poniedziałek, maja 29, 2017 2

romantyczne miasteczko Lagos Portugalia

Dawna stolica regionu Algarve w Portugali, której historia sięga aż I tysiąclecia p.n.e. nosi nazwę Lagos. Właśnie w tej romantycznej i jakże różnorodnej miejscowości spędziliśmy wraz z rodzinką jeden z pierwszych dni naszego wypoczynku w południowej części Portugalii. Miasto i wrażenia ze zwiedzania (były urodziny mojego męża) do tego stopnia mną zawładnęły, że właśnie o tym miejscu postanowiłam Wam napisać. Lagos położone jest w południowo-wschodnim krańcu Portugalii i posiada kilka pięknych zabytków, porty, fortecę, a także liczne sklepiki i bary, które są wręcz oblegane przez turystów.
Romantyzm Lagos z pewnością odnajdziecie spacerując pomiędzy licznymi, wąskimi uliczkami tego miasteczka, gdzie podążając po wzorzystych deptakach wszystko dookoła wydaje się takim, jakby miało duszę. Dookoła rozbrzmiewa muzyka portugalska i słychać też rozmowy mieszkańców, którzy są bardzo miłymi ludźmi. Zewsząd otaczają nas klasyczne, białe kamienice, wykończone kolorowymi zdobieniami. Uliczki biegną raz pod górę, raz w dół, lecz wszystkie mają co najmniej kilka 'wyjść'.
Charakterystyczne są tutaj drzwi,  drewniane, często odmalowane na mocny kolor. Często niebieskie, lub zielone, czasem czerwone. Bywają i drzwi mocno zużyte, lecz zachowane w swej największej okazałości. Nowe drzwi, na głównych uliczkach Lagos, są mało rzeźbione, za to wykończone mosiężnymi lub metalowymi zdobieniami. Wszystkie piękne, zapewne zapraszają do wejścia, lecz nie tylko - bo prócz tego cieszą oko przechodniów.



Bliżej centralnego punktu miasta kamienice są różnokolorowe, z balustradami, balkonami, a deptak w piękne wzory. Pod nimi jest wiele sklepików, także ekskluzywnych butików, niektóre - jeden przy drugim. Gdy spojrzycie w górę zobaczycie też ręcznie wyrabiane osłonki na balkony. Rękodzieło ma w sobie mnóstwo efektownej pracy i cieszy oko. Często w dekoracjach pojawia się złoty, lub pomarańczowy kolor.


Miasto jest w sumie dość mocno skomercjalizowane, na każdym kroku odnajdziecie kawiarenki i bary, a także mnóstwo sklepików z upominkami. Przysiadamy w letnim ogródku lodziarni, i oglądamy fasady domów. Zauważam, że kilka z nich jest ozdobionych kafelkami. Najbardziej znanym i charakterystycznym kolorystycznie budynkiem jest kamienica w zielone świecące Azulejos. Kafelki są równo położone i chociaż tym razem nie w niebieskiej, a w zielonej barwie przypominają, że jesteśmy w Portugalii. Takich domów w różnych kolorach widziałam tu kilka.
W centralnej części znajdują się też białe kościoły, które ze względu na ułożenie ulic podziwiać można z każdej strony. Igreja de Sante Maria zbudowany został w XVI wieku, a w nim XVIII wieczne drewniane figury świętych. Drugi kościół, Igreja de Santo Antonio ma ponoć bardzo bogate wnętrze.




Z tym renesansowym stylem kontrastuje turystyczna strona miasta, co prawda nieco oddalona od kościołów, ale jednak to nadal to samo miasteczko Lagos. Słychać muzykę portugalską i jazzową, unosi się gwar rozmów w dużej mierze w języku angielskim, ale napotykamy też Polaków. Późnym popołudniem wszyscy odpoczywają w kawiarenkach letnich i barach. Po gorącym dniu spędzonym na zwiedzaniu relaksują się..
W spokojniejszych uliczkach też mnóstwo uroku, można się kręcić i za każdym razem odnajdywać kolejną architekturę, okiennice, i żywo-barwne malowidła ścienne, a także murale. Uwagę przykuwają kamieniczki odmalowane w typowo portugalski sposób łączący elementy takie jak drzwi i okna w ciekawą jednotematyczną kompozycję. Dla mnie jest to coś zupełnie innego od znanych z Irlandii Północnej kamiennych domków. Z pewnością nawet jeśli nie romantyczne, to bardzo optymistyczne wrażenia odczuwałam przechadzając się ulicami Lagos.



Jednakże Lagos to nie tylko wspomnienie dawnego sielskiego życia, i niech Was nie zmyli ten urokliwy opis powyżej, bo swego czasu miasto musiało mocno się bronić, o czym przypominają inne zabytki. Fortaleza do Ponte da Bandeira, dawniej w XVII wieku, stanowiła punkt obronny portu. Prowadzi do niej most zwodzony. Dzisiaj mieści się tu Muzeum związane z różnymi odkryciami geograficznymi. Nieopodal znajduje się też port Marina de Lagos, przyjmująca przeróżnej wielkości statki.


Na przeciw fortecy zobaczycie mury miasta, które są ciekawostką tutejszej architektury. Datuje się je na czasy rzymskie i latami wzmacniane przez Arabów oraz Chrześcijan, a następnie poddane renowacji w XVI wieku. W zachowanej dawnej części znajduje się okno manueińskie, z którego przemawiał Sebastian I. Jedyny oryginalnie ocalały fragment dawnego miasta. W 1755 roku miasto zostało zniszczone przez trzęsienie ziemi, oraz tsunami tracąc status stolicy Algarve.

Opowiadając o Lagos, nie sposób zapomnieć o plażach. Jest ich tutaj sporo, a większość otoczona klifami i zejściami. Najmniejszą, miejską plażą, o ciemno żółtej barwie piasku, na której wypoczywaliśmy od popołudnia zaraz po odwiedzeniu miasta Lagos, jest urocza Praia da Batata. Połączona przysłowiowymi kilkoma krokami ze Starówką miasta, a przede wszystkim czarująca, niewielka, jedna ze skalistych, położonych w zatoczce plaż należących do Lagos. Co bardzo ciekawe Batata pomimo jej usytuowania, a może właśnie dlatego nie należy do zatłoczonych kąpielisk Algarve. Zarówno po naszym przyjeździe do miasta, gdy tylko pozostawiliśmy w jej pobliżu nasze auto, jak również wtedy, gdy po zakończeniu zwiedzania Starówki odpoczywaliśmy wśród bardzo nielicznej grupy plażowiczów.
Wreszcie pod koniec tej wędrówki docieramy do słynnej czerwonej karuzeli z konikami, na chwilę przysiadając na ławce. Karuzela jest nieczynna, otoczona folią i niestety ani Wam pokazać jej nie mogę, ani też usadzić dziecka na niej nie zdołałam. Na szczęście Alexander w ogóle jej nie zauważył, zajęty pochłanianiem ostatniego loda w tym dniu. Za to ja mogłam zajrzeć w głąb uliczki i moim oczom ukazały się kolejne butki, zdobione Azulejos.


Zaczyna się ściemniać, więc kierujemy się do auta idąc długim deptakiem przy porcie Lagos. Tuż obok rozpościera się piękny zachód słońca, a właściwie już jego końcówka. Mnóstwo łódek zakotwiczonych po jednej stronie, a po drugiej tętni miasto.



Tak zrelaksowani po tej romantycznej przechadzce i po całym dniu popijamy miejscowe wino, moje ulubione różowe, w jednej z portugalskich kawiarenek. Co proponują tutejsze bary i kawiarnie? Na pewno będzie to dobra i niedroga kawa, której jakość wynika ponoć z dobrej wody. Jeśli coś mocniejszego do picia, to koniecznie pijcie wino. W Portugalii znajdziecie Porto, a prócz tego bardzo dobre miejscowe piwka Sagres. Restauracje podają pieczone ślimaki i najlepsze na świecie sardynki.

2 komentarze:

  1. Ale tu cudnie! <3 Lubię takie urokliwe miasteczka! A mojemu Markowi marzy się Portugalia! :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Ja jestem oczarowana :) Proponuję Wam taką romantyczną podróż! Pozdrawiam Was :)

      Usuń

Dziękuję za Twój komentarz :)

Komentując wyrażasz zgodę na przetwarzanie danych, które są m.in. wykorzystywane w analizie statystyk poprzez Google Analytics. Blog nie zbiera w sposób automatyczny żadnych informacji, z wyjątkiem informacji zawartych w plikach cookies tak zwanych "ciasteczkach".

Znajdziesz mnie tutaj

Copyright © 2017 weekendownik