wtorek, maja 10, 2016 4

Zbieramy mlecz lekarski - sezonowe smakołyki

Tak sobie wymyśliłam, że zrobię dla Was kolejny sezonowy cykl. Poprzedni był o niemniej zdrowych owocach cytrusowych. Pewnie będę mało oryginalna, ponieważ o mniszku lekarskim ostatnio jest bardzo głośno. Jednak to właśnie Wasze artykuły wzbudziły we mnie chęć takiego zapoznania z nieznanym mi dotąd pod względem smaku 'mleczem'. Dzięki Wam nabrałam ochoty na posmakowanie tego chwastu - bo tak naprawdę w Polsce uznawany jest za takowy. Przez wiele lat doceniany był tylko przez babcie i najbardziej przez te wiejskie. Ile dziś bym dała, aby mieszkać na wsi i tak szybciutko przez te kilka tygodni, kiedy mniszek kwitnie zbierać jego w całości. To jedna z tych roślin, których zarówno kwiat, łodyga, korzeń i liście nadają się po uprzednim przygotowaniu do spożycia. Dzisiaj skupię się na krótkim opisie zastosowania mniszka, a także opowiem Wam o naszym zbieraniu mniszka, po raz pierwszy nie po to, aby zrobić wianek, oraz nie dlatego, żeby Aleksiu wręczył go dla mamy. Tym razem mamy chęć poznać Jego smak, bo jeśli przypadnie nam do gustu, to zamierzamy zaoupatrzyć się jeszcze w ciagu kilku kolejnych dni, w większe ilości mleczu. Tak naprawdę tego typu przetwory, jak syrop z mniszka, czy ususzony korzeń mogą być przechowywane i stosowane jeszcze przez kilka miesięcy od momentu sporządzenia. Po tych kilku miesiącach następuje taki okres zastoju, kiedy nie uzbieramy już w całości mlecza. Podobno można zbierać ewentualnie korzeń - wówczas jest słodszy. Z kolei wykorzystamy ten zebrany ususzonego korzenia - żadnych części mniszka lekarskiego.


Jak zauważyliście pisałam tutaj celowo o mniszku wiejskim, bo ten właśnie uchodzi za najcenniejszy. Dlaczego? Otóż taki mniszek, który znajdziecie przy Waszym domku, na łące z dala od autostrad jest oczywiście najmniej skażony ołowiem i zanieczyszczeniami. Najlepszy ponoć jest zbierany na początku maja, i rosnący w dużych skupiskach. My wybraliśmy się po niego specjalnie nad morze, gdzie naprawdę auta docierają już w znikomych ilościach. Podczas zrywania świetnie się bawiliśmy, a przy okazji znaleźliśmy piękne miejsce, gdzie zamierzamy wracać. Okazuje się, że mlecz zbierany bliżej lasu i w klimacie, który panuje w Północnej Irlandii daje bardziej zielonkawy syrop - ale o tym napiszę przy okazji kolejnego artykułu. Jeśli planujecie porządnie zastosować mniszek lekarski, to proponuję zebrać przynajmniej jedno wiaderko pączków i sporą garść tych w całości. Wykorzystujemy kwiaty, liście i korzeń.

Kwiaty - po przywiezieniu pączków wyłożyłam je na papier w domu, na około godzinę, a następnie zamoczyłam w garnku z wodą. Tutaj jest wiele propozycji zastosowań, od syropów, aż do kosmetyków.

Liście - Należy wybrać najładniejsze, najmłodsze, i najlepiej zupełnie na świeżo je oczyścić. Można zmielić na sok, bądź wykorzystać do sałatki, pozostawiając w całości.

Korzeń - Mlecz wyrywamy wraz z korzeniem, a następnie odcinamy korzeń i oczyszczamy. Możemy go podobnie do selera obrać (choć należy to robić bardzo oszczędnie, ponieważ jest go mało). Korzeń warto ususzyć - układając w suchym miejscu z dostępem powietrza i wykorzystać w przyszłości w postaci sproszkowanej (utarty), lub też po prostu zjeść w całości. 

Nie bez powodu mniszek lekarski uchodzi za króla chwastów. Wiadomo, że jest też bardzo ropoznawalnym kwiatem, który dostarcza wielu emocji maluchom - wiosną podczas układania żywobarwnych wianków, za to latem podczas dmuchania przekwitniętych tzw. dmuchawców. Nasze babcie doskonale wiedziały, że mlecz ma szeroką gamę zastosowań także dla zdrowia. Podstawowe spektrum pozytywnego działania mniszka lekarskiego kumuluje się wokół układu odpornościowego, który mniszek wzmacnia, oraz odkażającego, czy to w przypadku ran, skaleczeń, oraz przeciwzapalnego w chorobach wątroby, woreczka żołciowego, nerek, pęcherza moczowego (szczególnie liście), a nawet skóry. Spożywany jako warzywo dostarcza mnóstwo witamin. Liście w sałatce, czy korzeń chrupany - to wzbogacanie oragnizmu w wapń, żelazo, magnez, witaminę A, D, E, C i wiele witamin z grupy B. Ostatnie badania, a także opinie wracających do zdrowia po chorobie nowotworowej ludzi dowodzą, iż mniszek lekarski, a w szczególności jego korzeń zabija komórki nowotworowe. Już w Starożytności stosowano napar z mniszka do leczenia prostaty, a w Chinach do dzisiaj jest wykorzystywany w leczeniu większości rodzajów nowotworu. Istotne w czasie stosowania jest to, iż mniszek lekarski rozpoczyna proces zabijania komórek nowotworowych, jednocześnie pozostawiając nienaruszone zdrowe komórki co wskazuje, że jest lepszy od chemioterapii. Istnieje całe mnóstwo potwierdzonych zahamowań raka - piersi, prostaty, czerniaka, itd. W jaki sposób nasze babcie wykorzystywały mniszka lekarskiego? Przede wszystkim do oczyszczania organizmu z toksyn, siekając liście mniszka i dodając je do sałatek. Tak naprawdę mniszek lekarski jest spokrewniony z sałatą. Bylina ta jest więc doskonałym środkiem na wiosenne oczyszczanie organizmu np. przed planowaną dietą. Jeśli jednak zamierzacie zastosować mlecz - proponuję najpierw sprawdzić, czy możecie go spożywać, ponieważ istnieją przeciwskazania do jego spożycia. Już w najbliższych artykułach znajdziecie kilka przepisów na wykorzystanie mniszka lekarskiego. Zapraszam!

1. Kwiat mniszka lekarskiego
2. Liście mniszka lekarskiego
3. Korzeń mniszka lekarskiego

4 komentarze:

  1. Wszyscy robią syropy z mleczy, herbatki z bzu....a ja się chyba po prostu do kogoś wproszę ;)))))

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. No pewnie, na herbatkę, to ja zawsze zapraszam :) A Ciebie chętnie bym poznała :)

      Usuń
  2. Bardzo mnie cieszy Twój wpis :) uwielbiam kwiaty mniszka, listki i korzenie zamierzam oswajać ;) pozdrawiam!

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. To super :) i powiem Ci, ze mnie też te wpisy cykliczne bardzo bawią... Mam przy tym sporo frajdy. Ja też oswajam korzenie, chociaż do najbliższego wpisu korzonkowego z pewnością podsuszę część w piekarniku :)

      Usuń

Dziękuję za Twój komentarz :)

Komentując wyrażasz zgodę na przetwarzanie danych, które są m.in. wykorzystywane w analizie statystyk poprzez Google Analytics. Blog nie zbiera w sposób automatyczny żadnych informacji, z wyjątkiem informacji zawartych w plikach cookies tak zwanych "ciasteczkach".

Znajdziesz mnie tutaj

Copyright © 2017 weekendownik