Doczekaliśmy się kulminacyjnego momentu jesieni, i ważnego dnia pewnie już teraz nie tylko w UK. Tutaj naprawdę ten dzień jest hucznie obchodzony, za oknami fajerwerki, dokładnie tak, jak w Sylwestra. Wybraliśmy się do Centrum Miasta na zakupy, głównie z okazji moich zbliżających się urodzin, abym mogła odnaleźć dla siebie coś ciekawego, bo w tym roku nie mam specjalnych wymagań, mam za to inny plan, który pragnę zrealizować w najbliższym czasie. Poza tym zbliża się czas sporych wydatków związanych nie tylko ze świętami.:) Musimy się przygotować do zbliżającego się końca roku.. Niestety nie zdradzę tutaj więcej, ponieważ chcę, aby było to dla Was wspaniałym zaskoczeniem. Za to mogę zdradzić, że już na dzień dzisiejszy stałam się posiadaczką nowej, ciekawej torebki.. A może jeszcze coś mi się sięgnie za klika dni? W każdym razie ja tak zauroczona klimatem Halloween panującym w naszym mieście na ulicach i w centrach handlowych, wiadomo -malowane dzieci, przeróżne dziwadła straszące z nienacka, i kolejki do sesji fotograficznych, postanowiłam zaakcentować ten wieczór także dla nas. Właściwie chciałam zrobić coś dla naszego Alexandra, który w roku ubiegłym był jeszcze dość mały, i z kolei koniec października spędziliśmy na Słowacji, gdzie Halloween mieliśmy bardziej kameralny. Tam ten dzień nie jest obchodzony z taką pompą, jak tutaj w Irlandii Północnej.
W tym roku wydobyłam dla synka strój stworka, który kiedyś kupiłam w mojej pracy, jest idealny w rozmiarze. Teraz większość strojów dla małych dzieci to ubrania w stylu śpioch z wzorem szkieletu, które mi za bardzo nie przypadają do gustu, więc widząc ten styl za jedyne kilka funtów nawet do niego nie podchodziłam. Za to do naszego wdzianka dołączone były specjalna opaska i spodnie, których ze względu na deszczową pogodę postanowiłam nie zakładać synkowi. Tak naprawdę wieczorem zaraz po rozmowie telefonicznej z moja Przyjaciółką wyruszyliśmy jeszcze raz na miasto, gdzie obserwując przebierańców stojących przy lokalach towarzyskich zauważyłam, że święto pomału przeradza się w paradę ekshibicjonizmu doprawionego sporą ilością seksizmu. Oczywiście zgodnie z tradycją odrobinę niesmacznego, jak na Halloween przystało, jak dla mnie zbyt wulgarnego. Mam wrażenie, że ten pęd zwrócenia na siebie uwagi, poszedł już raczej w kierunku prześcigania się w obnażaniu swojego ciała. Ciekawe z jakiego kraju pochodzą te Czarownice? :) No z pewnością z UK, bo tutaj sztukę strojenia się, tzw. 'pindrowania' w makijażu i fryzurach kobiety opanowały od małego. Niestety Polki, które zamieszkują okolicę od dłuższego czasu i próbują się 'resocjalizować' od swoich polskich tradycji, wyglądają przy rodowitych mieszkankach jak tanie duplikaty występujące w roli drugoplanowej. Za to lepiej sprawa ma się w kwestii kulinarnej, bo potrafią oczarować jedzeniem na party. Ponoć w domach większości Irysek piekarnik z płytą w kuchni stoi tylko jako klasyczny wystrój, czyli krótko mówiąc - ozdoba.
Do serca mężczyzny droga wiedzie przez żołądek. Ale czy to wystarczy w związku? Jedno jest pewne, niezależnie od ilości i rodzaju makijażu, czy ubrania wszyscy dziś się bawią, nawet MY. U nas w domu użyłam swojej 'magicznej różdżki', mojej ręki z paletą barw na włosach synka, oraz przygotowując smakołyki na talerzu. One czekają na odwiedzających, ale też na naszego kochanego potworka, żeby pozwolił rodzicom na same przyjemności dziś wieczorem i szybciutko poszedł spać. Rodzice mają magiczne plany na wieczór.