niedziela, czerwca 15, 2014 0

Czapka



Mój synek to jest po prostu super artysta! Czapka na głowę, i już po czapce, zdejmuje i śmieje się od ucha do ucha. No tak, ale ile można siedzieć w takiej czapce, jeżeli dookoła tyle pięknych widoków, ciekawych zakątków, zielono wszędzie. Wszystko byłoby do przyjęcia, gdyby nie przeogromne słońce, które zaraz po wystawieniu głowy zza ramy wózka też nie pozwala konkretnie się rozejrzeć.. Nie pozostaje nic innego jak powygłupiać się trochę, uśmiechnąć do mamy, a tu czapeczka w boczek -głowa lata we wszystkich kierunkach... Mama pięknie się uśmiecha, załączyła muzykę w swoim sprzęcie, więc można się bardziej rozkręcić. Czapka już wiruje w ręce, i bęc -już jest na ziemi! :) O nieee! Mama łapie czapkę, i znów czapka na głowie.. A tak sobie nią pokręcę, i trochę się powiercę.. Po co płakać i się wysilać, lepiej poskakać nogami w rytm muzyki. Jest wesoło, mama roześmiana, tym razem na pewno się uda. Jeszcze kilka ruchów iiii. No i kilka podejść trochę męczy, oczka jakoś tak się kleją, och jak gorąco, i znów ta czapka na głowie. Ech nie chce się jej nawet wziąć w ręce, jednak lepiej zając się swoim  soczkiem. Uśmiech wysłany do mamy, i już nawet nie trzeba martwic się o czapkę :)



Po wczorajszym party dla Alexandra z okazji ukończenia przez Niego pierwszego roku czekały na mnie sterty naczyń na dzień dobry. A dzień zapowiada się słoneczny i bardzo gorący, więc musimy się pospieszyć. Po sprzątnięciu rozgardiaszu wyszliśmy na spacer, tym razem w zupełnie innym kierunku niż zwykle. Po drodze spotkaliśmy Panów na boisku grających w piłkę nożną, później dwie kozy uwiązane przy domu do drzew, na sam koniec konie w niewielkiej zagrodzie. Alexander z zaciekawieniem przyglądał się stworzeniom, które wyłaniały się na naszej drodze. No może tylko nie wtedy, gdy czapka na to nie pozwalała... :)






Znajdziesz mnie tutaj

Copyright © 2017 weekendownik