piątek, sierpnia 15, 2014 0

nasze serca



Stół to serce naszego domu..  I to właśnie dzisiaj skumulowały się spotkania przy nim.. Nawet ja przeniosłam się na blat naszego cudownego, rodzinnego stołu ze swoimi osobistymi bibelotami i  rozłożyłam się z nimi do późnego wieczora... A co wchodzi w skład tych detali? Oczywiście na pierwszym miejscu mój kalendarz ptaki, z którym się nie rozstaję, laptop, do którego zaglądam każdego dnia, poza tym książka -obecnie taka bardzo osobista. Na stole leży kilka czasopism, w tym dwa polskie, zaległa prasa, której nie przeczytałam już od dwóch tygodni... tyle się działo ostatnio, że nie zdążyłam. :) Tyle spotkań ze znajomymi, wycieczki, zakupy, spacery.. Na stole kulminacyjne miejsce w nowiutkim wielkim, szklanym wazonie :) zajmują kwiaty, które przyciągają mnie jak magnes, właściwie zapomniałam jak bardzo je lubię... Są takie naturalne, i dają mi odczuć, że lato się jeszcze nie skończyło :) Choć za oknem typowo wczesno-jesienna pogoda, w moim sercu wielka radość i nadzieja. Czekałam już od kilku tygodni i myślałam, wspominałam... O osobach, których mi już brakuje. I tak dwie spontaniczne rozmowy, po powrocie naszych przyjaciół z urlopu, i po wyzdrowieniu Ich Synka i naszego Tibora.. Wreszcie..! :) Cudowne popołudnie! Mam takie maleńkie marzenie, aby ta żółć na naszym stole żyła choćby tak długo, jak moje ostatnie myśli o spotkaniu z Nimi.. Przyjaźnie upłynął nam dzień, z pogodnymi osobami... Uśmiech Miłoszka, radość mojej koleżanki, i wygłupy Alka to trzy dawki optymizmu... Do tego wieczór z moją rodzinką...  i zakupy z których przywieźliśmy pidżamkę, bluzę, i dresik dla naszego Szkrabka. A słoneczniki już pięknie rozkładają płatki w nowym wazonie, prezencie od naszych gości :)


Znajdziesz mnie tutaj

Copyright © 2017 weekendownik