piątek, sierpnia 31, 2018 14

rodzinka w kinie - "Krzysiu, gdzie jesteś?"


5
Rzadko recenzuję filmy, a jeśli już mi się to przytrafia - są to ekranizacje kinowe i produkcje, które mnie bardzo wzruszyły, lub doprowadziły do śmiechu. Tym razem odwiedziliśmy polskie Multikino, gdzie w repertuarze poszukiwaliśmy filmu rodzinnego. Choć nigdy nie byłam wielką fanką żółciutkiego Disney'owskiego Kubusia Puchatka (zdecydowanie bardziej lubię Misia Paddingtona), postanowiłam ucieszyć moje dziecko i tym samym nieświadomie sprawiłam sobie też ogromną radość.

Oryginalny tytuł tego amerykańskiego filmu "Christopher Robin" w reżyserii  Marca Forstera swoją premierę w Polsce miał 17 sierpnia, więc skorzystaliśmy z okazji pobytu w Polsce, i udało się zobaczyć tę premierę razem w trójeczkę, świetnie się bawiąc i relaksując. Film należy do kategorii familijnych i jestem wręcz pewna, że nie ma osoby, której by nie zachwycił. Sama oglądając go przez moment stałam się dzieckiem. Za to mój pięciolatek z zaciekawieniem obejrzał cały 103 minutowy film. Otóż najmłodsza część widzów pewnie pozna dzięki tej ekranizacji potęgę przyjaźni. Czego z filmu nauczyliśmy się my dorośli? To trochę taka lekcja, pewne przypomnienie o tym, że czasem warto zachować w sobie (lub czasem wypuścić z siebie) dziecko. "Czasem trzeba po prostu nie robić nic", pozwolić, aby rzeczy same się działy..


Co w filmie urzeka? Mnie na pewno to, co niektórzy widzowie oceniają jako minus tej adaptacji, a mianowicie wygląd zwierzakowej części bohaterów. Kubuś Puchatek jest mniej żółciutki, a bardziej beżowy, tygrysek nie jest jaskrawo pomarańczowy, a prosiaczek już nie tak różowy. Kłapouchy zdecydowanie jest jeszcze bardziej ponury. Zwierzaki wyglądają jakby przez wiele lat zostały porzucone, i żyły tak w Stuwiekowym Lesie (nie ma tu Stumilowego Lasu), i tak, jakby czekały na Krzysia. No właśnie, a co z tytułowym bohaterem? Krzysiu stał się dorosłym mężczyzną i założył rodzinę. Choć bardzo ją kocha, najwięcej czasu poświęca pracy zawodowej, przez co nie ma nawet wytchnienia, i nie ma dla Niego możliwości jeździć z bliskimi na wieś... gdzie tak naprawdę wciąż  w drugiej części lasu żyją Jego przyjaciele, o których zapomniał. Gdzie wybrały się Jego żona z córką.

 To Kubuś, tęskniący za swoim opiekunem wypowiada frazę: "Krzysiu, gdzie  jesteś" i rzeczywiście udaje mu się odnaleźć Krzysia, już dużego, i tylko On Kubuś wciąż widzi w nim dawnego chłopca. Inne zwierzątka mają wątpliwości, ale Kubuś wciąż wierzy, że to ten sam chłopczyk, z którym dawniej spędzał czas. Okazuje się, że tak jednak jest, mimo problemów, i bardzo czasochłonnej pracy Krzysiu postanawia zabawić całą gromadkę, i przy okazji, nie planując, odwiedza też swoją rodzinkę (żonę i córkę), które własnie tutaj wypoczywają. Jak potoczą się losy Krzysia, jaką rolę odegrają zwierzaki, i jak wygląda, a nawet pod wpływem emocji zmienia się las Stuwiekowy.. dowiecie się z filmu.

Jak dla mnie film utrzymany w starym tonie, z klasycznymi ubraniami aktorów, z ważnymi przesłankami wziętymi z dziada, pradziada. Przy tym wszystkim całość tak jest skomponowana, że można bez problemu odnieść się do książki. Wszystko tutaj się zgadza, i można mieć takie wrażenie, że opowieść trwa nieskończenie i niezmiennie. Kubuś jest wciąż ten sam, o maleńkim rozumku, ale też Jego słowa posiadają prostą lecz wielką mądrość.
Znakomite role główne, z wdziękiem odegrana rola kobieca Hayley Atwell, no i oczywiście - Ewan McGregor jako Krzyś. Pluszaki nieco umorusane, świetnie się spisały. Pobrykały, poskakały, i wprawiły w radość niejednego widza. Świetna ich animacja. Film jest zabawny, momentami wzruszający, ale ciekawy od początku do końca. Żałuję, że nie widziałam ubiegłorocznego "Żegnaj Christopher Robin". Te filmy po prostu ogląda się z wielką wrażliwością. Polecam na rodzinny wypad.


14 komentarzy:

  1. Ukochany pluszak córki to Kubuś. Mimo, że bajki jakoś nigdy specjalnie nie oglądała to film bardzo chce zobaczyć :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. I słusznie, ja Kubusia nie czytałam chętnie, jakoś tak przesłodzone dla mnie było. Stąd też moje dziecko nie interesuje się tą bajką za bardzo. Jednak film okazał się bardzo trafny w wyborze i po prostu piękny.

      Usuń
  2. My, póki co, czekamy, aż nam w okolicy kino wybudują :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Ups. Oby, oby! A film polecam, bo spodoba się i młodszym i starszym :) pozdrawiam Kasiu

      Usuń
  3. Już nie mogę doczekać się tego filmu na dvd. Do kina raczej nie damy rady zajrzeć.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. My też kupimy sobie DVd, bo lubimy odświeżać w pamięci dobre filmy :)

      Usuń
  4. Ale piękna recenzja :) na pewno obejrzę tą produkcję, bo bardzo lubię bajki jak i filmy od Disneya :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. My też lubimy wszystkie produkcje Disney'a :) Pozdrowienia!

      Usuń
  5. Nabrałam chęci, aby wraz z rodzinką obejrzeć ten film. :)

    OdpowiedzUsuń
  6. Słyszałam o tym filmie, ale szczerze nie zwróciłam w ogóle uwagi jednak po tej recenzji koniecznie kupię DVD ;) Lubię takie piękne historie :)

    OdpowiedzUsuń

Dziękuję za Twój komentarz :)

Komentując wyrażasz zgodę na przetwarzanie danych, które są m.in. wykorzystywane w analizie statystyk poprzez Google Analytics. Blog nie zbiera w sposób automatyczny żadnych informacji, z wyjątkiem informacji zawartych w plikach cookies tak zwanych "ciasteczkach".

Znajdziesz mnie tutaj

Copyright © 2017 weekendownik