Ho, Ho, Ho Tyle o tym Świętym ostatnio się mówiło, że nawet ja o Nim
napiszę. Tak tradycyjnie i w UK też się pojawił. Po raz kolejny przekonałam
się, że Mikołaj istnieje... Każdy z nas był dzieckiem, i chyba każdy z nas
spotkał się ze Świętym Mikołajem, a to w domu, a to w świetlicy szkolnej..
Pamiętam dokładnie, jak będąc małą dziewczynką mój tata zapraszał wszystkich
kuzynów i kuzynki i wszyscy po równo pod choinką przystrojoną już na 6 grudnia
znajdowaliśmy paczki i słodycze... Od
Świętego Mikołaja. Tyle ostatnio bieganiny, poszukiwań, zakupów, obowiązków na
mnie spadło, że właściwie nie czekałam na żadnego Mikołaja.. A tu bach! Tak się
składa, że ja z moim partnerem jesteśmy zgodni jeśli chodzi o tradycję. W naszym
domu zawsze wesoło obchodzimy Mikołajki i jeszcze nie chodzi o przeżycia
naszego synka -bo na razie jest zbyt mały na zrozumienie kim Mikołaj jest, na
odbieranie pozytywnych wrażeń. W UK, gdzie żyjemy Mikołaj wcale nie przychodzi
bezpośrednio do dzieci, a skrada się po cichutku w nocy przez komin, i
większość prezentów zostawia w skarpetach zawieszonych na kominku. Mój Mikołaj
był bardzo hojny dla mnie w tym sezonie, dodatkowo większość prezentów mogłam
wybrać sama (ale były dwa, które dostałam tylko od Mikołaja). Obkupiłam naszą
trójeczkę, sukienki, buty, płaszczyki, koszule. Wszystko zaglądając tu i tam, a
przed szóstym grudnia po prostu padłam jak mucha, wyczerpana chodzeniem i
przymierzaniem, ale również sprzątaniem domu (niekoniecznie na święta, a na
inspekcję, którą standardowo, raz dorocznie,mieliśmy z agencji nieruchomości).
Niestety mój narzeczony nie pozwolił mi już nic więcej robić (mam sobie
wypoczywać). Nie musiałam nic mówić, a obiecałam sobie, że będę piekła
ciasteczka. U nas w domu nie ma tradycji pieczenia pierniczków - co robią
prawie wszyscy moi znajomi. Ani my z Tiborem, ani nasze rodziny ich nie lubią.
Odkryłam jednak ostatnio wspaniały przepis na ciastka, które pewnie zrobię i po
tej próbie podzielę się z Wami tym przepisem. Ja to mam jednak fajnego faceta,
ma wyobraźnię, w czym jesteśmy w pełni zgodni, dba o rodzinę i do tego zawsze
jest wesoło. :) Dlatego 6 grudnia był wyjątkowy. Niestety noc z 5 na 6 grudnia
idealna dla nas nie była, bo co cztery godziny podawałam Alexandrowi, który
gorączkował paracetamol. Po nocy było lepiej, a później w ciągu dnia to już
naprawdę wesoło. Wszyscy dostaliśmy drobiazgi od Mikołaja, symboliczne.
Najbardziej cieszy w domu widok przystrojonego salonu. Mam w tym także swój
udział. Przygotowywaliśmy a Alkiem dwa wieczory pod rząd prosty papierowy
kalendarz dla taty, w którym w woreczku znajdują się na każdy dzień Adwentu dla
Niego pytania odnośnie naszej rodzinki. Alek przytrzymywał mi wstążeczkę, a ja
zawieszałam woreczki na niej. Może właśnie te pytania spowodowały, że w tym
roku tatuś (a nie mamusia) zajął się tak dobrze Mikołajem :)
Na wesoło..
Jasiu pisze list do Świętego Mikołaja . - Mikołaju przynieś mi braciszka.
Mikołaj odpowiada. - Przyślij mi mamusię.
Jasio do mamy -Mamusiu, to prawda, że dzieci przynosi bocian? - Tak synku.
- A Świety Mikołaj przynosi prezenty? - Tak Jasiu. - A Ty gotujesz, sprzątasz i
robisz zakupy? - Tak skarbie. - To właściwie po co trzymamy tatę?
List do Św. Mikołaja. Drogi Mikołaju! Kiedy pisałam do Ciebie ostatnim razem,
prosiłam Ciebie o rodzeństwo. W tym roku możesz je zabrać, a mi dać kosmetyki.
XX