środa, stycznia 29, 2014 0

nasz rodzinny relaks w Złotowie




Za oknem piękny biały śnieg, temperatura sięga minus dziesięć stopni. Pozałatwialiśmy wszystkie najważniejsze sprawy w urzędach, choć nie było to przyjemne, właśnie z powodu pogody. Chodziliśmy ubrani, jak bałwanki, szczególnie najmłodszy członek naszej rodzinki, który wcale nie lubi być grubo ubrany.. Doszło tylko przygotowanie auta do drogi. Oczywiście uporaliśmy się ze wszystkim w miarę sprawnie, i wyruszyliśmy na dwudniowy wypad do Centrum Relaksacyjnego w Złotowie. To taka niespodzianka dla mojej Rodziny, którą zaplanowałam już przed wylotem z UK. Podróż trochę się przedłużyła, ponieważ droga na trasie była niestety miejscami przysypana, ale i tak po ponad dwóch godzinach dotarliśmy do hotelu, w którym mieliśmy rezerwację i czekał na nas pyszny i spory obiad a dodatkowo niespodzianka w postaci lodowego deseru od Firmy. 

Więc po zakwaterowaniu zeszliśmy do baru, gdzie przy nastrojowej muzyce i pięknych malowidłach ściennych -jak z baśni posiedzieliśmy z synkiem a potem tańczyliśmy z Nim na sali restauracyjnej, w tym cudnym wystroju. Po dwóch godzinach przenieśliśmy się do Studia Wellness i Relaksu, gdzie przygotowano dla nas herbatę, mnóstwo rozpalonych świec, muzykę relaksacyjną. Mieliśmy ten kilku salowy budynek do własnej i samodzielnej dyspozycji. Przeżyliśmy tam miłe, niezapomniane chwile. Po wypiciu herbaty w jednej z sal wylegiwałam się na leżankach z Alexandrem, podczas gdy Tibor ćwiczył na siłowni, później przenieśliśmy się z synkiem do siłowni. Alexander z moich kolan oglądał ćwiczenia taty, a w tym czasie ja miałam masowane ciało na specjalnym fotelu masującym. W następnej serii mogłam całkowicie się rozluźnić, ponieważ tata zabrał Alka na sprzęty siłowe, i tym razem to ja oglądałam dwóch Chłopaków, a sama się relaksowałam..Jaka kobieta nie chciałaby mając maleńkie dziecko, mieć też choćby chwilę wypoczynku 'jakoś inaczej'? Wanna, kawka, znajomi odwiedzające nas -to wszystko mamy na co dzień pomimo, że jesteśmy rodzicami...  


Tak spędziliśmy prawie dwie godziny i byliśmy tak rozleniwieni, że zaraz po tym udaliśmy się do pokoju i poszliśmy spać. Następnego dnia, wstałam bardzo wypoczęta, to zasługa fotela i jeszcze Kogoś... Po przepysznym śniadaniu poszliśmy na spacer w śniegu, lecz pomimo wcześniejszych planów zrezygnowaliśmy z lepienia bałwana z powodu oszałamiającego mrozu. Tak więc spacer się skrócił do ledwo 15 minut. Po obiedzie wybraliśmy się do Złotowa na krótki rekonesans. Powiem tyle, był to super wypoczynek, trafne miejsce, idealny czas -dopasowany do miejsca i pory roku, oraz planów urlopowych. A grafik mamy zawsze napięty. Na dłuższy relaks -to pewnie wybierzemy się w podróż poślubną. A taki wypoczynek wystarczy nam na najbliższe kilka miesięcy. Teraz przed nami dalsza część urlopu, bo czeka nas sporo odwiedzin u nas, ale to już w Bydgoszczy..





Brak komentarzy:

Prześlij komentarz

Dziękuję za Twój komentarz :)

Komentując wyrażasz zgodę na przetwarzanie danych, które są m.in. wykorzystywane w analizie statystyk poprzez Google Analytics. Blog nie zbiera w sposób automatyczny żadnych informacji, z wyjątkiem informacji zawartych w plikach cookies tak zwanych "ciasteczkach".

Znajdziesz mnie tutaj

Copyright © 2017 weekendownik