niedziela, marca 27, 2016 0

Wielkanoc w Polsce



Gdy pomyślę o tegorocznych Świętach Wielkanocnych - moich ulubionych zresztą, najważniejszych świętach chrześcijańskich, myśli te są bardzo ciepłe i serdeczne. Nic tak bardzo nie przychodzi mi do głowy jak określenie ich mianem - spełnienia. Tak naprawdę do tego czasu przygotowywaliśmy się już od paru miesięcy, o czym z pewnością stali czytelnicy wiedzą, szczególnie nasi przyjaciele. W te Święta wypada najważniejsza dla nas data 28 marzec, data naszego ślubu kościelnego. Przede wszystkim TO wydarzenie, przyczyniło się do takiego wyjątkowego ucztowania tego okresu. Jednak dzisiaj chciałabym się bardzo skupić na innym ważnym dla nas momencie - Niedzieli Wielkanocnej, która nie tylko była przez naszą rodzinkę pięknie przeżywana ze wzgledu na Zmartwychwstanie Chrystusa w wierze katolickiej. Dla nas dzisiaj zaczęły zbierać się marzenia. To chyba jedyny taki moment (w najbliższej przyszłości) kiedy najbliższa rodzina, rodzina mojego mężczyzny zawitała do Polski, do naszego domu w Bydgoszczy. To cudowny dzień, na który czekaliśmy z niecierpliwością, głównie z myślą o naszym synku Alku i o Jego spotkaniu z babcią, wujkami i ciociami. Właściwie byłam bardzo przejęta całą organizacją ślubu, która wypada na dzień jutrzejszy i wstępnie nie planowałam żadnych wielkich gościnności. Jednak kiedy nasza rodzina ze Słowacji przybyła do Polski te dni upłynęły bardzo spontanicznie, gdyż bliscy nie oczekiwali od nas wielkiego zaangażowania czasu - ze względu na nasze obowiązki poprzedzające ślub. W tym całym galimatiasie związanym ze ślubem - okazało się jednak, że tak naprawdę już na dwa dni przed Poniedziałkiem Wielkanocnym jesteśmy w 100 % przygotowani. 


Dlatego też ze świadomością jaką podróż nasi najbliźsi przejechali, zdecydowaliśmy się Ich ugościć najlepiej jak możemy. Po ulokowaniu się rodziny w hotelu, spotkaliśmy się w domu na obiedzie, typowo polskim - rosół, zrazy wołowe, kotlety schabowe i oczywiście nie zapomniałam o przygotowaniu tradycyjnych ciast wielkanocnych polskich - sernika i mazurka makowego, oraz sałatki warzywnej, tradycyjnej - polskiej i białej kiełbasy w bigosie. Wszystkie potrawy niesamowicie smakowały naszym gościom. Dla Nas wszystkich oczywiście to nie jedzenie, a samo spotkanie po wielu miesiącach niewidzenia było najlepszym i wyczekiwanym fragmentem dnia. Powiem szczerze, że jeszcze nigdy samodzielnie nie gościłam w porze obiadowej tylu osób jednocześnie w domu. To fantastyczne uczucie, kiedy wiem, że mogliśmy wszyscy razem być w domu w święta. A jeszcze lepsze, gdy jest pewność, że byliśmy do tego bardzo dobrze przygotowani. Po dniach świątecznych przyszedł też dzień na odrobinę zapoznania naszej słowackiej rodziny z urokliwymi fragmentami miasta Bydgoszczy i na wesoły rodzinny spacer w temperaturze naprawdę wiosennej w słońcu nawet bliskiej 20 stopni. 








Brak komentarzy:

Prześlij komentarz

Dziękuję za Twój komentarz :)

Komentując wyrażasz zgodę na przetwarzanie danych, które są m.in. wykorzystywane w analizie statystyk poprzez Google Analytics. Blog nie zbiera w sposób automatyczny żadnych informacji, z wyjątkiem informacji zawartych w plikach cookies tak zwanych "ciasteczkach".

Znajdziesz mnie tutaj

Copyright © 2017 weekendownik