Właściwie znów stało się tradycją, od czasu, gdy w mojej kuchni pojawiła się kolejna książka kucharska Lidl, że podrzucam mojemu mężowi do pracy małe, słodkie co nieco. Jest też taki dzień w tygodniu, kiedy On rozpoczyna swój maraton zawodowy i ja wówczas jestem już dobrze przygotowana. Z kolei weekend jest takim momentem, kiedy przygotowuję kolejną nowość dla naszych podniebień, zazwyczaj deser, lub ciasto. W ten sposób potrzeby wszystkich domowników na węglowodany zostają w pełni zaspokojone. Tym razem zapach drożdżowego ciasta unosił się w całym domu i przyciągnął wszystkich do kuchni. Drożdżówki na drugie śniadanie są najlepszą aromatyczną niespodzianką, wraz z promieniami wiosennego słońca. Przyznajcie się, na pewno zdarzyło się Wam jeść drożdżówkę jeszcze na ciepło? No tak, przecież nie będziemy czekać aż wystygną, a poza tym jest ich sporo, więc zostanie jeszcze kilka sztuk na potem. Dzisiaj podrzucam przepis na rozpływające się w ustach jagodzianki, które jak dla mnie najlepsze są bez polewy. Za to dla synka, na specjalne życzenie - maznęłam żółtym lukrem. Tak właśnie czekamy na Wielkanoc, a ja notuję listę potraw na świąteczny stół. Dodam tylko, że te jagodzianki są idealnie na piknik, lub jako prowiant podczas podróży. Jagodzianki wg Pawła Małeckiego - sposób wykonania. Smacznego!
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz
Dziękuję za Twój komentarz :)
Komentując wyrażasz zgodę na przetwarzanie danych, które są m.in. wykorzystywane w analizie statystyk poprzez Google Analytics. Blog nie zbiera w sposób automatyczny żadnych informacji, z wyjątkiem informacji zawartych w plikach cookies tak zwanych "ciasteczkach".