środa, grudnia 18, 2013 2

Nowe Życie Emigracja




22 marca 2012 roku piękny dzień, piękne samopoczucie, piękna Dusza. Moja koleżanka zabrała mnie ze sobą na wczasy do Północnej Irlandii, gdzie mieszka. Prawdę powiedziawszy wyciągnęła mnie siłą z Polski, w której moje życie było takie zwykłe, poukładane, a dodatkowo po śmierci mamy smutne. Opuściłam też moją babcię -jedyną bliską Rodzinę, którą mam i przyjaciół nie wiedząc, że właśnie wyznaczam sobie nowy rozdział w życiu i miejsce w którym zostanę nie tylko na dwa tygodnie, a na znacznie dłużej. Zapomniałam o chorobie, którą niedawno przeszłam, odłożyłam pracę i ruszyłam nie wiedząc jeszcze, że w największą przygodę mojego życia. I może tak miało być, bo jeśli robimy coś dla Kogoś - to potem niespodziewanie Ktoś inny robi coś dla nas. No tak właściwie nie przyleciałam dla siebie. Taki moment życia. Jestem już bardzo tolerancyjna na wszelki styl życia, i tak naprawdę pokochałam życie najbardziej jak mogłam przez wszystkie moje lata -  wybrałam się w tą podróż w nieznane. Dzisiaj jest 18 grudnia 2013 r. Obchodzimy Międzynarodowy Dzień Emigrantów! Takich właśnie, jak ja, czy moi najbliżsi. Postanowiłam cofnąć się w czasie, i troszkę o emigracji napisać z mojej perspektywy...

No, a co tam na mnie czekało. Była koleżanka, która zaprosiła mnie do siebie, dom w którym mogłam mieszkać, nowy styl życia, nowe miasto. Miasto Ballymena od samego początku pobytu tutaj nie zachwyciło mnie niczym szczególnym, szare, nie byłam oczarowana. Zresztą nie liczyłam na nic lepszego jadąc tutaj. Bo to nie o miasto chodzi, a o coś więcej. Niestety w pierwszym tygodniu tutaj złapało mnie przeziębienie. A to nie wpłynęło pozytywnie na moje samopoczucie.  Pogoda dla mnie w tym kraju też nie wydała się idealna, co dzień deszcz i słońce na zmianę, spora wilgoć. Cały czas przeziębiona nie mogłam czuć się dobrze. Oczywiście sporo było plusów. Miłe Święta Wielkanocne, które spędziłam tutaj, wycieczka do Ballycastle, z nowo poznanymi przeze mnie Polakami z którymi przyjaźnię się do dzisiaj.  Kilka powodów sprawiło, że postanowiłam pozostać jeszcze dwa tygodnie dłużej. Zaczęłam chodzić po mieście w poszukiwaniu nowego domu dla nas, pogoda troszkę się poprawiła, i moje przeziębienie też już dobiegało końca. Poczułam się lepiej. Może to za sprawą tych zmian o których wspomniałam, a na pewno z innego powodu nabrałam chęci do życia. 
Chyba tutaj z dala od obowiązków, które zostawiłam w Polsce odnalazłam siebie. Musiałam sobie zorganizować czas, zaczęłam sama spacerować popołudniami. Lubię życie  w ruchu, nie potrafię usiedzieć tygodniami w domu. Wychodziłam do ludzi, nabrałam pewności siebie, choć mój angielski był na niskim poziomie ...Teraz zupełnie inaczej oceniam pobyt tutaj. W następnym blogu napiszę o tym złotym środku, który sprawił, że dziś patrzę z zupełnie innej perspektywy na miasto w którym z rodziną obecnie mieszkamy. A jak oceniam miasto i to, że w ogóle zostałam tutaj? Miasto nadal nie do końca mi się podoba. Za to podoba mi się, a także mojemu partnerowi podróżowanie do innych miast w okolicy. Jest sporo atrakcji i zawsze coś się dzieje w naszym życiu. Jesteśmy ludźmi, którzy lubią relaks poza domem. W Ballymenie jest kino, basen, pole golfowe, biblioteka, są centra handlowe, centra rozrywki, parki, place zabaw dla dzieci i siłownie. Można znaleźć polskie sklepy, biura pomocy.



Regularnie chodzimy na polskie msze - naprawdę według mnie cudowne kazania są i szczególnie dobre przez poprzedniego księdza były wygłaszane. Mamy tutaj przychodnie zdrowia, w których przyjmują polscy lekarze i obsługują polskie recepcjonistki. Poza tym oczywiście można poprosić tłumaczenie. Leki przepisywane przez lekarza w całej W. Brytanii są darmowe. Jest wiele restauracji, kilka kawiarni, szkoły, przedszkola. Jest praca, przynajmniej my ją mamy, a słyszałam, że ostatnio jest pewien deficyt w naszym mieście i w okolicy. Jest dobre rozwiązanie na drogach dla kierowców, muszę o tym napisać koniecznie ponieważ bardzo to ułatwia nam życie. Na głównych ulicach miasta stworzono zamiast skrzyżowań -ronda, nie tworzą się korki. Jestem kierowcą a Tibor jest na etapie zdawania testów na prawo jazdy, więc to dla nas ważne. Oprócz tego od Państwa są dofinansowania dla rodzin o niskich dochodach, nie tylko posiadających dzieci. Oczywiście większość mniejszości społecznej kwalifikuje się na otrzymywanie wszelkich zasiłków z uwagi na niskie dochody.


Poza tym wszystkim, jest sporo tej mniejszości narodowej w naszym miasteczku. Mamy tutaj przyjaciół. Oczywiście tęskno nam za rodziną i przyjaciółmi z naszych krajów -Ojczyzny. No i oczywiście sami stworzyliśmy tutaj Rodzinę. Mieszkamy w wynajmowanym domu. Daje nam to spory komfort życia, a jest to dla nas idealne rozwiązanie. Według mnie można Emigrując stworzyć życie na całkiem dobrym poziomie i wcale nie w poszukiwaniu chleba, a czegoś jeszcze. Nasze życie jest poukładane, mamy już wyrobione codzienne schematy. Choć oczywiście zdarzają się jak wszędzie nieplanowane sytuacje, z którymi można sobie poradzić.



2 komentarze:

  1. Zdaje sobie sprawę jak bardzo tęsknisz za Polską. Ja tak tęsknię do gór, chociaż jest to nieporownywalna sytuacja, bo mogę jeździć tam co jakiś czas, ale mimo to w miejscu gdzie mieszkam jest mi trochę za płasko 😉 podziwiam cię za odwagę, mi by jej chyba zabrakło 😊 życzę ci byś mimo wszystko znajdowała plusy tej sytuacji tak jak do tej pory 😘

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. O tak, najlepiej jednak widzieć same plusy - zarówno w Kraju w którym żyję, jak i w tym - do którego już tylko przyjeżdżam.. Jesli chodzi o klimat, to na dzień dzisiejszy zdecydowanie bardziej UK :) Będąc w Polsce - latem, po prostu 'umieram' z przegrzania. ;) Ale góry... wcale Ci się nie dziwię!

      Usuń

Dziękuję za Twój komentarz :)

Komentując wyrażasz zgodę na przetwarzanie danych, które są m.in. wykorzystywane w analizie statystyk poprzez Google Analytics. Blog nie zbiera w sposób automatyczny żadnych informacji, z wyjątkiem informacji zawartych w plikach cookies tak zwanych "ciasteczkach".

Znajdziesz mnie tutaj

Copyright © 2017 weekendownik