sobota, kwietnia 23, 2016 0

ślub nasz wielki dzień - zaproszenia ślubne



Pierwszym krokiem w kierunku organizacji ślubnu, który tak naprawdę podjęłam po zakupie przez nas obrączek, wyborze kościoła, lokalu oraz sukienki ślubnej - był zakup zaproszeń ślubnych, czyli znalezienie firmy, która przygotuje nam zaproszenia na nasz ślub. W dzisiejszym artykule z cyklu Ślub - nasz wielki dzień napiszę Wam właśnie o kartach wysyłanych do gości w celu zaproszenia Ich na Waszą uroczystość ślubną. Zaproszenia Ślubne. Nie wiedziałam jeszcze jakie dokładnie będą to zaproszenia, jednak wiedziałam dla ilu osób i Kto będzie ich adresatem. Myślę, że przy doborze zaproszeń ślubnych w naszym przypadku na pewno głównym celem było dopasowanie ich do osób z kilku krajów i możliwość dostarczenia ich przez drukarnię na adresy zagraniczne. W pewnym momencie oragnizacji, którą głównie zajmowałam się ja pojawiła się też myśl o zorganizowaniu zaproszeń w bardzo ciekawym stylu - a mianowicie będących indywidualnie wydrukowaną mapą naszego związku, na zasadzie - Ona Polka, On Węgier, poznali się w Połnocnej Irlandii. Jednak po zapoznaniu się z czasem wykonania i po przemyśleniu za i przeciw (m. in. więcej tekstu do przetłumaczenia) dla własnego spokoju i wygody wybraliśmy opcję innego zaproszenia zgodnie z drugim podstawowym celem zaproszenia. Prostota w wyrazie była najistotniejszym argumentem. Ponieważ oboje z mężem lubimy klasyczne i wyraziste zdobienia a także konkretny przekaz, zdecydowaliśmy się na podstawowy tekst, z elegancką czcionką. Za to według nas co dodało sporo efektu - z bardziej ożywionymi barwami i wzorem wierzchniej karty. Jakoś tak złożyło się, że już od dawna jestem zwolenniczką ornamentów ludowych, przeróżnych. A w związku z tym, że i czas sprzyjający na takie zdobienia był (Wielkanoc), oraz miejsce ślubu też idelnie współgrające z wystrojem ludowym (Karczma Kujawska) - to właśnie ludowe zdobienia znalazły się na naszych zaproszeniach ślubnych. 

Piękne karty łączące w sobie elegancję, nowoczesność i sporo tradycji - to coś idealnego dla nas. Całość przewiązana kokardą w białym kolorze - to zaproszenia, które wszystkim bardzo się spodobały, usłyszeliśmy wiele miłych komentarzy również ze strony naszej węgierskiej rodziny. Także powiadomienia wykonane były na tym samym papierze i z tym samym wzorem. Dodatkowo wspomnę, że dzień naszego ślubu obfitował w piękne słońce i nasi goście, którzy rzeczywiście przybyli na ślub - dokładnie to dostrzegli, gdyż Karczma, wraz z całym wystrojem i wiszącymi ornamentami ludowymi wyglądała właśnie podobnie - jak barwne zaproszenia, posłane do adresatów przez nas. Przyznam się Wam, że w ogóle nie zamierzałam stworzyć żadnych współgrających ze sobą dodatków. Podobały mi się zupełnie inne kwiaty do kościoła, inne na bukiet ślubny, inne włożone w torcie. Myślę, że takie ideały nie wyglądają wcale dobrze - podoba mi się odrobina zróżnicowania. Poza tym uważam, że wystrój w lokalu można robić, jeśli  jest to 'goły' klasyczny lokal (restauracja) i gdy nie ma ona swojego własnego image. Tutaj idealnie trafiliśmy na Karczmę - zawsze ciekawie przystrojoną. A zaproszenia - wkomponowały się świetnie do całości. Nasze zaproszenia i zawiadomienia zamawialiśmy przez internet na stronie Decorisus.pl , gdzie naprawdę znajdziecie przeogromny i zróżnicowany wybór wzorów, możecie też dopasować inne dodatki, m.in. winietki, czy nawet księgę gości. Ja na tej stronce właśnie dokonałam wyboru zaproszeń, z których wykonania jestem bardzo zadowolona. Podstawowym krokiem, który należy zrobić, aby kupić zaproszenia to zamówienie. Oczywiście większość firm graficznych, również Decorisus.pl, narzuca minimalne ilości, których należy przestrzegać przy zamówieniach. My w przypadku ślubu kościelnego zmieściliśmy się w tych 'widełkach'. Jeśli jednak planujecie ślub z naprawdę niewielką liczbą gości - to przypuszczalnie będziecie musieli poszukać zaproszeń na innej stronce, lub na własną rękę w sklepach papierniczych. 


Nasze zamówienie tak naprawdę trochę odbiegało od standardowych ponieważ musieliśmy w specjalnej rubryce wpisać odrębną treść zaproszeń i zawiadomień w języku węgierskim. Z takich ciekawostek zdradzę Wam też, że zaproszenia tradycyjne węgierskie pisane są inaczej od tych polskich. ale my postanowiliśmy stworzyć je w stylu polskim - gdyż według nas obojga brzmiały i wyglądały bardziej elegancko i czytelnie. Jedyna różnica polegała na wpisaniu w innej kolejnosci naszych imion i nazwisk. Na węgierskich pierwsze pojawiło się nazwisko, a drugie imię. W trakcie projektowania pojawiło się kilka poprawek, które udało nam się w porę wyłapać i nanieść te zmiany zanim doszło do wydruku i wysyłki. Oczywiście macie kilka dni na takie zmiany i możecie sami operować tymi poprawkami poprzez edytownie plików przesyłanych do Was z biura Decorisus.pl. Wiadomo jednak, że im szybciej stworzycie poprawną wersję ostateczną - tym szybciej zaproszenia dotrą do Was i do Waszych gości. 


My żyjąc za granicą zdecydowliśmy się na przyspieszenie druku i wykupiliśmy mozliwość ekspresowego wykonania naszych zaproszeń, dzięki czemu zyskaliśmy na pewno tydzień do przodu w przesyłce i nasi zaproszeni goście otrzymali miesiąc wcześniej karty. Tak naprawdę jeszcze na dwa miesiące przed ślubem nie wiedzieliśmy Kto np. z cześci słowackiej rodziny będzie w stanie do nas dotrzeć, i czy w takim wypadku nie zapraszamy wiekszości tej cześci rodziny do Polski. Poza tym dla nas najlepszym rozwiązniem okazało się, aby zaproszenia najpierw przyszły do nas, a dopiero później do adresatów. Przy wypisywaniu kart i pakowaniu w koperty uznaliśmy też, że lepiej będzie zapakować zaproszenia w jeszcze jedną większą kopertę - gdyż przechodzą one przez kilka biur pocztowych w różnych miastach i mogą zostać przybrudzone. To dodatkowo zwiększyło koszty - jednak pozwoliło na dotarcie ich w stanie nienaruszonym do adresatów. 


Aktualna cena zaproszeń i zawiadomień za sztukę to - 3,80 zł (koperta, karta, wstażka i etykietka)

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz

Dziękuję za Twój komentarz :)

Komentując wyrażasz zgodę na przetwarzanie danych, które są m.in. wykorzystywane w analizie statystyk poprzez Google Analytics. Blog nie zbiera w sposób automatyczny żadnych informacji, z wyjątkiem informacji zawartych w plikach cookies tak zwanych "ciasteczkach".

Znajdziesz mnie tutaj

Copyright © 2017 weekendownik