wtorek, lipca 15, 2014 0

Belfast Gardens - mały podróżnik ;)

Jedziemy, jedziemy, jedziemy dziś na zakupy smakowitości wegierskich do Belfastu. Tibora brat odkrył już jakiś czas temu sklep z artykułami węgierskimi. Słowackie, polskie jedzenie i prasę a nawet niektóre leki mamy na co dzień i często kupujemy w Ballymenie. Ale brak nam takich potraw, które lubimy jeść podczas urlopu w domu. Ja z nich najbardziej lubię kiełbasę wędzoną z dodatkiem papryki, która smakiem przypomina polską, jednak jest bardziej krucha i doprawiona, wyczuwam w niej samo mięso. Pojechaliśmy po obiedzie, gdy trochę się wypogodziło i od razu po dotarciu do miasta, idąc spacerem przez Botanic Garden poszliśmy na zakupy. 



Byliśmy pierwszy raz w tym sklepie, a teraz będziemy jeździli częściej. Kiedy węgierska część naszej ekipy gromadziła koszyk, ja przeglądałam półki z dodatkami do domu i z prasą. Spodobało mi się kilka wyrobów, z ludowymi akcentami -malunkami na wierzchu. Stojaczek na serwetki, młyneczki do przypraw, dzbanuszki i garnuszki. W dziale prasy dzieciecej wybrałam książeczkę w języku węgierskim dla Alexandra, którą postanowił jednak sprezentować bratankowi Jego Wujek i dorzucił do tego bajeczkę na Dvd - Krecik.  Po załadowaniu toreb przeszliśmy wzdłuż miast do auta. Pod koniec tej ulicy nasze drogi rozeszły się na jakiś czas. Dobrym akcentem dnia dzisiejszego dla naszych towarzyszy było z pewnością sushi, na które się wybrali. Japońskiego jedzenia mój mężczyzna nie lubi i ja również go prawie wcale nie jadam. Za to nasza trójeczka podziwiała uroki Ogrodu Botanicznego z przekąskami, które zabraliśmy z domu. 


Dokładnie tak, jak planowaliśmy kilka miesięcy temu, powróciliśmy tutaj, gdy kwiaty w pełni rozkwitły. Szczególnie w ogrodzie różanym, wszystkie kwiaty zachwycają swoim zapachem i wyglądem. Nawet męska część naszej ekipy wąchała niektóre odmiany. Wszyscy, włącznie z tymi 'najedzonymi' japońskimi rarytasami, spacerowaliśmy po ogrodzie. Bardzo spodobała nam się róża o zabawnej nazwie Sexy Rexy, która na tle pozostałych odmian wyglądała cudownie i nieco odmiennie. 

Bardzo mnie oczarowała ta odmiana, delikatnie pachnąca, o dość krótkich łodygach, i pięknym równie subtelnym kolorze bladoróżowym. Oczywiście musiałam sfotografować to zjawisko. Przyznam się, że takiej róży nie widziałam nigdy, a teraz jestem pod Jej wielkim wrażeniem. Były też moje ulubione odmiany, które widziałam już niejednokrotnie, a które pachną bardzo intensywnie. Na koniec w pobliskim placu zabaw wszystkie 'dzieci' się wyszalały ;)…


Znajdziesz mnie tutaj

Copyright © 2017 weekendownik