sobota, stycznia 13, 2018 6

ulga dla oczu - maski na zimno i na ciepło

Na Weekendowniku temat kosmetyczny pojawia się bardzo sporadycznie, bo choć kobietą jestem, w kosmetyczce i na półce zaledwie kilka produktów do makijażu i kilka do pielęgnacji posiadam. Co więcej są to kosmetyki głównie sprawdzone, a kilka z nich aktualnie przeze mnie testowane, z ciekawości bądź konieczności. Można powiedzieć, że poszłam za namową mojej babci, której promienista twarz nabierająca samoistnie na lato koloru brzoskwini nie zdradzi Wam Jej wieku. Babcia mówiła mi zawsze, żebym nie stosowała zbyt wielu kremów do twarzy, i nie przesadzała z nowinkami. Tak w sumie jeśli spojrzeć na całokształt, to bliżej mi do babci niż do mojej mamy, pod względem tych zastosowań w danym wieku. Jednak natura w tym względzie w 100 % genetyką 'babciową' mnie nie obdarzyła. Zmarszczki co prawda mam niewielkie, lecz odkąd pamiętam mam cienie pod oczami, które latem są mało widoczne, a zimą niekiedy bardziej. Właśnie to jeden z powodów dla których dbam o okolicę oczu dużo mocniej niż o całą resztę skóry.
Okres zimowy, to czas, gdy oczy narażone są na choroby, stany zapalne i mogą one chorować wraz z nami, choćby z przewiania, czy z zapalenia zatok. Poza tym czas grudniowy, zapracowanie, święta i karnawał też niekorzystnie przyczyniają się do wyglądu naszych oczu. Wiem doskonale po sobie, jako, że należę do ludzi stawiających w moim domu szczęście bliskich ponad moje, gdy przed świętami, lub w podróży zdarza się spać po kilka godzin na dobę. No i oczywiście nie zapominajmy o takich wydarzeniach, jak Sylwester, które mają wpływ na wygląd nas kobiet. Wszystko to, i nie tylko uwarunkowania genetyczne, czy dbałość o zdrowie sprawia, że nasze oczy i ich okolice wyglądają czasem gorzej. A my domowymi i nie tylko sposobami próbujemy to naprawić, skorygować. Dzisiaj nie napiszę o kremach do poprawy wyglądu oczu, a pokażę Wam moje nowe maski na okolice oczu, oraz opowiem o innych sposobach dbałości o zmęczone, tudzież opuchnięte oczy.

Domowe sposoby na zmęczone oczy


Jeśli jesteś kobietą o mocno zacienionych miejscach pod oczami ten akapit i wszystko co w nim napisane potraktuj niejako dodatek do swoich kosmetyków (ewentualnie tego co poniżej w dwóch akapitach). Gdy jednak jesteś babką o standardowym wyglądzie cery w okolicach oczu, która miewa opuchnięte oczy i zacienione np. po nieprzespanej nocy to z pewnością pomogą Ci wszystkie tutaj wymienione zabiegi domowe. Te w kolejnych punktach możesz zastosować w nagłych przypadkach tego wymagających. Od lat wiadomo, że najlepiej uzdrowienia poszukać od natury. Warto zacząć pielęgnację od domowych sposobów, choć uwaga na uczulenia, bowiem wszelkie owoce, warzywa, czy nawet nabiał mogą prowadzić do alergii, czy uczulenia (dodatki chemiczne w produktach). Jeśli chcecie to stosować zwróćcie uwagę skąd pochodzą rośliny, oraz przyjrzyjcie się reakcji skóry. Polecane najbardziej są okłady z zimnego mleka płatkami kosmetycznymi, przez około 15 minut na przemian mocząc w mleku, wyciskając z płatków i stosując na powieki oczu. Zimne mleko zwęża naczynia krwionośne, i łagodzi obrzęki, a jego tłuszcz nawilża. 
Kolejno popularny jest ogórek świeży nakładany plasterkami na okolice oczu. Kwas askorbinowy (wit c), oraz kwas kawowy likwidują opuchliznę i odświeżają skórę. Okazuje się, że nawet ubite białko kurze ma ogromne właściwości przeciwdziałające opuchliźnie i zacienieniu. Zawartość ryboflaminy (wit B2) powoduje poprawę krążenia. Należy robić okłady z ubitego białka. Wiadomo też, że zioła i różne herbatki pomagają przy stanach zapalnych. Można jest stosować na szereg dolegliwości nie tylko wewnętrznych, lecz także zewnętrznych. Rumianek, zielona herbata, czy czarna, i inne odmiany herbat, w tym przypadku w saszetkach można swobodnie też położyć na ciepło na naszych powiekach. Herbaty działają kojąco, przeciwzapalnie a czarna zawiera kofeinę zwężającą naczynia krwionośne. Czasem przy urazach oka, warto stosować lekko ciepły kompres na otwarte oko. Na mnie co prawda nie działa ten sposób, ale sama byłam świadkiem dobrego wpływu rumianku na uszkodzone mechanicznie oko. Tu sprawdzi się zasada im bardziej regularnie i w krótkich odstępach, kilka razy, po urazie, tym lepiej.


Maski na zmęczone oczy


Co zrobić, gdy mamy mało czasu, lub gdy oczekujemy natychmiastowych efektów? Mam dla Was gotowe rozwiązania i od razu zaznaczam, że wpis nie jest sponsorowany, tak więc moja opinia będzie bardzo subiektywna i prawdziwa. No, jednak mam do tego prawo, aby ocenić produkt z własnego punktu widzenia. Oczywiście trochę się rozpiszę, także o moich perypetiach, ale może coś z tego dla siebie wywnioskujecie. Właściwie natknęłam się już po napisaniu tego tekstu na opinie rekomendujące u innych blogerek, które testują produkt we współpracy z platformą, a ja zwyczajnie poszłam sobie do drogerii na Słowacji, tuż przed zamknięciem weekendowym i sobie taką maseczkę sama kupiłam - szt 2. Maseczka na oczy w jednorazowych opakowaniach przypominających chusteczki nawilżające do rąk (choć tutaj bardziej estetyczne opakowanie na odwrocie z lila grochy i co ważne w podróży- lekkie) nosi nazwę Hot Eyes Steam. Jak już nazwa wskazuje ma ona działanie ogrzewające, po otwarciu opakowania w styczności z tlenem nagrzewa się ona do 40 stopni. Oczywiście maseczka jest odpowiednio opakowana, a torebki, które w takiej papierowej masce w środku znajdziecie nie mają bezpośredniego kontaktu z oczami. Maskę należy wydobyć z opakowania i założyć na twarz nakładając ją po bokach na uszy. Maska jest  bardzo lekka, im dłużej (do 10 minut) pozostaje na naszych oczach, tym staje się bardziej ciężka. Podczas użycia odczuwałam przyjemne ciepło, i bardzo delikatny zapach ziół (w tym w sumie nie lubiana przeze mnie lawenda). Był na tyle przyjemny, że zabieg ten należał do nadzwyczaj miłych i odprężających, a po zdjęciu maski z twarzy, poczułam się bardzo zrelaksowana. Zasinienia pod oczami pojaśniały, a skóra wyraźnie zrobiła się bardziej delikatna i napięta. Z ciekawości po wykonanym zabiegu sprawdziłam, co jest w środku maski, o czym Wam wyżej pisałam, a także postanowiłam przekonać się, czy tak, jak podaje producent jest to maska jednorazowa, czy może wielokrotnego użytku? Oczywiście okazało się to być prawdą i maseczka po kolejnej próbie nie zmieniła się w ciepłą maseczkę na oczy. Jeśli chodzi o skład, niemiecki producent podaje informację na stronie, że zawiera całkowicie naturalne składniki, bez parabenów, i alkoholu. Jednak po otwarciu jednej ze zużytych saszetek zauważyłam coś jakby sreberka. Osobiście nie sądzę, aby przy sporadycznym użytkowaniu były szkodliwe. Aczkolwiek na wszelki wypadek zapytałam producenta o skład, ciekawe czy odpowie? Wiem, że w Polsce można zakupić maski w aptece w specjalnym dużym opakowaniu za około 30 zł, lub 10 zł/szt.
Nie wiem jak Wy, ale ja nawet w podróży zawsze mam przy sobie maskę żelową na oczy. Tego typu produkt od paru lat mi służy na zimno. Pewnie słyszałyście o maskach zakładanych na noc, zaciemniających okolice oczu. Nie mam problemów ze snem.. więc nie mam potrzeby używać 'ułatwiaczy zaśnięcia', lecz choć nigdy nie należałam do śpiochów zdarza się, że śpię krócej niż powinnam. Na pewno kilka razy w roku tak jest, a i w tygodniu też jest tak, że są noce gdy nie dosypiam. Nie mam pojęcia czy stracony sen zostanie mojemu organizmowi w odpowiedni sposób zwrócony,  jeśli w ogóle można tak to nazwać, przy okazji mojego dłuższego spania w weekend, aczkolwiek wiem, że trochę mogę podreperować wygląd zmęczonych oczu i skóry wokół nich. Ile jeszcze takich nocy niepełnych się zdarzy, a ile jeszcze przede mną wylotów wczesno porannymi rejsami, kiedy to przed podróżą wcześniej niż o 23 zasnąć nie można, a wstać trzeba nawet o 3.30 nad ranem? Oczy to wiedzą. I nic mi po tym, że jak mawia mój mąż mam pięknie osadzone głęboko oczy, że wcale makijażu nie potrzebuję, bo naturalne cienie są, skoro po takiej nocy trzeba ten makijaż grubo nałożyć. Właściwie przeżyłam dość spore rozczarowanie, gdy moje dziecko niespodziewanie zniszczyło mi w roku ubiegłym moją ulubioną żelową maskę Clarins.
Urywając gumki, uszkodził też część wierzchnią i płyn żelowy zaczął się wydostawać na zewnątrz. Przez jakiś czas nie mogłam znaleźć w ogóle takiej maski, a teraz, gdy znalazłam, nie mogłam wybrać tej najbardziej odpowiedniej. Obecnie choć widziałam też inne bardziej delikatne typy, zdecydowałam się jednak na większą i pokrywającą sporą część oczu i policzków maskę Aqua Peas Cooling Gel Eye Mask. To koralikowa maska żelowa po jednej stronie wypełniona żelem a po drugiej pokryta miłą futerkową tkaniną w kolorze bladego różu ( są też do wyboru odcienie - fiolet, zieleń, błękit ). Co ciekawe maskę można użyć na zimno, wkładając ją do zamrażarki, lub na ciepło, kładąc na kaloryfer, itp. Dla mnie jej zastosowanie jest oczywiste, w tym przypadku wybieram wersję cool. Własnie takie zastosowanie mi odpowiada i daje oczekiwany rezultat. Maska posiada gumkę na rzep, dzięki czemu nie powinna się zsuwać z głowy podczas użycia. Jak dla mnie jest to produkt bardzo dobry, o ciekawej oprawie wizualnej, trochę ciężki po wyjęciu z zamrażarki. Myślę, ze będę poszukiwała produktu zastępczego, lekkiego, jeśli chodzi o zabranie takiej maski w podróż. Jednak do celów domowych w stanie leżącym, jak najbardziej polecam. Efekt oczywisty, duża poprawa wyglądu oczu i samopoczucia po zastosowaniu. Cena w drogerii w UK to zaledwie 3 funty.



6 komentarzy:

  1. O oczach też powinno się pamiętać, zapewnić im relaks i wypoczynek :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Oby zawsze było to możliwe :) odkąd mam dziecko, nie ma szans na regularny sen :) ale zawsze można trochę to odbudować:)

      Usuń
  2. Dobrze wiedzieć, że maseczki na oczy są takie skuteczne :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Te są całkiem skuteczne na zmęczone powieki :) a do tego ich zastosowanie daje sporo przyjemności :)

      Usuń
  3. Trzeba będzie kiedyś wypróbować ;)

    OdpowiedzUsuń

Dziękuję za Twój komentarz :)

Komentując wyrażasz zgodę na przetwarzanie danych, które są m.in. wykorzystywane w analizie statystyk poprzez Google Analytics. Blog nie zbiera w sposób automatyczny żadnych informacji, z wyjątkiem informacji zawartych w plikach cookies tak zwanych "ciasteczkach".

Znajdziesz mnie tutaj

Copyright © 2017 weekendownik