłe chwile, głównie ze względu na odwiedzanie najbliższych, ponieważ są osoby, z którymi mamy idealne relacje, i pomimo sporej odległości chcemy je nadal kontynuować.  Nasze przygotowania do świąt rozpoczęły się już w pierwszej połowie grudnia. Przede wszystkim nie mogliśmy się doczekać na wystrojenie domu i pomimo wcześniejszych planów kupna żywej choinki około 20 grudnia, pobiegliśmy po sztuczne drzewko, które moze jeszcze się przyda w innym roku... Ubieranie choineczki było wręcz uroczyste :), wesołe, z muzyką w tle i co najważniejsze - w trójkę.



W tym mijającym już roku naszym głównym założeniem było pięknie spędzić ten czas TYLKO w trójkę i tak naprawdę nam się to udało, w czym w dużej mierze pomógł fakt, że przechodziłam w tym momencie zapalenie gardła. W obawie o moją możność mówienia w następnym tygodniu (z racji zbliżającego się najważniejszego w tym roku dnia w życiu naszej rodzinki) - postanowiłam nigdzie nie dzwonić, oraz odmówić zaproszeń tutejszych przyjaciół. Co więcej zgodnie z planem, nie byłam obecna na portalach społecznościowych, na które zwykle dziennie przeznaczam około 2 godziny. Cały czas... i z całym szacunkiem dla moich chłopaków świetnie się bawiłam z moją rodziną. 




Ponieważ okres przedświąteczny i planowany poświąteczny, to szereg organizacji związanych z nasym ślubem - byłam w tym roku wyjątkowo wcześniej przygotowana do Bożego Narodzenia. Oczywiste jest więc, że tuż pzed Wigilią nie miałam wiele pracy, nawet ubranie naszego stołu Wigilijnego - to była zasługa mojego mężczyzny. W tym roku stołu specjanie nie dekorowałam, oprócz tradycyjnych elementów, czyli obowiązkowo - świecy zapalonej podczas wieczerzy, sianka włożonego pod obrus, czwartej zastawy, opłatka, owoców do podzielenia i oczywiście dwunatsu dań, które przygotowałam i na tej kolacji wigilijnej się znalazły. Wszystkie potrawy bardzo nam smakowały. Do ulubionych synka - należał barszcz czerwony, ryba po grecku, oraz sernik a ze świątecznych standardowo bigos. Nasz Kochany synek najadł się co nie miara! Mój faworyt to ostatecznie serniczek, który rozpływał się w ustach. Ważnym wydarzeniem było składanie życzeń z opłatkiem, ponieważ w tym roku synek samodzielnie łamał się z nami opłatkiem. Myślę, że w pewnym sensie zrozumiał istotę tej tradycji. 


Co było zaskoczeniem dla nas przed świętami otrzymaliśmy sporo niespodzianek w postaci - paczki od rodziny ze Słowacji, i ogromnej ilości listów i kartek (jak się okazało jeszcze dzisiaj, dokładnie taka sama ilość, jaką wysłaliśmy). Z każdej kartki cieszyliśmy się jak dzieci, podskakując do góry, a wszystkie życzenia wylądowały na parapecie przy oknie - co akurat jest tutejszą tradycją.. Kartek przybywało, a my dokładaliśmy je sukcesywnie. Oczywiście moich mężczyzn równie mocno radowała ogromna paczka jedzenia od dziadków Alexandra. Rzeczywiście największa frajda była przy rozpakowywaniu - również tym typowo świątecznym (wczorajszym, gdzie wydobywaliśmy swoje prezenty). Wszyscy dostaliśmy piękne prezenty od Mikołaja, które były naszymi drobnymi marzeniami i dokładnie zaplanowanymi, lecz także te ze Słowacji - niespodzianki, które ucieszyły nas podwójnie. Nie będę Wam pokazywała tutaj wszystkich, jakie znalazły się pod choinką, ale kilka, których zdobycie nie było łatwe postanowiłam Wam pokazać. 



Nasz synek stał się w święta Reniferkiem - i to już taka mała tradycja - bo odkąd spędza z Nami Święta Bożego Narodzenia (3 rok) - zawsze towarzyszy mu coś reniferkowego. W tym roku pod choinką znalazł się, a później na nim dumnie noszony był - sweterek reniferek z czerwonym nosem Rudolfa. Było to wydarzenie ogromne - gdyż Alexander od rozpakowywania prezentów aż do dzisiaj, kiedy włożył sweterek od babci, nie chciał Rudolfa z siebie zdjąć. Z wymarzonych prezentów ja otrzymałam aparat fotograficzny, który wybrałam głównie z myślą o rodzinie, aby móc wykonywać lepszej jakości zdjęcia, również te do bloga. :) Poza tym były różne prezenty dla synka, kupione już wcześniej z myślą o Nim, ale tez takie niespodzianki - jak np. drewniany statek (cały składany), który nas oczarował. Poszukując drewnianego gadżetu dla Alka nie natrafiliśmy na nic na tyle fajnego, aż do momentu, gdy ujrzeliśmy statek piracki - to był strzał w dziesiątkę! Poza tym wreszcie Tibor doczekał się repliki łuku huńskiego, na którym planuje już w cieplejszych porach roku powrócić do treningów. 


Ogromną niespodzianką dla mnie był prezent, którego nie mogłam dostać miesiąc przed świętami, z powodu wyprzedania z półek sklepowych, a później powróciła do asortymentu drogerii Superdrug, i do tego w promocyjnej cenie, maszynka do oczyszczania twarzy. Tym samym trafiła pod naszą choineczkę.  Święta, to nie tylko czas ucztowania, obdarowywania prezentami i objadania się. Święta, to przede wszystkim moment rodzinnego bycia razem, to czas wspólnego kolędowania, czas przebaczenia. To okres kiedy ja np. uświadomiłam sobie jak ważna jest dla mnie rodzina i bycie nią w pełni. Poza tym mieliśmy też swoje preludium w postaci rozmów tylko z najbliższymi i w tym roku była to długa, fantastyczna rozmowa z rodzicami i rodzeństwem mojego ukochanego. W tym czasie dosłownie, pokazaliśmy i opowiedzieliśmy sobie o wszystkim miłym z ostatnich dni. Świąteczny klimat w tym roku pachniał piernikami - pomimo, że skosztowałam z nich ze dwa, resztę zajadali chłopacy, kilka pozostało na choince. W święta, po długim czasie (gdyż nadal mamy dość ciepłą zimę) zapłonął ogień w kominku, który przyświecał świątecznie, a jego blask odbijał  się w bombkach zawieszonych na naszej domowej choince...



Brak komentarzy:

Prześlij komentarz

Dziękuję za Twój komentarz :)

Komentując wyrażasz zgodę na przetwarzanie danych, które są m.in. wykorzystywane w analizie statystyk poprzez Google Analytics. Blog nie zbiera w sposób automatyczny żadnych informacji, z wyjątkiem informacji zawartych w plikach cookies tak zwanych "ciasteczkach".

Znajdziesz mnie tutaj

Copyright © 2017 weekendownik