piątek, grudnia 06, 2013 0

nasz Mikołajek!





Czy do Was też przybył? Mikołaj obiecał, że przyjdzie i na pewno o Nikim nie zapomni. A może dlatego o nas pamiętał, bo bardzo na Niego czekaliśmy...? No na Jego przybycie wystroiliśmy ładnie domek, i jakoś tak miło i wesoło się zrobiło. Zewsząd zielone roślinki widać. Mamusia mówi, że choinki jeszcze nie ubieramy w domku, bo zrobimy to bliżej Świąt. No a ja dzisiaj dowiedziałem się co to takiego ta choinka. Ma zielone igiełki, i pięknie błyszczy. Widziałem takie drzewko, gdy odwiedziliśmy Mikołaja, w Jego siedzibie w naszym mieście. Santa Claus, bo takie imię nosi ten nasz Mikołaj, przybył w specjalnym powozie, takich dużych saniach, i pomogły Mu w tym Reniferki. A to było tak. Kiedy się obudziłem rano, poczułem, że na głowie coś mi wyrosło. Trochę się przestraszyłem, bo to było dość ciężkie. Ale Mamusia zaraz mnie wzięła ze sobą do naszej łazienki i zobaczyłem tam reniferka. Mamusia powiedziała, że to ja... Potem jak jedliśmy śniadanko, to w mojej leżakowni Pan Mikołaj zostawił taki czerwony papierek. Tatuś przeczytał go głośno, po czym okazało się, że to dla mnie. Napisane było, że mam nosić tego reniferka-czapkowego, bo przybywając do UK, Mikołaj przywiózł trochę chłodu. Obiecał, że jeśli Mu się uda, to sprawi mróz i śnieżek. Otrzymaliśmy też zaproszenie do namiotu Santa Claus, aby się z Nim spotkać. Tak właściwie, to zastanawiam się po co tyle u nas strojenia, skoro wpadł tylko na chwilkę, i nawet Go tu nie widziałem...? Mamusia mówi, że Go spotkała, jak wleciał przez otwarte okno, na tym swoim pojeździe. Jak zwykle przespałem tą wizytację, bo śpię o kilka godzin więcej od moich Rodziców. Ten szybki Mikołaj zostawił na naszym stole kilka prezencików.

Tatuś pokazywał mi swojego reniferka stołowego, a mamusia włożyła do Niego swoją jemiołę, która niby jest Jej symboliczną roślinką. Santa wiedział, że lubimy słodycze zajadać. W lodóweczce mama znalazła mój nowy deserek. Już nie wspomnę ile Rodzice zjedli czekoladek, jakieś puddingi, ptasie mleczka. Sam nie wiem co to te smakołyki, ale jak ja to zobaczyłem, to zaraz wołałem, że też jestem głodny! Potem mama ubrała mnie w reniferkowe ubranka, reniferek na główkę, i pędziliśmy samochodem przez miasto. Wiecie co? Takiego domku, i tylu gości to ja jeszcze w życiu nie widziałem! No i ten Mikołaj, taki duży Pan na czasie, wystrojony w niespotykane ciuchy. Siedziałem na Jego kolanach, i dużo ze mną rozmawiał, a potem jakiś Jego pomocnik zrobił Nam zdjęcie, na pamiątkę. Jak je zobaczyłem, to nie chciałem mamie oddać. W końcu po uzgodnieniu, że będzie stało nad kominkiem - puściłem je, aby schowała w bezpieczne miejsce, czyli do Jej mega-wielkiej torebki. Zresztą, pewnie i tak nie miałbym czasu za długo się sobie przyglądać, bo jak wyszliśmy z namiotu to ja już naoglądałem się tylu ciekawych rzeczy, że aż się zmęczyłem i potem zasnąłem. Zanim to się stało, rodzice atakowali mnie aparatem fotograficznym, raz mamuś, raz tatuś. 


Na tych foteczkach widać wszystkich, którzy osiedlili się w tym ogródku zaraz po przylocie Santa. Ja tam wolę z moimi Rodzicami w cieplutkim domku. Tam tyle śniegu było, że mi taki reniferek nie wystarczy na głowie. Im to ja się wcale nie dziwię, że tam buszują. Oni mają takie futerka na całym ciele nałożone... Pewnie u nas byłoby im za gorąco. Zapomniałbym jeszcze dodać, że właśnie tam zobaczyłem i dotykałem to co się nazywa choinka. Potem zasnąłem i to było ostatnie co widziałem. Ale i tak świetnie się spisałem, bo na ostatniej wycieczce zasnąłem dużo wcześniej, i nie zobaczyłem wielkiej choinki w Centrum Miasta! No jeśli chodzi o spanie to ja jestem takim śpiochem za moim Tatą. Mama mówi, że i tak Go przebijam. Powiem Wam, że fajny ten Nasz Mikołajek był.... A teraz po malutku szykuję się do spania. Mam nadzieję, że tej nocy, zgodnie z obietnicą Mikołaja przyśnią mi się jakieś futrzaki i choineczka obowiązkowo. Taka błyszcząca, że ochhhh.... DOBRANOC

Reniferek

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz

Dziękuję za Twój komentarz :)

Komentując wyrażasz zgodę na przetwarzanie danych, które są m.in. wykorzystywane w analizie statystyk poprzez Google Analytics. Blog nie zbiera w sposób automatyczny żadnych informacji, z wyjątkiem informacji zawartych w plikach cookies tak zwanych "ciasteczkach".

Znajdziesz mnie tutaj

Copyright © 2017 weekendownik